[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Guza nie otrzyma auta na czas,ale na pewno będzie cierpliwie czekał do wieczora, może nawetdo rana, i dopiero potem zamelduje o uprowadzeniusamochodu.Nie będą wprawdzie wiedzieli, w jakim kierunkupojechał, ale numer wozu zostanie przekazany wszystkimposterunkom.Nie mógł więc korzystać z niego dłużej jak dokońca dnia.Minęła już pierwsza w południe.Postanowił, że syrenąbędzie jechał do szóstej, a więc porzuci ją już gdzieś wokolicach Gdańska.Jazda odbywała się bez zakłóceń.Był piękny, słonecznydzień schyłku lata.Zamglony horyzont znaczyła niecociemniejsza tasiemka lasu, po obu stronach asfaltowego pasaszosy ciągnęły się pola, a wśród nich między kępami zielonychdrzew bielały ściany domów.Szyby ich okien lśniły refleksamisłonecznego blasku.Na przyżółkłych już nieco pastwiskachschylały łby czarno-białe krowy.Białomski, zatopiony w myślach, nie zwracał uwagi napiękno krajobrazu.Zastanawiał się nad dalszą drogą,przypominając sobie kolejne miasta, które znajdowały się najego trasie.Po minięciu Brodnicy skierował się na Kwidzyn, by skryć sięw lasach znajdujących się przed Malborkiem.Istotnie za,Sztumem znalazł to, co mu było obecnie potrzebne: obie stronyszosy otaczał gęsty, piękny las.Skręcił w pierwszą napotkaną boczną drogę i jechał niąjeszcze przez pewien czas, z wyciem silnika pokonując licznedziury i błotniste kałuże.Wreszcie, wykorzystując naturalny spadek terenu, wjechał możliwie najdalej między drzewa i gęstezarośla.Nie opuszczał jednak wozu.Sięgnął po leżącą obok teczkę,wyjął z niej parę słoików oraz inne przybory i zabrał się doroboty.Kiedy ją wreszcie skończył, przez dłuższy czasprzyglądał się w lusterku swojej twarzy, badając dokładniekażdy szczegół dokonanych w niej zmian.Ale peruka,przystrzyżone na sposób angielski wąsy i inne drobniejszeszczegóły nie wzbudzały najmniejszych podejrzeń.Na kilka dnimiał terazzapewnioną nową twarz.Następnie wyjął inny dowód osobisty i porównał zdjęcie zwłasną twarzą po charakteryzacji.Zadowolony zapakowałteczkę z powrotem, a nowy dowód włożył do portfela.Przejrzałpotem jego zawartość, wyjął parę nie zużytych warszawskichbiletów tramwajowych, a po zrewidowaniu kieszeni wyjął znich wszystkie notatki i papiery.Złożył to razem ze starymdowodem i dopiero teraz wysiadł z samochodu.Wszedł pomiędzy drzewa, zebrał nieco suchych liści iszyszek na małą kupkę i na jej wierzch położył dowód i papiery.Potem przytknął do liści zapałkę i czekał, aż rozpaliło się małeognisko.Kiedy pozostała już tylko żarząca się kupka popiołu,rozrzucił nogą resztki i ruszył z powrotem ku szosie.Do Malborka dotarł autostopem, skierował się na dworzec ikupił bilet do Gdańska.Białomski znikł, jakby go pochłonęła ziemia.Do mieszkanianie wracał, do pracy nie stawił się, a zasadzka u Dektury niedawała rezultatu.Szeruda nie wątpił, że był to skutek zabraniaz kryjówki wałka od maszyny.Bezpośrednie następstwo tychdwóch faktów dowodziło tego jasno.Dowodziło równocześnieczegoś bardziej ważnego - udziału poszukiwanego w sprawieWierzby.Major zadawał sobie pytanie, czy to właśnie nieBiałomski przetrząsnął mieszkanie Burskiej.Trudno było to rozstrzygnąć, gdyż i zatrzymany Dektura,poza przyznaniem, się do zorganizowania Czepidze fałszywegoalibi, wypierał się stanowczo bliższego kontaktu z Białomskim. I to tak stanowczo, jakby uważał, to za swój słaby punkt,którego trzeba bronić najmocniej.Przyznając się do udzieleniafałszywego alibi wyjaśniał, że zrobił to ulegając błaganiuCzepigi, z którym się przyjaznił, zaś dwaj pozostali uczestnicyrzekomej gry w pokera zrobili to za jego z kolei namową.Oinnych sprawach nie wiedział, udziału w nich nie brał.Owszem, był z listą u Marco, rozmawiali o tym i owym, alerozmowę tę prowadził bez żadnych ubocznych intencji.Niebyło to więc dużo, pozwalało jedynie na zatrzymanie Dekturypod zarzutem fabrykowania fałszywego alibi dla Czepigi.Ogłoszono stan wzmożonej czujności, poszły teleksy dowszystkich placówek MO, wzmocniono obserwację portówmorskich, lotniczych, kolejowych i autobusowych, za zgodąprokuratora pod dano szczegółowej rewizji dotychczasowemieszkanie Białomskiego, jednak bez rezultatu.Nie znaleziononic, co pomogłoby ustalić jego obecną kryjówkę.Równie bezskuteczne były dziesiątki przesłuchań ludzi, zktórymi stykał się w ostatnim czasie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •