[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I zazdrosnego artystę, wściekającego się stronaza stroną zamaszystego, starannego pisma na jasno świecący wy-twór swojej wyobrazni.Przy tym bogactwie materiału badaczezdołali stworzyć piękną rozmaitość doskonałych biografii.- Jeff-rey pochylił się do przodu.- To, że więcej niż kilku z nich byłoczłonkami tej czcigodnej instytucji, jest drobiazgiem, z któregoosobiście czerpię wielką dumę.Andrew Lycett, John Dixon Carr,Martin Booth i, bodaj najbardziej definitywnie, Daniel Stashowerstworzyli mistrzowskie portrety przyjaciela i agenta literackiegoJohna Watsona.Sarah zrobiła zdziwioną minę.- Przyjaciela i agenta literackiego?- Tak, oto Jeffrey dyplomatyczny - szepnął Harold.- Więk-szość sherlockistów jakby.ech, udaje, że Holmes istniał na-prawdę, a Conan Doyle opublikował jego przygody jako fikcję,47żeby zachować jego prywatność.Rywalizujący z nimi doyle'anie,jak sami siebie nazywają, uważają, że sherlockiści są głupi.Gdy-by Jeffrey uznał Doyle'a za autora opowiadań, połowa obecnychokrzyknęłaby go bluzniercą.Lepiej stać po stronie sherlockistów.- Dobrze, że nie przyszłam was wyśmiać - zauważyła Sarah.-.uznanie dla pracy Stashowera, zestawienie najbardziejszczegółowego opisu życia i czasów Doyle'a, jaki widzieliśmy -ciągnął Jeffrey.- Ale prawdziwie pełna biografia pisarza ciąglebyła nieosiągalna.Jego dziennika, obejmującego wpisy od paz-dziernika do końca grudnia 1900 roku, nie było wśród porządniepoukładanych papierów znalezionych w jego gabinecie w Un-dershaw po tym, jak umarł.Oczywiście krążyły plotki, że któreśz jego dzieci mogło go gdzieś ukryć, żeby potajemnie go sprze-dać.Ale nic nigdy ich nie potwierdziło.W rzeczy samej, pozakilkoma szybko zdemaskowanymi falsyfikatami przez ponadosiemdziesiąt lat nikt nigdzie nie natrafił na ślad dziennika.-Jeffrey przerwał, odetchnął głęboko i uśmiechnął się.- Lecz tosię zmieniło.W sali wybuchł aplauz.Jeffrey powiedział to triumfalnie jesz-cze raz:- Lecz to się zmieniło! Pan Alexander Cale, wielu z państwaznany osobiście, a wszystkim od strony zawodowej jako nie-zrównany sherlockiański badacz i krytyk, poszukiwał tego dzien-nika przez ponad dwadzieścia lat.Uczynił celem swego życiarozwiązanie ostatniej zagadki Conan Doyle'a.I niedawno tegodokonał.Jest tu dzisiaj - mówiąc te słowa, Jeffrey spojrzał zasiebie, żeby sprawdzić, czy Alex się już pojawił; ale go nie było -żeby przedstawić nam znikający i pojawiający się dziennik izdjąć zeń ciężar tajemnic.Przede wszystkim oczywiście tej, dla-czego dziennika nie było z pozostałymi tomami i gdzie się48znajdował przez cały ten czas.Ale dla przyszłych badań nadHolmesem może nawet ważniejsze jest pytanie: co robił ConanDoyle w tym czasie?Luka w naszej wiedzy pojawia się zaraz po powrocie ConanDoyle'a z Afryki Południowej, gdzie pracował jako lekarz wśródbrytyjskich żołnierzy rannych w wojnie burskiej.Jako patriotaDoyle pojechał tam i latem wrócił, żeby przekonywać współ-ziomków o słuszności sprawy.Kandydował do Parlamentu wEdynburgu, swoim rodzinnym mieście, i przegrał o włos.Skupiałsię na polityce, swoich powieściach historycznych i sztukach.Sherlock Holmes nie żył wtedy od siedmiu lat i zgodnie z tym, cowiemy o Conan Doyle'u, wielki pisarz nie tęsknił za nim.Potem nagle, w marcu 1901 roku pojawia się list do H.Green-bough Smitha z magazynu Strand.Conan Doyle chciał druko-wać tam w odcinkach nowe opowiadanie o Holmesie, rozgrywa-jące się przed jego śmiercią.To był Pies Baskerville'ów - nowyszczyt w kanonie.Potem przyszło opowiadanie, które poruszyłoLondyn: Przygoda w pustym domu.Jego akcja rozgrywała sięw 1894 roku i przywracało Sherlocka Holmesa do życia.Dowia-dujemy się w nim, że Holmes upozorował własną śmierć w 1891roku, żeby zmylić pomocników Moriarty'ego, i przez trzy lataanonimowo podróżował po świecie, a teraz wrócił, żeby zrobićporządek.To czarodziejskie, niepokojące interludium, podczasktórego Holmes był na wygnaniu, nazywamy, jak państwo wie-dzą, Wielką Luką.Ale wiemy znacznie więcej o działalnościHolmesa w tym okresie niż Conan Doyle'a.Jakaż to wielkazmiana w nim nastąpiła, że skłoniła go do przywrócenia Holmesado życia? Na pewno nie brakowało mu pieniędzy, chociaż wy-dawcy dobijali się do jego drzwi o kolejną zagadkę detektywi-styczną.Więc dlaczego właśnie wtedy? I dlaczego tak nagle? Poco wracać do tanich kryminałów, jak je sam nazywał, i bohatera,49którego darzył, musimy to przyznać, niemałą antypatią? I w tejchwili, kiedy najbardziej chcielibyśmy zajrzeć do umysłu ConanDoyle'a, nie mamy takiej możliwości.Lecz to się zmieniło.- Czy on już tego nie powiedział?- śśśś.Ale niewiele już było do słuchania.Jeffrey obejrzał się ostatniraz, potwierdzając, że nie, Alex rzeczywiście nie wszedł do salibalowej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]