[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Faith blada i apatyczna siedziała na werandzie.Za nią stał służący,który machał wachlarzem z pawich piór.Trzymała sztywno wyprostowa-ne plecy, a gdy pojawiłam się w drzwiach, otworzyła szeroko usta.SR- Nie po.zmieniłaś zdanie? - spytała, zrywając się na równe nogi.Przytaknęłam.- Wiedziałam, że mnie nie zostawisz, Linny.Po prostu wiedziałam.Uścisnęła mnie.- Muszę ci zdradzić moje plany, Faith - powiedziałam.-Proszę,usiądz.Opadła na rattanową sofę.Chłopiec wrócił do wachlowania.- Jakie plany?Usiadłam obok niej i wzięłam ją za ręce.- Wychodzę za mąż, Faith.Zacisnęła palce.Poczułam, że wbiła paznokcie w wierzch moich dło-ni.- Za mąż? Za.kogo? Przecież nikt.- Wiem.Sprawa wynikła dość niespodziewanie.Za Somersa Ingra-ma.Faith zmarszczyła czoło.- Somersa Ingrama? Pana Ingrama?- Tak.- Nie złożył ci ani jednej wizyty.O ile pamiętam, rozmawiałaś z nimalbo tańczyłaś najwyżej kilka razy.Nie.nie wiem, co o tym sądzić, Lin-ny.Co powiedzieć.Zapadło milczenie, słychać było jedynie szelest wachlarza.- Zlub odbędzie się za dwa tygodnie, dwudziestego ósmego lutego.Somers.pan Ingram mówi, że musimy się pobrać przed nastaniem upa-łów.Słysząc to, Faith wyrwała dłonie z mojego uścisku i wstała.- Jesteś bardzo przebiegła.Widzę, że mimo wszystko całkiem niezlesobie radzisz.A ja tak ci współczułam.- Była bardzo zła.- Wygląda nato, że za moimi plecami uprawiałaś jakąś hinduską czarną magię.nietylko za moimi.Powszechnie uważa się pana Ingrama za nieosiągalnego,poza tym jest przystojny, czarujący, co sama zauważyłaś.Jeśli dodać dotego jego wysoką pozycję w Kompanii.No cóż, Linny, będziesz wysokoSRpostawioną damą, prawda? Znajdziesz się w hierarchii wyżej niż paniWaterton.Przełknęłam ślinę.Nie zastanawiałam się, jaką pozycję w kalkuckichkręgach towarzyskich będę zajmować jako żona Somersa.- Kilka dziewcząt próbowało go kokietować, ale nie był za-interesowany - ciągnęła Faith.- Oczywiście, w związku z tym krążą po-głoski.że ma ciemnoskórą kochankę.i.nie tylko.- To znaczy?Czyżby starannie ukrywany sekret Somersa był tajemnicą poliszyne-la? Jednak następne zdanie Faith upewniło mnie, że nie.- Podobno lubi kobiety rozwiązłe, zawsze szuka czegoś mocniejszego.Może dostrzegł w tobie więcej, niż widać na pierwszy rzut oka, Linny.Co takiego spodobało mu się w tobie? Czego brakowało reszcie z nas?Poza tym czemu wszystko przede mną ukrywałaś? Dlaczego jesteś takąegoistką?- Nie jestem, Faith.- Nie? Nawet nie zdradziłaś, że interesuje cię pan Ingram.Tymczasemja zaledwie kilka tygodni temu, myśląc, że pan Snow jest zbyt nieśmiały inigdy się nie zdecyduje, robiłam z siebie idiotkę, a pan Ingram okazywałmi pewne zainteresowanie.Musiałaś niezle się ze mnie śmiać.Zebrała fałdy sukni, obeszła mnie i zatrzymała się w drzwiach weran-dy.- No cóż, nie licz, że wezmę udział w twoim ślubie, Linny.Przyjmijdo wiadomości, że właśnie przestałam uważać cię za przyjaciółkę.Po-winnam słuchać podszeptów intuicji i ostrzeżeń wszystkich osób, którejeszcze w Liverpoolu twierdziły, że możesz być nieodpowiednią damą dotowarzystwa.Wiedziałaś o tym, Linny? Wiedziałaś, że wielokrotnie mnieostrzegano, żebym za bardzo się do ciebie nie zbliżała? Dziś rano, gdychciałaś opuścić Indie i mnie, przyznałam tym osobom rację.Ale coś ta-kiego?! %7łeby wyjść za mąż, nie czekając, aż ktoś mnie się oświadczy?! Ipomyśleć, że wyrwałam cię z okropnej biblioteki oraz jeszcze gorszej eg-zystencji w Evertonie i z dobrego serca przywiozłam tutaj za pieniądzemojego ojca.Wciąż powtarzałaś, że nie interesuje cię małżeństwo, a terazSRmasz czelność jako pierwsza z całej flotylli zaręczyć się i wziąć ślub!Widocznie wszystko, co mi mówiłaś, było kłamstwem.Uciekła z werandy, zostawiając mnie z chłopcem, który powoli, rów-nomiernie poruszał wachlarzem z pawich piór.Biedna pani Waterton jeszcze nie zdążyła się otrząsnąć z szoku pomoim wyjezdzie, gdy weszłam do jej sypialni, w której odpoczywała,półleżąc na sofie z mokrą szmatą na czole, i powiedziałamjej to samo, coFaith.Zgodnie z przewidywaniami była zaszokowana.Usiadła prosto i rzu-ciła okład na podłogę.- Pan Ingram? Pan Ingram? - powtarzała jak katarynka.-Niemożliwe!Pan Ingram?!Nie mogła uwierzyć, że dżentelmen taki jak on zauważył kogoś takie-gojakja.- Dlaczego tak szybko? Dlaczego ślub musi się odbyć natychmiast? -spytała, gdy podałam jej datę.- Całą ceremonię trzeba wcześniej staran-nie przygotować i zaplanować.%7łeby zorganizować wszystko jak należy,trzeba czekać miesiącami.Nie da się tego zrobić pod koniec lutego.- Przykro mi, pani Waterton, ale panu Ingramowi bardzo na tym zale-ży.- Nie możesz go przekonać, Linny, do przedłużenia okresu narze-czeńskiego, żebyście mogli wziąć ślub z początkiem następnego okresuchłodów, czyli wczesną jesienią?Pokręciłam przecząco głową.- Przykro mi, proszę pani.Przez chwilę milczała, a ja dostrzegłam, że przez jej twarz przemknąłcień podejrzenia.Potem głęboko odetchnęła, wstała i rozłożyła ręce.- No cóż, niezależnie od wszystkiego należą ci się gratulacje, mojadroga.Jestem pewna, że będziesz bardzo szczęśliwa.Objęła mnie sztywno.Byłam jej wdzięczna.Wiedziałam, jakie to dla niej trudne, niemniejbardzo starała się okazać radość.SRGdy się odsunęła, miała już spokojną twarzą.Ponieważ zawsze byłaprawdziwym wzorem dobrych manier, wiedziałam, że nie powie ani sło-wa więcej o tej dziwnej sytuacji.Równocześnie zdawałam sobie sprawę,że za kilka godzin w całym kalkuckim towarzystwie języki pójdą w ruch.- Nie wystarczy nawet czasu, żeby przygotować odpowiednie zapro-szenia.- Westchnęła.- No cóż, pierwszą rzeczą, jaką musimy zrobić, jestzajęcie się ślubną suknią.Otworzyła drzwi salonu i krzyknęła:- Koi-hai? Czy jest tu ktoś?Kazała służącemu przyprowadzić durnego.Stanąwszy w obliczu gigantycznego zadania, jakim było uszycie ślub-nej sukni, durzi najpierw z rozpaczy kołysał się do przodu i do tyłu, a po-tem wezwał na pomoc sporą grupkę kolegów po fachu.Wszyscy praco-wali przez tydzień po dwadzieścia cztery godziny na dobę, dzięki czemuudało im się przygotować dla mnie odpowiednią kreację.Pani Watertonnadzorowała ich pracę, wyjaśniwszy mi wcześniej, że tak będzie lepiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]