[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze się więcej oburzyło serce Jakubkowe, kiedy poczuł Wojt-kowego cwancygiera w ręce.Stoi więc przed nim i powiada:- Wojtek! Pedziałbyk ci cosi!- Co?- Kasia tańcy.Wojtek jak sie porwie z cetyny:98Na skalnym Podhalu- Tańcy?!- Tańcy.- Ka?- W karcymie pod kościołe.- Widziałeś?- Widziałek.- S kim?- Z Wałęcake.Wojtek hop z posłania na równe nogi.Boso był, hipnął trochę naiskry z watry, ale nic na to nie uważa.- Prawde mówis? - chwycił go za ramię.- Na mój sto prawdu!- Ne!Cisnął mu Wojtek talara; Jakubek schował.Potem Wojtek hip kuścianie, łap za kierpce, obuwa się.Dwa olbrzymie Hajacki.siedzące nieruchomo na niziutkiej ła-weczce przy watrze, ze schylonymi ku ogniu głowami, w czarnych,smolnych koszulach, z pasami nabitymi mosiądzem pod pachy,z włosami spadającymi ku ramionom, podnieśli głowy do góryi spojrzeli na siebie.Z czarnych, osmolonych l ogorzałych twarzybłysnęły im tylko niebieskawe białka oczu.Wojtek się obuł.- Ka idzies? - spytał go baca.- Hań.- Waruj siei - przestrzegał baca.- Nie starajcie sie.Na rano bedem.- Boze cię prowadz.- S Pane Boge.Podali sobie ręce.Wojtek wziął ciupagę i wyszedł z szałasu.Dwa olbrzymie, czarneHajacki dzwignęły się z ławki i kiwnęli bacy głowami.- Idziecie ś nim? Skinęli potakująco.- Jako fcecie.99Kazimierz Przerwa-TetmajerNiemowy wyszli z szałasu, zabierając powcinane w ścianę ciupagi.- Na kigoś diaska mu to pedział? - zwrócił się baca ku Jakubkowi.- Jagzek ni miał pedzieć, kiek słisał, jak ślubowała, co tańcyć niebdzie? Jesce jom nabarzyj pytał skrony tego Wałęcaka.- Hej, bedzie hań mąt! - rzekł baca półgłosem i wygarnąwszyzapieczoną fajkę z węglików, począł z niej pykać i pogrążył się wzadumę.Wojtek gnał.aż mu piarg spod nóg fyrczał.Przeleciał polanę,przeleciał las, nie słyszał Hajacków za sobą.dopiero ich na gościńcuusłyszał.Ale się nawet nie obejrzał: gnał dalej.Dopadł wsi, wartko ku karczmie, spojrzał oknem: tańczy Wałę-cak dookoła, a Kasia mu boczkuje.Wałęcak właśnie przystanął przed muzyką i śpiewa:Kiebyś ty tak za mnom, jako jo za tobom,bylibymy, Kasiu, kazdom nocke z sobom!A stary Bartłomiej Huciański, bardzo wesoły chłop, dośpiewujemu z kąta:E dy ona jino lewdy temu rada,coby to słonecko nie świtało nigda!A wszyscy w śmiech.Wszedł Wojtek do sieni, z sieni we drzwi.Dwaj Hajacki za nimdo sieni.Trąca go ktoś.- Jak sie mas, Wojtuś?Obejrzał się: Florek Francuz, niemłody, chuderlawy, mały,brzydki, bogaty chłop, który się ogromnie w Kasi kochał, a nie ma-jąc żadnych danych na rywalizację z Wałęcakiem albo WojtkiemChrońcem, roznienawidził Wa-łęcaka.Kie ni móg on, niek jombiere Wojtek!- Witajcie - powiada Wojtek.- Is, co sie hań robi?!100Na skalnym Podhalu- Zje coz by sie miało robić?- Kaśka tańcy z Wałęcake.- Po tok tys haw prziseł.- Ej przi sam Panu Bogu! Wojtuś!- Bedzie ta, jako bedzie.- Tu mas mojom renke! Hoćbyś trzi dni kciał pić: pij! Kroweprzedam, konia przedam - pij! Wojtuś! Serdecko moje! Na mój du-siu! Pij!!! A kis to diasi prziśli s tobom?- Juhasi murzańscy.Hajacki.Niemowy.- Ej wiera! Kieli som tys! Kieby ja teli był! Sprościłby ja tysWałęcaka!- Nie bójcie sie! Mam go i ja sprościć.- Ej raty przeraty.Wojtuś! Pij pote, kielo kces! Aąke w Obłazieprzedam, pole przedam, dom przedam: pij! Wojtuś! Serdecko moje!Ni mogek ja, bier ty! Bier, bier, bier! Wrrr!!!Tu Florek Francuz warknął jak pies, aż się zapienił.wbił paznokciew dłoń Wojtka i trząsł się cały, a przestępował z nogi na nogę jak kogut.- Is jom hań?- Widzem.- Bośkajom sie, ściskajom sie, shadzajom sie! Wojtuś! Wrrr!.Tu Florek Francuz schylił głowę i złapał zębami rękaw od koszuliWojtkowej.- Wojtuś!- Co?- Bedem ci syćkie dzieci do krztu trzymał! Zapisem Im cały ma-jontek! Bedem im tak, jak ociec! Bij!!!I popchnął go do izby.Dwa olbrzymie Hajacki przysunęli się kudrzwiom.Wtem struna skrzypkowi pękła: przerwał się taniec.Kasia ujrza-ła Wojtka.Zmieszała się strasznie, zaczerwieniła.choć już od tańcaczerwona.Nie wie: czy iść ku niemu, czy nie? co powiedzieć? Zbliżasię na koniec, wyciąga rękę i bąka:101Kazimierz Przerwa-Tetmajer- Wojtuś? Tuś?- Hawek - odpowiada Wojtek.Wałęcak pijany, rozgrzany, stoiobok; wyciąga on też rękę ku Wojtkowi.- Zdróweś, bracie?- Zdrów.Wstrząsnęli sobie dłonie, aż trzasło.Skrzypek pociągnął po strunach: może grać.Wojtek zdejmujeszerokim ruchem kapelusz przed Wałęcakiem, kłania mu się nisko,przyklęka przed nim na kolano, podnosi głowę do góry i powiada:- Bracie, ustąp mi.Wałęcak potrząsa głową hardo:- Nie, bracie!- Ustąp mi, pytam cie, bracie.- Nie, bracie!- Nie fces?- Nie kcem.- Zapłacem ci trzi tańce.- Nie kcem.- Bracie.Ale Wałęcak już stoi przed muzyką i śpiewa:Nie próguj sie, hłopce, w tyj karcmie nawrócić:jest haw lepsi hłopcy, mogliby cie skrócić!A Wojtek Chroniec odpowiada mu, udając, że śpiewa wesoło:Abo mnie zabijom, abo jo kogosi,bo sie mi cuprina do góry podnosi!Przystanął Wałęcak, spojrzał na Wojtka, Wojtek na niego.Patrzą,uśmiechają się, a grożą sobie oczyma, aż z nich świeczki lecą.Chło-pi już miarkują, że tu cosi bedzie ; odsuwają się trochę, grupująmiędzy sobą.Już się baby porwały ku swoim chłopom, stają przynich, dają sobie znaki, gotują się, bo cosi haw bedzie.102Na skalnym PodhaluMuzyka gra, Wałęcak tańczy.Tańczy ozwodną nutę dookoła, alemu jakoś nie idzie.Nie chce skończyć, choćby na złość i przez pychę,a jednak staje przed muzyką i ochrypłym głosem śpiewa do zwyrtu:Mój konicek kaśtonpodkowickom trzasnonna orawskim gościńcu;mnie sie serce kraje,ohoty dodajeku mojemu dziewcenciu!Puszcza Kasię popod rękę, chce objąć wpół i zakręcić w powie-trzu na zakończenie, wtem Florek Francuz daje Wojtkowi kułakaw bok i szepce mu:- Wojtuś!Wojtek rzuca się naprzód; chwyta Kasię za warkocz, zawinął, jakrżnie o ziemię! Aż jękło, ani nie pisła nawet.- Ty suko! Takie twoje śluby?! - krzyczy Wojtek i kopie ją w piersi.Wałęcak zgłupiał, gębę otworzył, oczy wybałuszył.Wtem przy-padł Staszek Pęckowski, brat Kasi, z boku, z krzykiem: Bij! zabij!- i łap Wojtka za gardło.Oprzytomniał i Wałęcak: dalej do Wojtka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]