[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W koń cu co go ob -cho dzi ło, czy ta na iw niacz ka za mie rza ła po świę cić ży cie na cięż ką pra cę?  Spo rzą -dzi łaś gra fik, któ ry uwzględ nia, kie dy po znasz tego ide al ne go przed sta wi cie la ro -dza ju mę skie go?Jej oczy bły snę ły groz nie. Moje spra wy oso bi ste nie po win ny cię in te re so wać.Gdy by nie łą czą ce nas in te -re sy, wca le bym ci o nich nie opo wie dzia ła. Ale śmiesz wy py ty wać mnie o moje po dró że i o to, gdzie spę dzi łem ostat nie lata. Po nie waż od daw na wi dzę, jak za da jesz ból Ro ber to wi.Cho ciaż usil nie pró bu ję,nie po tra fię zro zu mieć, jaki czło wiek nie oglą da się za sie bie przez lata.Nie po ja wi -łeś się na wet na po grze bie wła snej mat ki.Przez po nad dzie sięć lat nie in te re so wa -łeś się lo sem ojca.Nie przy je cha łeś, kie dy Ma ria& Do syć. Spoj rzał na nią w taki spo sób, by dać jej do zro zu mie nia, że prze kro -czy ła gra ni cę. Chcę, że byś za trzy ty go dnie przed sta wi ła mi mo del no we go opro -gra mo wa nia, któ re prze te stu je my po tem na gru pie beta.Riya zro bi ła za sko czo ną minę. Nie dam rady zro bić tego w trzy ty go dnie.Mu szę prze pro jek to wać całe opro -gra mo wa nie, a my nie mamy do dys po zy cji ze spo łu ba daw czo-roz wo jo we go, bo ni g -dy żad ne go nie za trud ni łam.Do tąd za wsze pra co wa łam w po je dyn kę. Więc wyjdz z cie nia.Pra cuj mą drzej i na ucz się ufać in nym.Wy ko rzy staj swójper so nel.A kie dy na stęp nym ra zem je den z two ich współ pra cow ni ków bę dzie cięna ga by wał, na tych miast za wia dom o tym dział HR.Ude rzy ła dłoń mi w od dzie la ją cy ich sto lik. Jak dłu go bę dziesz mnie nie na wi dził za to, co zro bi ła moja mat ka? Nie prze ce niaj sie bie, Riya  wy ce dził przez za ci śnię te zęby. Cho ciaż z po wo -du two ich ma ni pu la cji istot nie je stem tro chę roz draż nio ny. Więc jak dłu go bę dzie mnie ka rał za kłam stwo? Ka rał cię? Tak.Dyk tu jesz mi wa run ki, wy cią gasz na świa tło dzien ne, wy zna czasz cele, któ -re za pew nią mój ko niec.Wstał. Jak na ko goś, kto żyje we dle usta lo ne go sce na riu sza, masz nie zwy kle buj ną wy -obraz nię.Za war li śmy umo wę, bo sama o to pro si łaś.A te raz wście kasz się, bo pró - bu ję ją zre ali zo wać?Mimo że mó wił spo koj nie, jej złość przy bie ra ła na sile.Od czu wa ła per wer syj nepra gnie nie, żeby prze bić się przez lo do wa tą po wło kę, któ rą od gro dził się od świa ta.Chcia ła, żeby wpadł w złość, po ka zał, że cier pi, oka zał emo cje.I to prze ra ża ło jąbar dziej niż co kol wiek in ne go. A może to ty masz ze mną ja kiś pro blem?Wsta ła, żeby się od nie go od su nąć. Nie mam po ję cia, o czym mó wisz.Chwy cił ją za ra mię i przy cią gnął do sie bie. Je śli de cy du je my się na cał ko wi tą szcze rość, mu si my usta lić, na czym sto imy.Zdję ta pa ni ką Riya po my śla ła o elek try zu ją cych spoj rze niach, któ re wy mie nia li,i jego zna czą cych uśmie chach. Ni cze go nie trze ba usta lać. Spró bo wa ła wy szarp nąć rękę, ale Na than trzy małmoc no.Po chy la jąc się, po sa dził ją na fo te lu, a po tem po wiódł wzro kiem po jej twa -rzy.Sły sza ła tyl ko ich od de chy.Pod czas gdy po ca łun ki Drew były bar dzo przy jem ne,pod wpły wem do ty ku Na tha na czu ła się tak, jak by roz pa da ła się na ty sią ce ka wał -ków. Nate, puść mnie, pro szę.Uśmiech nął się za do wo lo ny z sie bie, spo glą da jąc na jej usta. Na pew no ni g dy się nie za sta na wia łaś, co by było, gdy bym wró cił i two je ży ciepo sta wił do góry no ga mi.Nie spo dzie wa łaś się, że po łą czy nas tak sil na che mia.Pew nie więc nie masz pla nu, jak za cho wać się w tej po krę co nej sy tu acji?Każ de jego sło wo ocie ka ło emo cja mi, któ rych tak bar dzo od nie go chcia ła, po nie -waż pra gnął tego rów nie moc no jak ona. Na dal uwa żasz, że cał ko wi cie kon tro lu jesz swo je ży cie? To wszyst ko two ja wina. Uwierz mi, że po stę po wał bym cał kiem ina czej, gdy byś nie była naj pięk niej szym,naj bar dziej iry tu ją cym i naj dziw niej szym stwo rze niem, ja kie kie dy kol wiek po zna -łem.Jęk nę ła ci cho, a on ją pu ścił.Jego spoj rze nie znów sta ło się chłod ne, jak by nicmię dzy nimi nie za szło. To ty sta no wisz pro blem, Riya, nie ja.Drżysz, kie dy do cie bie pod cho dzę.Wal -czysz z tym, do szu ku jąc się mo ty wów, któ re rze ko mo mną kie ru ją.Obie caj, żesprze dasz mi po sia dłość, a każę pi lo to wi za wró cić.Przy znaj, że masz dość. Dla cze go tak się sta wiasz?  za py ta ła zde spe ro wa nym gło sem. Cze mu nie mo -żesz po świę cić pię ciu mi nut na roz mo wę z Ro ber tem? Czy ty za miast ser ca maszka mień?Ten atak ogrom nie go za sko czył, osta tecz nie jed nak zdo łał nad sobą za pa no wać. Ja nie mam ser ca, a przy naj mniej ta kie go, któ re dzia ła spraw nie.Ni g dy nie wy -ba czę mu tego, jak po trak to wał moją mat kę.Za wiódł ją, kie dy go po trze bo wa ła.Roz gry wał swój ro mans z Jac kie na jej oczach.Sama myśl o tym wy wo łu je we mniezłość i przy po mi na mi o wła snych sła bo ściach. ROZDZIAA PITYKie dy pod cho dzi li do lą do wa nia, Riya wy pro sto wa ła się na skó rza nym fo te lu.Przez więk szość lotu wpa try wa ła się w ekran lap to pa albo rzu ca ła Na tha no wiukrad ko we spoj rze nia.On z ko lei wy glą dał tak, jak by w ogó le się nią nie przej mo -wał.Pró bo wa ła przy go to wać szkic no we go opro gra mo wa nia, ale nie po tra fi ła się sku -pić.Cho ciaż ten iry tu ją cy męż czy zna do pro wa dzał ją do sza łu, mu sia ła przy znać mura cję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •