[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziękuję.- To nic nadzwyczajnego.Taką mamy pracę.Pomyślała, że tobrzmi jak jego mantra.- Bardziej wierzysz w to, co widzę, niż ja sama - powiedziałacicho. Rozejrzał się, żeby sprawdzić, czy nikt ich nie obserwuje, izsunął skafander z ramion i klatki piersiowej, bo słońce mocnoprzypiekało.Kat zapragnęła dotknąć jego opalonego, umięś-nionego ciała.- Przy końcu snu czy wizji jest coś tak potwornego, że niechcesz tego ujrzeć.Obawiam się o to, co może się zdarzyć, jeślito zobaczysz, zwłaszcza blisko trzydzieści metrów pod wodą-odparł Will.- Czy na pewno powinnaś drugi raz nurkować?- Nic mi nie jest, przysięgam.Poza tym, gdybyś popłynął zamną, czułabym się pewniej.- Masz całkiem niezły cios jak na świetnie wyszkoloną ibłyskotliwą, lecz obdarzoną drobną posturą agentkę.- Naprawdę cię uderzyłam?- Próbowałaś.Wczoraj w nocy i dziś w wodzie.Poradziłemsobie, bo też jestem całkiem błyskotliwy i świetnie wyszkolony- odparł z uśmiechem Will.Kat zauważyła, że w pobliżu rozmawiają Bernie i Earl.Niezamierzała podsłuchiwać, ale mimo sporych rozmiarów łodzinie dzieliła ich duża przestrzeń i usłyszała, o czym mówią.- Alan powinien zdecydowanie ustawić tę babę - oznajmiłstanowczo Earl.- Proszę, dajcie jej szansę - włączył się Jon Hunt, którypodszedł do filmowców.- Jest za bardzo impulsywna, alemiejcie na względzie, że tkwimy po uszy w historii starożytneji stąd się biorą emocje przy okazji niezwykłej możliwości od-zyskania ogromnie wartościowych zabytków.Spróbujcie jązrozumieć, a ja obiecuję z nią porozmawiać.- Najwyrazniej nie obchodzi jej, że zginął wasz współpra-cownik i przyjaciel! - oburzył się Bernie.- Interesują ją jedynieznaleziska i chce o wszystkim decydować.Jesteśmy tutaj,ponieważ Preservation Center cieszy się opinią najlepszego w branży, co powinno gwarantować, że nie dojdzie do próbyukrycia skarbu, zgodnie z prawem należącego do stanu Illinois.Jeśli doktor Channel nie będzie bardziej powściągliwa iostrożniej sza, to ściągnie na nas klątwę, ale polityków iprawników.- Porozmawiam z nią - obiecał Jon.Kat wycofała się, ponieważ czuła się skrępowana, niechcącybędąc świadkiem rozmowy.Skierowała się do mesy, aleprzystanęła w połowie schodków, ponieważ z dołu dobiegałstłumiony głos Amandy rozmawiającej z kimś przez telefon.Zeszła o stopień niżej i ujrzała historyczkę zwróconą do niejplecami.- Znajdę! Mówię ci, że znajdę! - zapewniła kogoś Amanda, poczym odłożyła telefon, odwróciła się i zobaczyła Kat.-Rozmawiałam z przyjaciółką - wyjaśniła niepytana.- Zgu-biłam jej płytę Adele i obiecałam, że jeśli nie będę mogła zna-lezć, to odkupię.Wprost nie do wiary, że w takiej sytuacjidzwoni do mnie w sprawie płyty.- Cóż, ludzie mają ulubione utwory - zauważyła obojętnymtonem Kat.- Pewnie tak, ale.- Amanda wzruszyła ramionami i podeszłado kontuaru.- Przygotowuję kanapki.Poczekamy z nur-kowaniem jeszcze pół godziny.W tym momencie z pokładu zszedł do nich Jimmy.- Zaczęłaś szykować lunch? Dzięki!- Nie ma problemu.Musimy coś jeść, prawda?Tym razem była niezwykle miła.Kat wzięła butelkę wody, poktórą zeszła do mesy, po czym stanęła obok Jimmy ego przykontuarze, aby dokończyć robienie kanapek.Po posiłkuponownie znalazła się na pokładzie i poszukała wzrokiemWilla - był zajęty rozmową z Berniem i Alanem.Earl filmowałłodzie żaglowe, przepływające w oddali.Wcześniej nie miałaokazji przekazać Willowi, co usłyszała i zaobserwowała, alezamierzała patrzeć Amandzie na ręce, aby mieć pewność, że to,co historyczka chowa do torby, wyjmie i pokaże, gdy staną napokładzie łodzi. Znajdę! Mówię ci, że znajdę!" - te słowabrzmiały w głowie Kat, gdy się zanurzała.Gdy dotarli na głębokość salonu, znowu odczuła przymus i sięzatrzymała.Odwróciła się i ujrzała Willa.Podpłynął bliżej idotknął jej ramienia, a ona spojrzała na niego pewna, że będzieczuwał.Zajrzała do salonu i znów się zaczęło.Początkowoludzkie sylwetki były prawie przezroczyste.Po chwili stawałysię coraz bardziej realne.Znajdowała się na pokładzie statku.Słyszała śmiech i muzykę oraz głosy ludzi, którzy ostrzegalisię przed klątwą.To przerażające coś nadchodziło, a ona byłatego w pełni świadoma.Wiatr stał się lodowaty.Niebieskieniebo pociemniało.To coś olbrzymiego i bezkształtnegopojawiło się w mroku i zbliżyło na tyle, by Kat mogła zoba-czyć, że z ciemnej masy wyłania się olbrzymia sylwetka męż-czyzny z niewiarygodnie dużymi ciemnymi oczami i ramiona-mi skrzyżowanymi na piersiach.Nosił wysokie, podobne doturbanu nakrycie głowy, szyję przyozdabiały mu klejnoty.Spoglądał na nią niczym ślepiec nieruchomymi oczami bezwyrazu, a przecież były one wszystkowidzące.Był już bardzoblisko i Kat ogarnęła paraliżująca trwoga.I wtedy.- Oddychaj! - usłyszała zniekształcony głos.Zamrugała powiekami.Drżała i było jej piekielnie zimno,zupełnie jakby znalazła się pośrodku zamieci.Na widok Willapoczuła się bezpieczna.Wiedziała, że on może zatrzymaćwszystkie sięgające po nią demony, zanim ją dopadną.Niepróbował zmusić jej do natychmiastowego powrotu na po-wierzchnię, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że przeżyła szok.Kat była mu za to wdzięczna, chciała bowiem mieć naoku Amandę.Dołączyli do reszty grupy.Znów nikt nie zauważył ichwcześniejszej nieobecności, co wydawało się Kat niemożliwe,bo miała poczucie, że minęły wieki.Tymczasem wizja trwałanajwyżej dwie minuty.Razem z Willem przystąpiła do pracy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  
    include("menu4/27.php") ?>