[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie jestem jeszcze gotowa.Daj mi na moment dziadka.- Anno, kochanie, jak się masz? - Dobrze, tato, ale spóznię się.Czy mógłbyśzrobić Evie coś do jedzenia? - Oczywiście, Anno.Nie martw się o to.- Dziękujętato.Zajmie mi to jeszcze około godziny.Włosy mi jeszcze całkiem nie wyschły.Oczekiwanie Simona bardzo ją upokarzało.Ale nie było na to rady.Musi czymprędzej zdobyć tę licencję, zanim straci odwagę.W latach pięćdziesiątychzdobycie licencji pośrednika w handlu nieruchomościami nie stanowiłonajmniejszego problemu.Anna odnalazła tablicę ogłoszeń w radzie miejskiej iudała się na drugie piętro.W kwadrans pózniej, po wypełnieniu formularza,uzyskała cenne pozwolenie.Poczuła się niezmiernie dumna, kiedy przeczytała:"Stan Kalifornia udziela niniejszym pozwolenia Annie Coulter na prowadzeniedziałalności pośrednika w sprzedaży nieruchomościami".Było tam jeszcze więcejsłów, ale jej wystarczyło zobaczyć własne imię.Anna Coulter, nie - pani FilipCoulter.W stanie Kalifornia będą się liczyć jej własne zasługi.Tego popołudniapostanowiła przyrządzić imponujący obiad.Przygotowała sałatkę z krabów zautentycznym sosem Roquefort, francuskie bułki oraz nadziewane kapłony z dzikimryżem, którego praktycznie nigdy nie kupowali.Stół przystroiła świecami iróżami.Filip tylko spojrzał na stół i od razu zapytał: - A co to za szczególnaokazja? Przecież nie obchodzimy dzisiaj naszej rocznicy.- No, nie.Alepomyślałam, że należy nam się mała uczta.- To rzeczywiście uczta - powiedziałFilip, zajadając swojego kraba z apetytem.Anna wzięła głębszy oddech irozluzniła się nieco.Następnie Filip powiedział: Jedz Evie.Co z tobą, niesmakują ci kraby? - Nie lubię tych skorupek! - Evie, nie ma tam żadnychskorupek.Mamusia obrała ci całego kraba - wyjaśniła jej Anna.Evie wykrzywiłasię i próbując wymijających taktyk obwieściła: - Tatusiu, mamusia była dzisiaj ufryzjera.Podobają ci się jej włosy? Filip podniósł wzrok.- Byłaś u fryzjera,Anno? Nie zauważyłem żadnej zmiany.Anna nie mogła już dłużej oszukiwać.- Nie,Filipie, nie byłam u fryzjera.- Ależ byłaś, mamusiu! Przecież tak mipowiedziałaś! - Kochanie, zmieniłam plany.Musiałam załatwić coś innego -spojrzała na Filipa i widząc jego pytający wzrok, czuła, że wszystkieprzećwiczone zdania uleciały jej z głowy.- Dostałam dzisiaj pracę - zdradziłaswoją tajemnicę.Filip zmierzył ją wzrokiem.- Czy z tego powodu ta uczta? -Tak, Filipie - odpowiedziała z poczuciem winy.Filip nie zareagował od razu.Wyglądał na nie poruszonego tą wiadomością, ale w istocie był wściekły.Annapostawiła go przed faktem dokonanym, a potem mu to oświadczyła.Gdyby po prostuprzyszła i powiedziała - Filipie, chciałabym znalezć sobie pracę - znaczniemniej by go to bolało.- Anno, dlaczego nie porozmawiałaś o tym ze mnąwcześniej? - Filipie, zawsze byłeś nieubłagany, jeśli chodzi o moją pracę.Czynaprawdę coś by to zmieniło, gdybym cię uprzedziła? Nie, do diabła, niczego byto nie zmieniło, kiedykolwiek by mu to powiedziała.Wzdrygał się na myśl, żeAnna musi iść do pracy, ponieważ on nie jest w stanie zarobić na dostatnieżycie.Ale była to prawda.Jego pensja nie wystarczała na ich utrzymanie.Byłato gorzka pigułka, którą należało przełknąć.Anna naprawdę była zmuszona iść dopracy.Nie było sensu nad tym dyskutować.- Co zamierzasz robić, Anno? - zapytałcicho.- Dostałam pracę w biurze prowadzącym obrót nieruchomościami w Marinie.-A jak sobie poradzisz pracując i prowadząc jednocześnie dom? - Jeśli chcę cośosiągnąć, muszę dać z siebie maksimum wysiłku.Simon, który obserwował tęwymianę zdań z pewnym niepokojem, pomógł Evie wstać od stołu, zanim jeszczeskończyła swoją porcję kurczaka.Zabrał ją do sypialni, by jej opowiedziećbajkę.Wiedział, że Filip z Anną powinni zostać sami.Simon w stu procentachtrzymał stronę synowej.Przez całe lata problemy rodziny Coulterów spoczywały naniej.Spisywała się świetnie jako żona i jako matka.Ponadto Anna byłauczuciowym centrum ich domu, zródłem siły, sercem.Tę decyzję podjęła dla dobrarodziny i Simon popierał ją z całego serca.Filip prawie nie zauważył, kiedySimon wyszedł.- Przykro mi, Anno, że musisz iść do pracy.Anna wiedziała, żesprawia mu to ból.- Mnie też jest przykro - rzekła Anna.- Nie uprzedziłam cię,bo wiedziałam, że to cię zaboli.Ale prawda jest taka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]