[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przecież mam.Wiesz, iledziewczyn przychodzi dla mnie na mecze?-Nie.I nie chcę wiedzieć.-Całe chmary.I wszystkie kibicują mi z trybun.Skrzywiłam się.-Niech zgadnę.Choćby przymarzały do ławek, żadna nie włoży kurtki.Wszystkie mają tonę tapety na twarzach, mimo że przyszły mi mecz, a nie napokaz mody.A potem osaczają cię w pubie, ubrane w sukienki z za dużychkoszulek piłkarskich, i próbują cię pode- i wać na wiedzę o rugby, którączerpią z Wikipedii.-Skąd wiedziałaś? - zdziwił się.-Co z tobą, Frank? - Przewróciłam oczami.- Myślałam, że oboje meznosimy takich ludzi.-Hej, wiem, że są głupiutkie, Poppy.Tak serio wcale ich nie lubię.-Nie? -Nie! Ale zrozum! To poprawia humor.Nawet jeśli wszystkie razem mająIQ równe minus dwieście osiem.-To brzmi lepiej.Dokończył piwo i odstawił butelkę na podłogę.Chwycił mnie za ręce.- Dawaj na parkiet!Zazwyczaj nie tańczę przy ludziach, ale z Frankiem jakoś nie czułam sięgłupio.Kręcił mną piruety i wywracał na wszystkie strony.Nawet Lizziezaczęła się do niego przekonywać.W pewnym momencie chwycił ją i zacząłobracać dookoła, jak ojciec bawiący się z córką w parku.Krzyczała, ale byłowidać, że jest zachwycona.Chwilę pózniej Frank zaprosił mnie do tańcawzdłuż tylnej ściany klubu.- Wiem, że usłyszę teraz:  A nie mówiłam , ale naprawdę podchodzi mi tamuza - oznajmił podczas kolejnego obrotu.- A nie mówiłam?- Daj spokój.Pewnie jestem pijany.Odchylił mnie do tyłu.Zarzuciłam głową, śmiejąc się głośno.- Zachowujemy się jak kosmici - zaprotestowałam.- Pomyślą, że namodbiło.- E tam.- Pokręcił głową.- Pomyślą, że się świetnie bawimy.Miał rację! Trudno było nie zauważyć, że niejedna dziewczynaprzygląda mi się z zazdrością.Taki już był Frank, jego wygląd i urok łobuzapozwalały mu bezkarnie robić największy obciach - nawet tańczyć jak ostatnigłupek.Frank znowu mną zakręcił i przechylił do tyłu.Gdy spojrzałam za siebie,zobaczyłam scenę do góry nogami.I twarz Noego.Na chwilę nasz wzrok się spotkał i Noe nie trafił w struny.Wydawał się wściekły.Frank podniósł mniedo pionu i wykręciłam szyję, żeby znowu popatrzeć na scenę.Znówspojrzałam Noemu prosto w oczy i zobaczyłam, że płonie w nich nienawiść.Grał dalej.Jeszcze raz zerknął na mnie z niechęcią, po czym skupił uwagę nafankach pod sceną.Przestało mi się podobać.- Dobra, starczy - powiedziałam do Franka.- Dość wygłupów.Wzruszył ramionami.- Spoko.I tak powinienem znalezć kumpli.Płonąc ze wstydu, wróciłam do Lizzie.- Twój kumpel jest jednak całkiem zabawny.- Jest w porządku.- I chyba cię lubi.- E tam.- Pokręciłam głową.- To nie to.Do końca koncertu nie odezwałyśmy się już ani słowem.Amanda znalazła nas, gdy kończyli już grać.Podekscytowana przeciskała sięprzez tłum, ciągnąc Johnna za rękę.- Tu jesteście! - pisnęła.Jej czarne włosy były mokre od potu.- Ale się wasnaszukałam!Uścisnęłyśmy ją i skinęłyśmy głowami do Johnna.- To wina Poppy.Przez nią się spózniłyśmy.- Znowu?- Hej! To brzmi tak, jakbym nigdy nie była na czas.Amanda odgarnęła włosy z czoła i odwróciła się do sceny.Chłopcy zzespołu napawali się entuzjastyczną reakcją publiki. - Byli niesamowici, prawda? Myślę, że mogą zrobić karierę.Ja z Lizzie jednocześnie kiwnęłyśmy głowami.- Są naprawdę dobrzy - przyznałam.- Ruth gdzieś tutaj jest.Rozmawiałyśmy przed koncertem.Obróciłyśmy się i zobaczyłyśmy ją w tym samym miejscu podsceną.Will siedział na jej brzegu, a Ruth stała między jego nogami.Całowalisię, namiętnie się obejmując.- Fuj.- Lizzie zmarszczyła nos.- Fuj, fuj.- Pokiwałam głową.Gdy tłum klaskał i wiwatował, obserwowałam Noego.Znowuuśmiechnięty, z zadowoleniem wpatrywał się w ludzi.Moje serceprzyspieszyło, ale wzięłam głęboki oddech i udało mi się zachować kontrolęnad ciałem.Wtedy, dosłownie na milisekundę, na moment tak krótki, że prawie tego niezauważyłam, spojrzał na mnie.Lekko się skrzywił.Wyciągnął rękę do pięknejblondynki z pierwszego rzędu.Czas zwolnił, gdy Noe wydobył ją z tłumu.Wszyscy patrzyli, jak podała mudłoń i z gracją wstąpiła na scenę.Serce mi zamarło, kiedy objął ją w talii,przyciągnął do siebie i pocałował.Choć sprawiało mi to ból, nie mogłam oderwać od nich wzroku.Zmiały gestdał nowego kopa publice i wszyscy zaczęli ich dopingować.Pocałunek trwałze trzydzieści sekund.Gdy ich usta się rozłączyły, Noe chwycił rękędziewczyny i uniósł w powietrze.Rozległy się krzyki i oklaski.Było mi niedobrze.- Co to za laska? - spytała Lizzie, głodna plotek o świeżym romansie.- Ma na imię Portia - wyjaśniła Amanda.- Przedstawił ją zespołowi przed koncertem.Podobno spotyka się z Noem od jakiegoś tygodnia.Ludzie powoli się rozchodzili.Przeciskali się do wyjścia, co chwila na naswpadając.Noe i Portia usiedli na scenie obok Ruth i Willa i znowu zaczęli się całować.Ból oczu przybrał na sile.Skupiłam wzrok na drewnianej podłodze.- Fajna jest?- Byliśmy w tej samej podstawówce - odpowiedział Johnno.- Jest wporządku.Ma nadzianych rodziców.Mieszka przy Park Drive i chodzi doniezłego liceum.Jeśli się nie mylę, jej stary wynalazł Listerine, wiesz, ten płyndo płukania ust.Park Drive? Możliwe, że gapiłam się w jej okno, gdy szłam na koncert.- Listerine? No, używam go - wyznała Lizzie.Słuchając ich dyskusji na temat tego, jak można by roztrwonić fortunę zbitąna produktach higieny jamy ustnej, z całych sił koncentrowałam się naoddychaniu i powstrzymywaniu łez.Zanim wspólnie uznali, że pierwszym zakupem powinien być basen, klubprawie całkowicie opustoszał.Zmusiłam się, żeby spojrzeć na scenę, i zobaczyłam, że Ruth i Will zdołalijakoś rozsupłać kończyny i zmierzają w naszym kierunku.- Jednak przyszłyście! - powiedziała Ruth, witając się ze mną i z Lizzie.-Myśleliśmy, że sobie odpuściłyście.- Miałyśmy lekki poślizg - wyjaśniła Lizzie.- Nie mogłyśmy was znalezćprzed koncertem.- Odwróciła się do Willa.- Daliście czadu, tak w ogóle.Will wyglądał, jakby trafił szóstkę w totka.Dumnie obejmował Hiilli, jakgdyby to ona była zwycięskim kuponem.-Dzięki - odparł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  
    l Cures
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl
  •