[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy woda przyniesie tu innych, chciał ich ściągnąć ku sobie.Jego wysiłki szybko okazały się owocne.Rafa, która spowodowała zatopienie  Sokoła , znajdowała się zaledwie dwieściemetrów od brzegu, a prądy były sprzyjające.Czy ktoś płynął, czy oddał się nurtowi -wszyscy w końcu dotarli w to samo miejsce.Jedynie troje pechowców utonęło, mając lądjuż w zasięgu ręki.Pozostali dostrzegli ogień i skierowali się ku niemu.Wyłaniające się z wichru i mroku postaci podobne duchom tworzyły niesamowitywidok.Pierwsza nadeszła Asta, z Haconem i Saksonem, każdy z nich trzymał wramionach jedno z dzieci Asty, a za nimi - ku nieopisanej radości Osmunda - szedł jegowierny pies.Po chwili pojawiła się Inga z ojcem.Siglind i Candamir odnalezli się jeszczepośród fal i nadeszli razem.Krótko przed świtem sztorm osłabł, o wschodzie słońca ustąpił zaś całkowicie. Wilk Morski i  Bielik leżały przekrzywione na brzegu jak pijane, a kiedy przestałopadać i ustał wiatr, z pokładów zaczęli schodzić ludzie.W milczeniu i osłupieniu rozbitkowie stali przy dogasającym ogniu i rozglądalisię, myśląc, dokąd to ich przygnało.Znajdowali się nad rozległą zatoką w kształciepodkowy, ograniczoną z obu końców ostrymi, ale pięknie ukształtowanymi skałami, wktórych, jak się zdawało, było mnóstwo nieregularnych otworów.Wybrzeże miało stokroków szerokości, a za nim zaczynał się las, w którym rozlegały się głosy prawdziwejarmii ptaków.Słone, aromatyczne morskie powietrze mieszało się z głębokim, ziemistymzapachem lasu.Stado mew obsiadło występ skalny i podejrzliwie przypatrywało sięprzybyłym.Inga, wyczerpana, upadła na kolana, pogładziła obiema dłońmi wilgotny, jasny piasek i zamruczała:- Jakże tu cudownie. Ma rację - pomyślał Candamir.Raz jeszcze rozejrzał się wokół i uznał, że jestto najpiękniejszy skrawek ziemi, jaki kiedykolwiek w swoim życiu widział.Hacon był nieczuły na fascynujący kontrast między wybrzeżem a skałami, nagłęboki błękit morza czy żywą zieleń drzew.- Tak, naprawdę ładne - pochwalił zniecierpliwiony.- Ale w tej chwili interesujemnie tylko, czy w tamtym lesie jest jakieś zródło.Już chciał pójść w tamtym kierunku, ale Candamir chwycił go za rękę.- Stój! Nikt nie pójdzie do lasu sam, zwłaszcza bez broni - położył dłoń nabiodrze.Miecza nie było.Zaklął cicho i spojrzał po sobie.Na szczęście miał jeszczesztylet.Wyciągnął go z pochwy u pasa.Osmund, Harald i kilku innych mężczyzn poszłoza jego przykładem.- Poszukamy wody i wrócimy tak szybko, jak to możliwe - przyrzekł Osmund.-Czy twoja żona jeszcze żyje, Siwardzie?Stary człowiek skinął głową i wskazał nieruchomy tłumok na piasku, w którymdopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się można było rozpoznać istotę ludzką.- W każdym razie jeszcze oddycha.- Idzcie z powrotem na pokład i przynieście tyle naczyń, ile zdołacie znalezć -polecił swoim ludziom szkutnik.Po czym podążył za Candamirem i Osmundem kucieniowi drzew.Nie musieli długo szukać.Już po kilku krokach usłyszeli szmer wody i, podążającza tym dzwiękiem, dotarli do płytkiego, przejrzystego strumienia.Słońce prześwitywałoprzez wiosenne korony drzew rosnących na brzegu rzeczki i jej gładka powierzchniapołyskiwała.Na widok wody pragnienie stało się tak nieznośne, że zdziwiony Candamirzastanawiał się, jak zdołał aż do tej chwili wytrzymać.Tak samo jak inni, upadł nakolana, nabrał wody w obie dłonie i chciwie pił wielkimi łykami, choć wiedział, jakie tonierozsądne.Natychmiast za czołem pojawił się kłujący ból głowy, a w żołądkuostrzegawczy skurcz, żołądek jednak utrzymał wodę w sobie.Wyprostował sięrównocześnie z Osmundem i wymienili uśmiechy czystej radości. - %7ładne piwo ani miód nigdy nie smakowało lepiej - stwierdził Candamir,odetchnąwszy z zadowoleniem.Osmund wstał i rozejrzał się dookoła ze spóznioną czujnością.- Każdy mieszkaniec tej wyspy mógł się tu zakraść i poderżnąć nam gardła -zauważył zakłopotany.Candamir przytaknął, ale odparł:- Nie ma śladu żywej duszy jak okiem sięgnąć.%7ładnych ścieżek, żadnegokarczowania, nic [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •