[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niech zaprowadzą ich do domu." Niezła hekatomba, Nolan - powiedział poważnym tonem Gates." Co to jest ta hekatomba? - zapytał Han." Początkowo słowem tym starożytni Grecy i Rzymianie określaliofiarowanie setki krów lub wołów w celu upamiętnienia znaczącegowydarzenia i przypodobania się bogom - wyjaśnił Kilkenny.- Dzisiajmówi się tak również o masowym morderstwie lub niezliczonychofiarach." Moim skromnym zdaniem nasi chłopcy są warci o wiele więcej niżsto sztuk bydła - dodał Gates." Po zwycięstwie pod Troją - kontynuował Kilkenny - wielu Achajów,niecierpliwiąc się, by wrócić do domów, odstąpiło od należnej bogomofiary.Bogowie byli niezadowoleni i Achajowie nigdy nie dotarli doswych rodzin.Gates nachylił się do Hana." Jak już wspomniałem, udaje Greka." Mów tak dalej, a wyjaśnię ci jeszcze, co to takiego jesień śre-dniowiecza." Hej! - zawołał podekscytowanym tonem Gates.- Ten film akuratznam.- Tak też myślałem.A teraz przejdzmy do kolejnego problemu.Kilkenny dołączył do Yina i Tybetańczyków, wciąż dyskutującychnad czymś zawzięcie." Księże biskupie, mam do naszych przyjaciół kilka próśb." Tak? - zapytał duchowny.- Po pierwsze, czy mogliby, kiedy zgaśnie już ogień, zmielić naproszek kości naszych ludzi? Po drugie, musimy się stąd zbierać.Czynie mają jakiejś łodzi? Niestety nie damy rady jej zwrócić.Yin skinął głową.- Nie chcę, żeby spotkały ich represje za okazaną nam pomoc,najlepiej więc, żeby mogli powiedzieć prawdę, gdy będą ich przepytywać Chińczycy.Oczywiście niecałą prawdę.311Biskup przetłumaczył pytania Kilkenny'ego.Tybetańczycy przezchwilę rozmawiali, po czym udzielili mu odpowiedzi." Norbu, najstarszy z nich, twierdzi, że rozrzucenie prochów będzie dlanich zaszczytem.Mówi też, że mają tutaj łódz, którą zeszłego latazostawili jacyś turyści.Jego synowie nam ją pokażą." To bardzo miło z ich strony." Stosunki między Chińczykami a Tybetańczykami nie zawsze bywajądobre - wyjaśnił Yin.- Norbu twierdzi, że on i jego bracia powiedząnajmniej, jak mogą." Doskonale.Mogą zeznać, że ci, którzy ocaleli z katastrofy, spaliliciała martwych i że oni widzieli tylko dwóch ludzi odlatującychsamolotem: księdza biskupa i mnie." A pozostali?" Mam nadzieję, że nasi przyjaciele zapomną" o nich wspomnieć.Yin przetłumaczył uwagi Kilkenny'ego, z czego wynikła kolejnarozmowa, która zakończyła się jeszcze jednym pytaniem Norbu skierowałdo Yina." Zrobią, o co prosimy, ale mają też do nas prośbę." Mogą prosić, o co tylko zechcą - obiecał Kilkenny." Właściwie prośba jest adresowana do mnie.Chcą, żebym po dotarciuna Zachód przekazał ich wyrazy szacunku Kundunowi.Amerykanin zastanawiał się przez chwilę.- Myślę, że to się da załatwić.Zostawił biskupa z Tybetańczykami i dołączył do swoich ludzistojących przy płonącym wraku." Jaki jest plan? - zapytał Gates." Wy troje i Yin płyniecie łodzią do Indii, a ja ruszam jako przynętaBAT-em." Chyba nie mówisz poważnie - stwierdziła Tao." To nie jest dobry pomysł - zgodził się Gates.- W horrorach bohater,jak tylko oddala się od grupy, za każdym razem kończy jako truposz." Chińczycy wiedzą, że próbujemy uciec samolotem.A skoro strą-ciliśmy im helikopter, zakładają, że ciągle możemy latać.Nie zmieści-my się wszyscy w samolocie, a jeżeli go tutaj zostawimy, zorientująsię,312że usiłujemy uciec inną drogą.Oni będą mieli co ścigać, a wy sporąszansę na przemknięcie przez granicę." To ja jestem pilotem - sprzeciwił się Han.-1 ja powinienem zabraćBAT-a." Masz żonę i dzieci, prawda? - zapytał Kilkenny." Mam." A ja nie.Wystarczy już wdów i sierot." Skoro kryterium jest posiadanie rodziny, to ja polecę - powiedziałGates.- Dla ciebie jest jeszcze nadzieja." Doceniam to, Max, ale wolę, żebyś był w łodzi.Posłuchaj, nie jestemkamikaze, naprawdę mam zamiar wydostać się z Chin w jednymkawałku.Po prostu potrzebujemy czegoś, co odciągnie ich uwagę iumożliwi wam ucieczkę." Ale dlaczego właśnie ty? - zapytał Han." Chodzi o czyste sumienie.Jeśli coś pójdzie nie tak, wolę, żebym tobył ja niż którekolwiek z was.Poza tym jestem szefem i musicie mniesłuchać.A teraz, jeżeli was mogę przeprosić, mam jeszcze atomówkędo spakowania i wiadomość do wysłania.Kilkenny umieścił pochodzącego z BAT-a 2 RITEG-a w tyle kabinyBAT-a 1 i włożył hełm.- Połączenie satelitarne.POACZENIE SATELITARNE URUCHOMIONE- Wiadomość kodowana, pięć słów: Początkowo rodzi się co minutę".POTWIERDZENIE: POCZTKOWO RODZI SI CO MINUT- Wiadomość potwierdzona.ADRESAT?- Bombadil.WIADOMOZ WYSYAANA DO: BOMBADILKilkenny zdjął hełm i podrapał się w głowę.Przyjrzał się Yinowi.Tybetańczycy traktowali biskupa z takim szacunkiem, jakby był lamą ichwłasnego wyznania.- Zbiórka! - zawołał.Wszyscy, łącznie z Tybetańczykami, dołączyli do niego i stanęli przysamolocie.313- Wysłałem właśnie parę słów do Rzymu, więc przy odrobinieszczęścia nie powinniście mieć problemów po drugiej stronie jeziora.Musicie się pospieszyć i wykorzystać mgłę, póki się utrzymuje.Ponieważ woda płynie z gór, będzie wam łatwiej.- Spojrzał na Yina.- Czymoże ksiądz biskup wyrazić naszym tybetańskim przyjaciołom wyrazy mojej najgłębszej wdzięczności za pomoc?Gdy Yin mówił, Kilkenny ukłonił się każdemu z mężczyzn, którymwyraznie spodobał się jego gest.Następnie odwrócił się do swoichtowarzyszy.- %7ładnych ckliwych pożegnań - stwierdził.- Spotkamy się podrugiej stronie.Uważajcie na siebie i postarajcie się jak najszybciejprzekroczyć granicę.Yin podszedł do niego, złożył ręce na piersiach i skłonił głowę.Pochwili podniósł ją, wsunął kciuki za kołnierz swojego kombinezonu iostrożnie wyciągnął ręcznie wystrugany krzyżyk.Przytrzymał go z czciąw dłoniach, po czym z powrotem opuścił na pierś.- Schyl głowę, pobłogosławię cię - powiedział cicho.Kilkenny złożył ręce i zgiął szyję." Panie Jezu, opiekuj się tym człowiekiem, tak jak on zaopiekował sięmną.Chroń go od wszystkiego złego i pozwól mu wrócić bezpieczniedo domu.Amen." Amen - odpowiedział Amerykanin.Podniósł głowę, zaś Yin wyciągnął ku niemu drobną, smukłą dłoń.Kilkenny uścisnął ją i wyczuł w niej stalową siłę i ciepło.Z kolei woczach biskupa odnalazł tę samą głębię i jasność, co w spojrzeniuzmarłego papieża Leona." Tylko Bóg wie, co czeka ciebie i mnie - powiedział Yin.- Jeżeliprzyszłość różni się od naszych nadziei, chciałbym już teraz wyrazićci swą wdzięczność." Nie ma za co - odparł Kilkenny.- Niech was Bóg prowadzi.58WATYKANROZBRZMIEWAJCE Z GAOZNIKW KOMPUTERA RIFFY GIMME SHELTER" obudziłyGrina.Poprawił okulary, kliknął w środek logo i otworzył wiadomość odKilkenny'ego.POCZTKOWO RODZI SI CO MINUT- Tylko nie zadanie z treścią - zawył.- Nie cierpię zadań z treścią.Pożegnał się z tą myślą tak szybko, jak się pojawiła, przypisując jąnaturalnemu pragnieniu niezakłóconego cyklu snu - czegoś, czego przezostatnie dwa tygodnie zdecydowanie mu brakowało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]