[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZastaÅ‚ go tak jeden z podoficerów i zapytaÅ‚, co tu robi.- SuszÄ™ bieliznÄ™, panie cugsfirer.- Jakżeż? Nie widzisz, że deszcz pada, cymbale? Nie mogÅ‚eÅ› zaraz zebrać?- Befehl byÅ‚, żeby suszyć, to suszÄ™.Podobnie zachowywaÅ‚ siÄ™ i w innych wypadkach.SkÄ…d siÄ™ wziÄ…Å‚ w kompanii, nikt niemógÅ‚ powiedzieć.%7Å‚yÅ‚ swoim zamkniÄ™tym życiem, nie przyjazniÅ‚ siÄ™ z nikim dla każdego miaÅ‚zawsze ten sam nikÅ‚y, idiotyczny uÅ›miech zahukanego gÅ‚uptaka i nikt z nim nic wspólnegonie miaÅ‚.SpaÅ‚ w najdalszym kÄ…cie sali i w kÄ…cie tym spÄ™dzaÅ‚ przeważnÄ… część dnia.CzasamibrakowaÅ‚o go przy capstrzyku lub przy rozkazie, ale żaden podoficer sÅ‚użbowy tym siÄ™ nie przejmowaÅ‚, gdyż nikt nie podejrzewaÅ‚ go nawet przez chwilÄ™ o możliwość popeÅ‚nieniadezercji.- GdzieÅ›cie byli, HÅ‚adun? - pytaÅ‚ kapral, kiedy "Kompanieidiot" wracaÅ‚ pózno dokoszar.- Tam.- Gdzie tam?HÅ‚adun smarkaÅ‚ i wpatrywaÅ‚ siÄ™ w kaprala.- Na trawie - odpowiadaÅ‚ po chwili namysÅ‚u.Kiedy siÄ™ zetknÄ…Å‚ z jakimÅ› obcym podoficerem lub oficerem, na wszystko odpowiadaÅ‚:Ich weiss nicht (Nie wiem).StaÅ‚ teraz przy zamkniÄ™tych drzwiach i smarkaÅ‚, wodzÄ…c oczymaod jednego do drugiego.- Za co znów tego zamknÄ…Å‚? - spytaÅ‚ zdziwiony Kania.- Za co ciÄ™ wsadzili, He?HÅ‚adun uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ po swojemu, popatrzyÅ‚ na sufit, jakby tam miaÅ‚ wypisanÄ…odpowiedz, i ciÄ…gle jednakowo uÅ›miechniÄ™ty usiadÅ‚ na brzegu pryczy.- No, za co tu jesteÅ›, wiesz?HÅ‚adun popatrzyÅ‚ teraz na Szökölöna i mrugnÄ…Å‚ oczami jakoÅ› tak filuternie, żewszyscy przestali jeść.- Widać do reszty zgÅ‚upiaÅ‚ - orzekÅ‚ Szökölön.- Co ty za grymasy stroisz? Podobam cisiÄ™?- Chcesz jeść? - zapytaÅ‚ Kania i pociÄ…gnÄ…Å‚ go za rÄ™kaw.- Masz Å‚yżkÄ™, wbijaj,nieszczÄ™sny idioto.HÅ‚adun przeczÄ…co pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ….- Nie, to nie.Bez Å‚aski.ZaczÄ™li dalej jeść, nie zwracajÄ…c już uwagi na siedzÄ…cego na brzegu pryczy Rusina.Nagle przerwaÅ‚ im rozmowÄ™ gÅ‚oÅ›ny i szczery Å›miech.Zdumieni, popatrzyli na HÅ‚aduna, którypoÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ na pryczy i Å›miejÄ…c siÄ™ żywioÅ‚owo wymachiwaÅ‚ nogami w powietrzu.KaniapowstaÅ‚ i stanÄ…Å‚ przed nim.- Czego tak ryczysz, baÅ‚wanie?"Kompanieidiot" usiadÅ‚ i przestaÅ‚ siÄ™ Å›miać, caÅ‚a jednak jego twarz wyrażaÅ‚a każdymrysem zupeÅ‚ne zadowolenie z siebie.- Tak, przewróciÅ‚o mu siÄ™ w gÅ‚owie - zauważyÅ‚ Szökölön - musiaÅ‚ go ktoÅ› mocno wÅ‚eb uderzyć.Przedtem takich napadów nie miaÅ‚.Trzeba bÄ™dzie powiedzieć Koperce, żeby gozamknÄ…Å‚ z papugÄ…, bo nam tu gotów przy ucieczce jakiegoÅ› galimatiasu narobić.HÅ‚adunpopatrzyÅ‚ na Szökölöna i powstaÅ‚.- Nie narobiÄ™ galimatiasu, panie cugsfirer - przemówiÅ‚ poważnie - i jeżeli chodzi o wianie, to i ja z wami wiejÄ™, panowie.Gdyby w tej chwili przemówiÅ‚ piec stojÄ…cy w rogu, nie zrobiÅ‚oby to na nich wiÄ™kszegowrażenia.Aż przysiedli ze zdumienia.Z osÅ‚upieniem wpatrzyli siÄ™ w HÅ‚aduna, z któregotwarzy znikÅ‚ wyraz gÅ‚upoty i ustÄ…piÅ‚ miejsca zaczajonemu sprytowi.- OniemieliÅ›cie, co? Kania trÄ…ciÅ‚ Habera.- U.uszczypnij mnie.Haber z wytrzeszczonymi na HÅ‚aduna oczami machinalnie uszczypnÄ…Å‚ go w ramiÄ™.- Boli.znaczy, że nie Å›piÄ™.wiÄ™c to ty jesteÅ›, HÅ‚adun? "Kompanieidiot"?- Tak, to ja.Kania potarÅ‚ rÄ™kÄ… czoÅ‚o.- Nic nie rozumiem.- A ja rozumiem wasze zdziwienie, panowie - przemówiÅ‚ HÅ‚adun - nie bÄ™dÄ™ wamszczegółowo opowiadaÅ‚, dlaczego udawaÅ‚em idiotÄ™, bo to jest moja sprawa.Grozi mi stryk.- Stryk?HÅ‚adun skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- ZnalazÅ‚ u mnie kapitan paczkÄ™ korespondencji i jeżeli to odeÅ›le do żandarmerii, niezobaczÄ™ za trzy dni wschodu sÅ‚oÅ„ca.- Ale jakżeż, ty? Zawsze pÄ™taÅ‚eÅ› siÄ™ po kompanii z takÄ… gÅ‚upiÄ… gÄ™bÄ….HÅ‚adunuÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.- Ta wÅ‚aÅ›nie gÅ‚upia gÄ™ba byÅ‚a mojÄ… legitymacjÄ….MiaÅ‚em spokój.- Ale coÅ› ty wÅ‚aÅ›ciwie takiego.?- ByÅ‚em Å‚Ä…cznikiem miÄ™dzy RusiÄ… PrzykarpackÄ… a frontem.Jestem czÅ‚onkiem pewnejorganizacji ukraiÅ„skiej i dostarczaÅ‚em do Użhorodu różne takie.nie bÄ™dÄ™ zresztÄ… mówiÅ‚ wamo tym, bo was to nie obchodzi.MuszÄ™ wiać i mam do tego wiÄ™cej powodów niż wy.WiÄ™c?- Nie ma co - rzekÅ‚ Szökölön - wiejesz z nami.- W jaki sposób dostaÅ‚eÅ› siÄ™ do kompanii? - zapytaÅ‚ Kania.- Stara historia.ZaczÄ…Å‚em w szkole oficerskiej udawać wariata i potem siÄ™ takkierowaÅ‚em, żeby siÄ™ stamtÄ…d wydostać.- Masz cenzus?- Cenzus? Mam dyplom architekta.Kania porozumiewawczo popatrzyÅ‚ na Baldiniego.- Nie spodziewaÅ‚em siÄ™ żadnej rewizji, przetrzymaÅ‚em u siebie tÄ™ przeklÄ™tÄ… paczkÄ™ iwpakowaÅ‚em siÄ™ na caÅ‚ego.Diabli nadali tego kapitana.- U wszystkich rewidowaÅ‚? - zapytaÅ‚ Kania. - Nie.Tylko u mnie.Kuferek sterczaÅ‚ jakoÅ› tak nierówno pod łóżkiem i wpadÅ‚ mu woko.Akurat musiaÅ‚ natrafić na mnie.- Pociesz siÄ™, że gdyby natrafiÅ‚ na inne kuferki, nasz kryminaÅ‚ staÅ‚by siÄ™ za ciasny.- Ja o tym też wiedziaÅ‚em - HÅ‚adun uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ - nieraz to mnie rÄ™ka Å›wierzbiÅ‚a,żeby dać komu w pysk za gÅ‚upie, nieostrożne gadanie.O mnie w kompanii wiedziaÅ‚o tylkodwóch: cugsfirer Koperka i.- Koperka?- Tylko mu o tym nie mówcie.Za dużo tu ludzi wchodzi w grÄ™!- Jak widzÄ™, niezÅ‚y z niego dyplomata; udaje przede mnÄ… piwowara.No, mnie mógÅ‚wszystko mówić, na pewno byÅ‚bym dyskretny.- W naszej robocie nie można nic mówić, nawet bratu, a jeżeli chodzi o Koperka, toprzyznam siÄ™ wam, że jest wÅ‚aÅ›ciwie moim wrogiem politycznym, ale nieraz mi pomógÅ‚,kiedy chodziÅ‚o o coÅ› naprawdÄ™ ważnego, a nakryÅ‚ mnie przypadkiem.- I tak caÅ‚y czas chodziÅ‚eÅ› przy nim i udawaÅ‚eÅ› idiotÄ™?- RozmawialiÅ›my sobie nieraz na boku.NaprawdÄ™ to ty nie wiesz, co to za historie siÄ™dziaÅ‚y.MieliÅ›my raz wsypÄ™ i od tego czasu jeden przed drugim siÄ™ nie wydaje.W kompaniijest dwóch Polaków i nikt o tym nie wiedziaÅ‚, prócz mnie.Kania splunÄ…Å‚.- Dwóch Polaków? - zapytaÅ‚ Haber.- GadajÄ… po niemiecku i podajÄ… siÄ™ za Czechów, ale ja ich raz nakryÅ‚em.- Którzy to sÄ…?- Nie powiem, to ich sprawa.Jeżeli siÄ™ przed tobÄ… nie wygadali, to ja tym bardziej niemam prawa.W kracie okiennej ukazaÅ‚a siÄ™ wesoÅ‚a twarz Ivanovicia.- Ho, ho [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •