[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dobrze.Cześć, zołzo. Cześć.Ona wie, że teraz potrzebuję tylko dobrych wiadomości i jestem pewna, że mnienie zawiedzie.Nazajutrz razem z Paolą poświęcamy poranek na porządki w mieszkaniu.Potem onajedzie do swojej matki, która mieszka na wsi, ja natomiast włóczę się po Rzymiew oczekiwaniu na przyjazd przyjaciółki.Czas, kiedy zostaję sama, jest najtrudniejszy,bo myśli potrzebują tylko chwili, by pobiec tam, dokąd nie powinny.Niewiele minęłood tamtej szalonej nocy, ale muszę postarać się zapomnieć i wyobrazić sobie, żeupłynął już z rok i wszystko układa się jak najlepiej.Rzymskie słońce mi pomaga.To miasto, jeśli nie brać pod uwagę wspomnień,sprawia, że czuję się dobrze, każdego dnia odkrywam coś nowego, jakąś starąkolumnę, wyrastającą z asfaltu niczym grzyb, albo statuę, która pojawiła się nagle naśrodku placu, bo wcześniej jej nie zauważałam.Cieszę się, że tu jestem.Gaia przybywa zgodnie z zapowiedzią.Podjeżdża taksówką około szóstej popołudniu.Paola jeszcze nie wróciła, więc sama wprowadzam przyjaciółkę domieszkania.Gaia jak zawsze wygląda świetnie.A odkąd jest z Belottim nawet lepiejniż zwykle, muszę to przyznać.Zrezygnowała nawet z obcasów dwunastek!Oprowadzam ją po mieszkaniu.Gaia piszczy na widok inwazji kotów ona też jeuwielbia.Bierze do ręki kamienny przycisk do papieru o niebieskich, odblaskowychoczach i zaczyna go głaskać, jakby był żywy OK, teraz już trochę przesadza.Siadamy na moim łóżku.Rzeczywiście, stąd naprawdę wygląda jak kot kartuski. A więc, jaką nowinę chciałaś mi przekazać? szczypię ją w bok. Jesteś ciekawa? Bardziej zaniepokojona. I mam ci powiedzieć? Nie wiem, jeśli chcesz poczekać jeszcze trochę& nienawidzę jej, kiedytrzyma mnie w niepewności. I tak już wiem, że chodzi o Belottiego.Przytakuje, demonstrując uśmieszek zadowolenia. Belotti, jak go nazywasz, poprosił mnie o rękę. O Matko, Gaia! Gratulacje ściskam ją mocno.Tak się cieszę.Potem nachodzi mnie wątpliwość po niej można spodziewać sięwszystkiego. Mam nadzieję, że powiedziałaś tak. Jeszcze pytasz? Oczywiście! Nie zastanawiałam się dwa razy. A pierścionek? pytam, zerkając na jej lewą dłoń. %7ładnych pierścionków.Samuel mówi, że pierścionek przed obrączką przynosipecha Gaia wzrusza ramionami. I chyba ma rację.Pomyśl, co się stało z tym odBrandoliniego. No właśnie, co się z nim stało? przychodzi mi na myśl najgorszy scenariuszw stylu rzutu do Canal Grande. Nie miałam nigdy odwagi mu go oddać.Podarowałam go kuzynce.Cóż, nie tak zle, jak się spodziewałam.Wracam do tematu: Nie mogę uwierzyć, że wychodzisz za faceta, którego nigdy nie widziałam nażywo! Zdążysz, Ele.Spokojnie, poznam cię z nim. Mam nadzieję, że przed ślubem.Ustaliliście już datę? Powiedzmy, że w przyszłym roku na wiosnę, ale jeszcze za wcześnie, żebywybrać konkretny dzień.W każdym razie wiedz, że będziesz moją druhną. Załatwione! zapewniam, a w myślach z przerażeniem odliczam, ile miesięcyzostało mi na znalezienie odpowiedniej sukienki. W jaki kolor mam się ubrać? pytam, już ogarnięta paniką. Hej, poczekaj! Najpierw musimy wybrać dla mnie.Chociaż jeden raz to ja będępotrzebować osobistej stylistki.Rozkładam ręce. Chodz tutaj.Gaia pada mi w objęcia jak mała dziewczynka.Kocham ją jak siostrę.A jejszczęście jest też trochę moim.Paola wraca o dziewiątej z trzema pudełkami gorącej pizzy.Po zwyczajowychprezentacjach siadamy po turecku na dywanie w salonie, pośród poduszek w kształciekotów, przy dwóch lampach solnych, w których odbija się granat nieba za oknem.Jemy rękami, bez talerzy i serwetek, a z głośników dobiega głos Gianny Nannini,idolki Paoli.Kiedy już pizza została zjedzona, Paola wyciąga ze swojej kolekcji winniespodziankę butelkę Principe Pallavicini rocznik 2006. Na specjalne okazje oznajmia. Ale nie będziemy pić tutaj.Chodzcie za mną.Wychodzimy na korytarz i idziemy aż na ostatnie piętro.W każdym raziewydawało mi się, że jest ostatnie& Tam Paola otwiera niewielkie drzwi i prowadzinas stromymi, spiralnymi schodami.Na końcu są jeszcze jedne drzwi, a potemw magiczny sposób stajemy na dachu budynku.Z góry widać cały Rzym.Campo de Fiori jest pod nami, a dalej, na wysokościnaszych twarzy, wyłaniają się kopuły kościołów i podświetlone pałace.Jakbyśmyleciały balonem.Mam ochotę rozłożyć ramiona i latać.To niesamowite być tutaj,teraz, z nimi dwiema to prawda, że wszystko staje się piękniejsze, gdy dzielimy toz osobami, które kochamy.Paola otwiera wino i nalewa nam do kieliszków. Za życie mówi. Za miłość odpowiada Gaia. Za przyjaciółki! dodaję.Z placu dobiegają dzwięki akordeonu, a pierwsze sztuczne ognie pojawiają się naniebie, rozświetlając je barwnymi iskrami. Poczekajcie Paola odstawia kieliszek na ziemię. Przyniosę coś i znikaw środku.Spoglądamy na siebie pytająco.Po chwili wraca na taras z polaroidem. Musimy uwiecznić tę chwilę.Opieramy się we trójkę o barierkę.Ja, Paola i Gaia.Mimo że jestem na zakręcie,mimo że nie ma już Leonarda, nie ma już Filippa, nie ma już miłości, dziś czuję siędobrze, z nimi, tutaj.Chcę znowu zacząć wierzyć.Muzyka gra coraz głośniej, a ja przestaję być smutna.Paola kieruje obiektyw w naszą stronę. Gotowe?Flesz zaczyna migać.Uśmiechamy się razem, obejmując nawzajem, i uśmiech tenjest prawdziwy, nie pozowany.Sztuczne ognie wybuchają na niebie.Z aparatu wysuwa się zdjęcie: jesteśmy nanim my, nasze szczęście, nasza nienapisana jeszcze przyszłość.Teraz w końcu wiem, co włożę w tę pustą ramkę.PodziękowaniaCelestinie, mojej matce.Carlowi, mojemu ojcu.Manuelowi, mojemu bratu.Caterinie, Michele, Stefanowi, latarniom za dnia i w nocy.Silvii, nieocenionej przewodniczce, oraz wspaniałym osobom, które miałamszczęście spotkać w niedzielę dziesiątego lutego dwa tysiące trzynastego roku.Całemu Rizzoli, od parteru po ostatnie piętro.Laurze, Elenie i Al, za ważną obecność.Wszystkim przyjaciołom, bezwarunkowo.Vittorii i Santemu (zawsze będziecie w moim sercu!).Filippowi P.i ciszy, którą wypełnia.Rzymowi.Przeznaczeniu.1Pełne nazwisko Caravaggia to Michelangelo Merisi da Caravaggio.2Smażone, obtoczone w bułce tartej kulki z ryżu z nadzieniem.3Rodzaj sera.4Zasuszona, utwardzona ikra.5Rodzaj makaronu w kształcie krótkich, zwiniętych rurek.6tłum.Mężczyzna dla mnie.7Barokowa fontanna Acqua Paola, zwana też Il Fontanone (dosł.Wielka Fontanna);znajduje się na szczycie wzgórza Gianicolo.8Droga regionalna prowadząca z Rzymu na południe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]