[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.skierował maszyną nad słonawą wodę, którą ściekające z drzew substancje organiczneDopiero po sekundzie uświadomił sobie, że miejscowy gatunek sieciożuków musi mieć barwiły na czarno.Jakiś czas lecieli z największą możliwą prędkością na wysokości James Luceno Jednocząca moc29 30zaledwie kilku metrów nad spokojną powierzchnią rzeki.Od czasu do czasu mijali Thorsh obniżył pułap lotu jeszcze bardziej i zaczął lecieć nisko nad wzburzonąujścia wijących się strumieni, niosących wypływającą spod powierzchni planety ideal- powierzchnią oceanu.W pewnej chwili raptownie skręcił i lecąc metr nad grzywaczaminie czystą wodę, pełną ryb o jaskrawo ubarwionych łuskach.fal, z największą możliwą prędkością skierował grawicykl w kierunku cieśniny oddzie-Nagle od strony brzegu, który pozostał za ich plecami, napłynęło szczekanie i lającej go od najbliższej wyspy.Pilot patrolowca Yuuzhan Vongów także zmniejszyłwarczenie psów bissop.Thorsh domyślił się, że nieprzyjacielskie ogary galopują przez wysokość i przygotował się do następnej próby schwytania zbiegów, gdy nagle coś gobagna i przeskakują nad kępami ostrej jak brzytwa yuuzhańskiej trawy.Chrapliwym zatrzymało.powarkiwaniom towarzyszyły wojenne okrzyki Yuuzhan Vongów biegnących za sta- Zdezorientowani Jenet i Bith zauważyli, że tsik vai zbacza z kursu, traci skrzydło idem bissopów.Jenet skręcił w samą porę, żeby uniknąć roju ogłuszających chrząszczy i koziołkuje w locie.Domyślili się, że pilot stracił kontrolę nad pojazdem.Yuuzhańskibrzytwożuków, które niespodziewanie wyleciały spomiędzy drzew.Dzięki jego nagłe- patrolowiec z głośnym pluskiem zderzył się z powierzchnią oceanu, odbił się dwukrot-mu manewrowi niektóre żywe pociski minęły grawicykl o centymetry i wbiły się w nie od wzburzonych fal, a w końcu zanurkował dziobem i zatonął.Jednocześnie naprzeciwległy brzeg rzeki.wschodzie, ledwo widoczny pod jaskrawe słońca, zaczął się zniżać z prędkością pod-Zwabione niezwykłym zamieszaniem ławice ostrozębych wodnych drapieżników, dzwiękową duży obiekt, pomalowany matowym czarnym lakierem.o żebrowanych grzbietach i zębatych ogonach, zaczęły wyskakiwać z wody, żeby po- Thorsh doszedł do wniosku, że to pewnie jeszcze jeden statek Yuuzhan Vongów,żreć yuuzhańskie pociski.Z zagrzybionych dziupli uschłych drzew wyleciały potwory o którego pilot zdecydował się zestrzelić ziomka, żeby samemu się pochwalić zniszcze-ogromnych, szerokich skrzydłach i pikując, chwytały te żuki, których nie upolowały niem grawicykla i schwytaniem uciekinierów.drapieżne ryby.Thorsh ściągnął rękojeści kierownicy i zaczął szybko zwiększać pułap Przesłał energię do silniczków hamowniczych, wytracił część prędkości i obróciłlotu.Zauważył, że przy ujściu rzeki powierzchnia wody jest bardziej wzburzona w maszynę w powietrzu.Miał nadzieję, że ucieknie tajemniczemu statkowi, zanim jegomiejscu, w którym fale oceanu wdzierają się w głąb bagnistego lądu.Dostrzegł też na pilot go namierzy.Podświadomie czekał, aż poszybują ku niemu pierwsze ogniste kule.akwamarynowej toni setki porośniętych zielonymi krzewami małych wysepek o bia- Kiedy się nie doczekał, obejrzał się przez ramię w samą porę, żeby zobaczyć nadlatują-łych, niemal pionowych skalnych brzegach.Z daleka wyglądały jak wieże.Na hory- cy z bezchmurnego nieba stary frachtowiec w kształcie dysku z dziobem przypominają-zoncie wystawał z wody stożkowaty czynny wulkan, z którego krateru wydobywały się cym szczęki.Kiedy pilot statku zatoczył krąg nad jego grawicyklem, Thorsh poczułkłęby dymu.W miejscu, gdzie do oceanu wpadała spływająca po zboczu rzeka lawy, falę żaru i usłyszał świdrujący w uszach basowy dzwięk.Chwilę pózniej z luf dolnychnad powierzchnią wody unosiła się chmura oparów.działek statku pomknęły w kierunku trójki koralowych skoczków jaskrawozielone bły-Thorsh uniósł głowę i omiótł spojrzeniem niebo w poszukiwaniu koralowych ski energii.skoczków.Zauważył, że równolegle do niego, w odległości mniej więcej kilometra na Pilot frachtowca powitał uciekinierów kołysaniem statku z burty na burtę, po czymwschód leci drugi grawicykl.Kiedy znalezli się nad oceanem, piloci obu maszyn jesz- zatoczył łagodny łuk i skierował się na południe.cze bardziej zwiększyli wysokość, żeby nie zahaczyć o wzburzone fale, i skierowali się - Wygląda na to, że i my powinniśmy tam lecieć! - oznajmił Jenet.w stronę wąskiego przesmyku oddzielającego najbliższe wyspy od brzegu.- I że inni mają jeszcze gorsze kłopoty niż my! - odkrzyknął Bith.- Uważaj! - zawołał w pewnej chwili Bith prosto do prawego ucha Jeneta.Wycią- Kilka celnych błysków z górnej wieżyczki frachtowca trafiło w dziób lecącego nagnął długą rękę i pokazał ciemny punkcik, widoczny w oddali na zachodnim niebie.czele koralowego skoczka, który zagotował się i runął do wody.Thorsh spojrzał w tamtym kierunku, kiwnął głową i zmełł w ustach przekleństwo.Piloci dwóch pozostałych yuuzhańskich myśliwców nadal jednak posyłali kuYuuzhan Vongowie nazywali to tsik vai [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •