[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego przyciąganie było nie do odparcia.Czułam, żemuszę iść w tamtym kierunku, zobaczyć go.Stał na środku sceny zgitarą elektryczną i śpiewał kompletnie nieznaną mi piosenkę.Obserwowałam jego prowokacyjny uśmiech i wyluzowany styl.Dziewczyny pod sceną zachwycały się jego wyglądem, tańczyły iśpiewały w rytm muzyki.Skończyli pierwszy kawałek.- On jest.- zaczęła moja siostra - genialny.- Hello, ziemia, otrząśnij się.- Szturchnęłam ją.- Jak ty możesz tak bez emocji?- Normalnie - powiedziałam.Chociaż prawda była zupełnie inna.Czułam, że dzieje się ze mną coś dziwnego.- A teraz coś specjalnego dla wyjątkowej dziewczyny, która jest tutajz nami - usłyszałam Dawida.- Maju.- Na dzwięk tego imienia coś wemnie pękło.- Nieeee! - zaczęłam głośno krzyczeć.To był jakiś koszmar, jak onmógł mi to zrobić.Przed chwilą mówił, jaka ona jest, a teraz.Niemieściło mi się to w głowie.Wszystko nagle się rozmazało.Jakbymzapadła się pod ziemię.Wokół mnie ciemność i głos Dawida wciążpowtarzający to samo zdanie.Krzyczałam i płakałam na przemian.Takbardzo mnie to zabolało.- Julita! Julita! Uspokój się, ej! - Spośród ciemności przedzierał sięzatroskany głos Pauli.Poczułam, że ktoś mnie szarpie za ręce, ale niewidziałam, kto.- Julita! Obudz się! - krzyknęła w końcu.Otworzyłamoczy.Pierwsze, co zobaczyłam, to przerażony wzrok siostry.Potemdopiero zaczęła do mnie docierać reszta zdarzeń.Siedziałam wsamochodzie, a po drugiej stronie ulicy stał nasz dom.Szarówka nadworze zdradzała wczesną porę dnia.- Co się stało? - spytałam zdezorientowana.- Mnie się pytasz? Przecież to ty krzyczałaś przez sen.Mało cozawału nie dostałam.- Więc to był tylko sen? Wiesz, że byłyśmy na zabawie sylwestrowej,że o północy były fajerwerki, Konrad i Majka, i ja śpiewałam, a potemDawid miał koncert.- wyrzucałam z siebie potok słów.- Nie, to nie był sen.Ale nie pamiętasz? Wyszłyśmy w połowiekoncertu, bo powiedziałaś, że chcesz już wracać.Chwilę się zastanowiłam.Tak, teraz przypominałam sobie, jak tobyło.Ta muzyka, przyciągający głos, cudowny uśmiech.przestraszyłam się.Dlatego chciałam jechać.Bałam się, że ta pięknabajka mnie rozczarujei wolałam wycofać się zawczasu.Chciałam zapamiętać ten dzień, tęnoc, jako wyjątkową i niepowtarzalną.- Tak, racja.Już pamiętam.- I nic więcej nie masz mi do powiedzenia?- Miałam koszmar i tyle.Chodz, idziemy, spać mi się chce -powiedziałam, otwierając drzwi.Jednak czułam na sobie świdrującywzrok siostry.W tej chwili marzyłam tylko o gorącej kąpieli iwygodnym łóżku.Miałam nadzieję, że podobny koszmar już mnie nienawiedzi.Telefon dzwonił już chyba piąty raz, ale nie chciało mi się wstawać.Nie miałam ani ochoty, ani siły na gadanie.To nie mogło być nicważnego, bo rodzice, gdyby coś chcieli, po prostu by mnie zbudzili,więc uznałam, że to Tryśka.Nie otwierając oczu, wyłączyłam telefon iz powrotem zanurzyłam się w objęcia błogiego snu.- Julita - usłyszałam spokojny głos mamy.Była w pokoju.-No?- Wstawaj, zjesz obiad.- Która jest?- Czwarta - odpowiedziała.Zaczęłam przeciągać się na łóżku i powolirozbudzać.- A jak sylwester?- Wiesz, w sumie myślałam, że będzie gorzej.Ogólnie fajnie było.Aco na obiad?- Kurczak.- Ooo.- Ucieszyłam się.- To idziemy.- Przebierz się może, co?- Eee - skrzywiłam się.- Dobra, zaraz zejdę.- Założyłam stare wytarterurki, za dużą czarną koszulę w kratkę i wyszłam z pokoju.Rozpierałamnie jakaś dziwnaradość, nie wiem, skąd mój organizm czerpał ten entuzjazm, ale tobyło całkiem przyjemne.- Dzień doberek wszystkim! - przywitałam się i usiadłam do stołu.Nałożyłam sobie sałatkę i wykroiłam pierś z kurczaka.Dopiero wtedyrozejrzałam się dookoła.Przy stole siedziało więcej osób.Paulaoczywiście cała w skowronkach, a koło niej, kto? Kondzio.Jużchciałam spytać, co on tutaj robi, ale w ostatniej chwili ugryzłam się wjęzyk.Powiedziałam sobie: Dość"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]