[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłybardzo białe, bielą łuskanych migdałów, o bardzo długich palcach.- To tutaj - rzucił kelner, odsuwając trzy z czterech krzeseł.- Pan Springer? Jedna z tych osóbjest pańskim gościem.Zresztą nie wiem, może wszyscy przyszli do pana.Henry, Gil i Susan stanęli wokół stołu, z pewnym lękiem patrząc, jak postać podnosi bardzopowoli głowę i zwracają ku nim, tak jak kwiaty o białych płatkach zwracają się ku słońcu.- Tak - powiedział cicho, lecz wyraznie. Wszyscy do mnie.Henry był jak sparaliżowany.Twarz owej postaci była blada, gładka i wyraznie obojnacza,niczym podłużne twarze z portretów Modiglianiego.Pomimo jednak całej gładkości i bezpłciowości,był to z całą pewnością Paul Springer, ten sam Paul Springer, którego Henry spotkał w pobliżuswego domu nad brzegiem morza.Nie wskazywały na to szczegóły rysów twarzy, lecz promieniującaz niej osobowość.Różnica między mężczyzną, którego spotkał na plaży, a tym tutaj była taka, jakmiędzy dopracowanym portretem a pospiesznym, lecz wiernym szkicem.Gil usiadł.On widział w tej postaci Paulette.Surowo ubraną, z włosami zgarniętymi znadtwarzy i zebranymi z tyłu.Niemniej, bezdyskusyjnie tę samą dziewczynę, która przyszła do Mini-Marketu i zaprosiła go na kolację.Wiedział, że była wtedy inna, lecz na czym polegać miała różnica,nie potrafił dokładnie określić.Miała wciąż te same oczy, takie same kości policzkowe, równie jakprzedtem kuszące usta.Nadal tak samo wzbudzała w nim emocje, chociaż teraz była jeszcze czymśinnym poza Paulette.Było w niej coś więcej, coś, czego przedtem nie dostrzegł.Susan rzuciła nieśmiałe: Hello.I dla niej postać była tym samym Paulem Springerem, któregospotkała przed domem swej babki.Nieco zmienionym, rzecz jasna - bardziej tajemniczym, bardziejobcym i o wiele mniej bezpośrednim - lecz o tej samej prezencji, z tą samą osobowością.I z tymisamymi łagodnymi i przenikliwymi oczami.- Proszę, siadajcie - powiedział Springer.- Rozumiem, że jesteście zaskoczeni, że obawiaciesię o własne bezpieczeństwo.Mam jednak nadzieję, że uda mi się was uspokoić i że wybaczycie mitych kilka sztuczek, do jakich się wobec was posunąłem.Henry odsunął krzesło i usiadł.Susan zawahała się na moment, potem przysiadła na brzeżkusąsiedniego.- Jesteś jedną i tą samą osobą - rzekł Henry, niewyraznym i ochrypłym głosem.- Jesteś trojgiemludzi zebranych w jedno.Na dodatek różnych płci.Jak to robisz? Jak to się stało, że wziąłem cię zamojego studenta filozofii; Gil uznał, że jesteś dziennikarką, a Susan uwierzyła, że pracujesz dla Tribune ?Springer zdjął (czy zdjęła) kapelusz.Włosy pod spodem były krótko przycięte i prostozaczesane do tyłu.Uczesanie to było zupełnie neutralne i nie wskazujące na żadną płeć, podobniezresztą jak ubranie.Położył kapelusz przed sobą na siole i po obu stronach ronda umieścił swojeszczupłe, blade dłonie.- Pozwólcie, bym się wytłumaczył.Konieczne było, by każde z was ujrzało mnie pod postacią,której urokowi nie mogłoby się oprzeć.Wszyscy przeżyliście głęboki szok dziś rano, gdy znalezliścieciało dziewczyny.%7ładne z was nie było w nastroju odpowiednim po temu, by wybierać się z kimśzupełnie nieznajomym na kolację.Z tego właśnie powodu uznałem za stosowne skorzystać z mojejszczególnej zdolności nakazywania - jakby to wyjaśnić? - by mężczyzni widzieli, co chcą.I kobietyteż, rzecz jasna -dodał, skinąwszy w stronę Susan.- No dobrze - rzucił ostro Gil.- A tak dokładnie, to na czym polega ta sztuczka? Przyszliśmywszyscy tutaj.I co dalej?Susan wstała.- Idę do domu.Nie podoba mi się to wszystko.Springer uniósł jedną rękę i zwrócił ku jej twarzy wnętrze dłoni.Wyglądało to tak, jakby miałukryte w dłoni lusterko, w które Susan wpatrzyła się jak zahipnotyzowana.Zawahała się, a potemusiadła z powrotem.Henry położył dłoń na jej ramieniu.- Co się stało, Susan? Dobrze się czujesz? - Wszystko jednak, co usłyszał w odpowiedzi próczprzytaknięcia, to szept: W porządku.- Co jej zrobiłeś? - spytał szorstko Henry.- Co to było? Sugestia hipnotyczna?- Nic z tych rzeczy - powiedział łagodnie Springer.- Zapewniłem ją tylko, że nie musi się bać.Podobnie jak i wy nie macie się czego lękać.Podszedł kelner z pytaniem, co pragną wypić.Henry zamówił dużą wódkę, Gil piwo.Susanchciała poncz owocowy.Springer zaś odezwał się:- Najbardziej wytrawne z białych win, jakie uda wam się znalezć.- Jesteś kobietą czy mężczyzną? spytał Gil
[ Pobierz całość w formacie PDF ]