[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle zrozumiawszy, o co chodzi, wybuchnęła płaczem i kryjąc twarz w suknię pani Stawskiej, zawołała:- Ach, mamo, po co on ją kraje?.To strasznie boli.O mamo, mamo, już nie chcę, ażeby Mimi krajali.- Nie płacz, Heluniu, Mimi będzie zdrowa i jeszcze ładniejsza uspakajał ją Wokulski, wzruszony nie mniej od Helenki.Tymczasem głowa Mimi spadła na papiery.Sędzia spojrzał wewnątrz i podając maskę pani baronowej rzekł:- Nu, niech pani przeczyta, co tam napisano?Baronowa przycięła usta i milczała.- To niech pan Maruszewicz przeczyta głośno, co tam jest.- Jan Mincel i Stanisław Wokulski.- jęknął Maruszewicz.- Zatem nie Lesser?- Nie.Przez cały ten czas służąca baronowej zachowywała się w sposób bardzo dwuznaczny: czerwieniła się, bladła, kryła się między ławki.Sędzia patrzył na nią spod oka ; nagle rzekł :- Teraz panna nam powie, co to było z lalką? Tylko proszę prawdę, bo panna stanie do przysięgi.Zagadnięta, z najwyższym przestrachem schwyciła się za głowę i przypadłszy do stołu, prędko odpowiedziała:- Lalka stłukła się, panie.- Ta wasza lalka, od pani Krzeszowskiej?.- Ta.- Nu, to stłukła się jej tylko głowa, a reszta gdzie?.- Na strychu, panie.Oj, co ja będę miała!- Nic panna nie będzie miała; gorzej byłoby nie odpowiedzieć prawdy.A pani oskarżycielka słyszy, co jest?.Baronowa spuściła oczy i skrzyżowała ręce na piersi jak męczennica.Sędzia zaczął pisać.Siedzący w drugiej ławce (maglarz oczywiście) odezwał się do damy czerwonej na twarzy:A co, ukradła?.Widzisz pani, co się teraz zrobiło z paninej gęby?.Hę?.- Jak kobieta jest ładna, to się i z kryminału wygrzebie - rzekła czerwona dama do swojej sąsiadki.- Ale pani się nie wygrzebiesz.- mruknął maglarz.- Głupiś pan!.- Paniś głupsza.- Ciszej!.- zawołał sędzia.Kazano nam wstać i usłyszeliśmy wyrok najzupełniej uniewinniający panią Stawską.- Teraz - zakończył sędzia skończywszy czytanie - może pani podać skargę o potwarz.Zeszedł na salę, uścisnął za rękę panią Stawską i dodał:- Bardzo mi przykro, żem panią sądził, i bardzo mi przyjemnie, że mogę powinszować.Pani Krzeszowska dostała spazmów, a dama z czerwoną twarzą mówiła do swej sąsiadki:- Na ładną buzię to i sędzia jest pażyrny.Ale nie tak to będzie w dniu ostatecznym! - westchnęła.- Cholera!.jak to bluźni.- mruknął maglarz.Poczęliśmy wychodzić.Wokulski podał rękę pani Stawskiej, ż którą wysunął się naprzód, ja zaś ostrożnie zacząłem sprowadzać panią Misiewiczowę z brudnych schodów.- Mówiłam, że się tak skończy - upewniała mnie staruszka - ale pan to nie miałeś wiary.- Ja nie miałem wiary?.- Tak, chodziłeś jak struty.Jezus Maria.A to co?.Ostatnie te słowa skierowane były do mizernego studenta, który wraz ze swoim towarzyszem czekał przed bramą, widocznie na panią Krzeszowską, a myśląc, że ona wychodzi, ucharakteryzował się na trupa przed.panią Misiewiczową!.Wnet poznał swoją omyłkę i zawstydził się tak; że pobiegł parę kroków naprzód.- Patkiewicz!.Stójże.już idą.- zawołał pan Maleski.- Niech cię diabli porwą!.- wybuchnął pan Patkiewicz.- Ty zawsze musisz mnie skompromitować.Usłyszawszy jednak hałas w bramie zawrócił się i jeszcze raz pokazał nieboszczyka.Wirskiemu!.To już młodych ludzi ostatecznie zdetonowało; więc poszli do domu bardzo rozgniewani na siebie i każdy inną stroną ulicy.Nimeśmy jednak dopędzili ich dorożkami, już znowu szli razem i ukłonili się nam z wielką galanterią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]