[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ojej - zauważa Holly.- To dopiero obiecujące.Posuwamy się do przodu.Mój brat rozpatruje zaletyróżnych ewentualności, z kim warto się zżyć na tej wyspie, a z kim nie, a głowaprzeskakuje mu to w prawo, to w lewo, jak u sowy.- Pan Kendrick wspominał mi, że pani kucyk jest dość szybki - mówi Hollyswobodnym tonem.Słyszę czyjś głos za ladą: .jasnoczerwonej czapce".-Koń.-Hm?- Ma sto pięćdziesiąt dwa centymetry w kłębie.Koń.On tak powiedział?- Och, przepraszam panią - rzuca Holly, bo Mary Finch właśnie przeciska sięmiędzy nim a półką, próbując dostać się do okna, i w rezultacie szczęśliwego dla niejwypadku jej ręka wędruje w jakieś niestosowne okolice jego ciała.Mężczyzna przesuwasię w stronę lady, starając się pozbierać z powrotem swoją godność, po czym wraca donaszej rozmowy.- Na plaży mówią, że on powiedział, że jeśli pani kucyk.koń.pobiegnie prosto,podczas gdy eich uisce będą skręcały w prawo, może to pani pomóc i nawet daćprzewagę nad pozostałymi zawodnikami.Ciekawe, czy Sean rzeczywiście w to wierzy.Zastanawiam się, czy ja rzeczywiście wto wierzę.Muszę, bo inaczej, po co bym to wszystko robiła?- Taki jest plan.Skoro my już się znamy, to jak dobrze zna pan Seana Kendricka?Mary Finch przeciska się z powrotem obok George'a Holly'ego, a on przewracaoczami, doświadczając kolejnych dowodów gościnności Skarmouth.Próbuję się nieroześmiać.- Och - zaczyna.- Och.Cóż, przyjechałem tutaj, aby obejrzeć konie Malverna, i taksię poznaliśmy.To prawdziwy indywidualista, mówię to ze szczerą sympatią.Finn klepie w kontuar, żeby zwrócić uwagę Holly'ego na ciastka, które właśniewykładają za szkłem.Przez chwilę na ich twarzach pojawia się ta sama chłopięcatęsknota; tęsknota, której nie umniejsza świadomość, że tylko dwa metry kolejkipozostały do chwili, kiedy dostaną smakołyki.- Dla dobra naszej znajomości - mówi Holly.- Jak dobrze pani go zna?Robię się purpurowa, co doprowadza mnie do furii.Cholera by wzięła te rude włosy iwszystko, co się z nimi wiąże.Tata powiedział kiedyś, że gdybym nie miała rudychwłosów mojej matki, nie czerwieniłabym się i nie przeklinała tak często.Uważam, że tobyło nie w porządku.Prawie nigdy nie przeklinam ani się nie rumienię, chociaż niebrakuje mi powodów do jednego i drugiego.Zważywszy na okoliczności, naprawdęuważam się za osobę powściągliwą.Finn wytrzeszcza oczy z ciekawości, co odpowiem.- Trochę.Przyjaznimy się.- Jak pani i pani ciotka? - dopytuje Holly.Kiedy rzucam mu gniewne spojrzenie,dodaje: - Jak kuzynostwo? Jak rodzeństwo?- Nie znam go tak dobrze, jak Mary Finch zna pana -rzucam.Widząc dezorientacjęna jego twarzy, robię gest naśladujący uszczypnięcie, a on krzywi się, jakby jego majtkijeszcze raz odczuły zainteresowanie Mary.- W porządku - stwierdza Holly.Stoimy przy ladzie, gdzie Bev Palsson wymienia ciastka na gotówkę.Finn kupujenieprzyzwoitą liczbę cynamonowych świderków za pieniądze Dory Maud.Kiedy jużmamy je w rękach i stoimy na zewnątrz, gdzie przywiązana jest Dove, Finn namawiaGeorge'a, żeby odpakował jedno z ciastek, i obserwuje jego reakcję.Miód ścieka mu z ust, a on zamyka oczy z tak widoczną przyjemnością, że trudnopowiedzieć, czy nie przesadza ze względu na Finna.- Podobno - mówi Holly - jedzenie lepiej smakuje we wspomnieniach.Nie wiem,czy to możliwe, żeby wspomnienie tego ciastka mogło być lepsze niż jego smak w tejchwili.Finn jest tak szczęśliwy, jakby chodziło o jego własne wypieki.Na twarzy Holly'egopojawia się jakiś słodko--gorzki wyraz.Przychodzi mi do głowy, że być może ta wyspazaczęła go chwytać w swoje szpony, a to sprawia, że jeszcze bardziej go lubię.Ktoś,kogo Thisby postanawia uwieść, nie może być zły
[ Pobierz całość w formacie PDF ]