[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagromadziło się tu mnóstwo brudui śmiecia.Nowak rozejrzał się raz jeszcze, wzrok jego padł na pustą butelkę po wódce,leżącą nieopodal. Czego tu nie ma pomyślał wszystkie akcesoria początku, środkai końca życia.Podniósł butelkę, odtłukł dno o sąsiedni nagrobek i trzymając resztę zaszyjkę zaczął czyścić ostrym końcem szparę u nasady płyty.Pracował dość długo, po czymraz jeszcze, rozejrzał się i ponownie nacisnął.Płyta przesunęła się, odsłaniając mroczną,niedużą kryptę.Nowak pochylił się i zanurzył głęboko lewą rękę.Krypta była pusta. Takjest& pomyślał z zadowoleniem. bez niespodzianek.Zasunął płytę z powrotem i otarłrękę o granit.Nie wiele pomogło, ręka pozostała brudna.Ruszył wolno w powrotną drogę.Przystanął przy pierwszych kwaterach, obok kościelnego muru, i spojrzał na zegarek.Byłojeszcze za wcześnie na powrót do hotelu.Osiemnastowieczne nagrobki opierały się tubezpośrednio o ścianę kapliczną. JACOB GOTTLIEB GABRYELSKI& przeczytał najednym z nich i uśmiechnął się& Rodzina Gabryelskich wydaje mi się dziś wyjątkowosympatyczna& pomyślał i usiadł na nagrobku opierając się plecami o kapliczny mur.Byłotu nieco zaciszniej, wiatr mniej dokuczał.Uniósł głowę w górę: wątły promyk marcowymusnął mu przymknięte powieki. Uroda to proporcje pomyślał. Dlaczego nie mogęuwolnić myśli od tej dziewczyny? Rano myślałem o niej konkretniej; można to sobietłumaczyć zle przespaną nocą i ciepłem pościeli.Teraz myślę że patrzenie na nią staje sięjakąś koniecznością.Gnębi mnie niedosyt oglądania.Oczu, włosów, płaszczyzn policzków.Nie ma w niej taniości.Widzi się ciągle kobiety z jakimś akcentem tandety: czasem ubranie,czasem niedoczyszczone paznokcie, czasem głupota odruchów, banał w rozmowie, jakieśdrobne niechlujstwo.Oczywiście idzie się z nimi do łóżka, nie bez przyjemności, nawetz upodobaniem, tandetność nie przeszkadza w porywach.Ale nie myśli się o nich i nie chcesię ich oglądać.W niej nie ma nic z tandety.Wszystko jest takie jak trzeba.Więc czego jawłaściwie chcę? Patrzeć? Być obok? To znaczy być razem.Być razem musi mieć swojekonsekwencje.Musi znalezć rozwiązanie w czasie.Ile czasu być razem? Godzinę?Miesiąc? Całe życie? Aby być razem choćby godzinę, coś musi ludzi łączyć.Uczucie,wspólnota interesów, albo łóżko.Co łączy mnie z kobietą, którą znam dzień? Rozmowa?Picie wódki i jedzenie bałtyckich szprot? Kilka pocałunków? Chęć patrzenia na nią? Uznanieza brak tandetności? Nie odczuwam dla niej ani serdeczności ani przyjazni, lecz podziwi pożądanie.Pożądanie? Właśnie, gdzie ono się podziało? Gdyby grało rolę głównąmielibyśmy wczoraj szamotaninę z nieprzesądzonym rezultatem.Nie twierdzę, że sukcesbyłby pełny, zbyt wiele jednak lat przeżyłem, by sądzić, że był niemożliwy lub wykluczony.Stąd pytanie: co dalej? Aóżko? Powiedzmy to sobie szczerze, łóżko niczego tu załatwia.Chociaż& może?Przez chwilę doznał uczucia fizycznej niemal udręki mówiąc sobie po prostu: A możejeszcze nie jechać?& Zagryzł wargi aż do bólu. Nie, nie pomyślał zawzięcie aby36wytrzymać.Potem wszystko przechodzi, nawet to wszystko, co jeszcze jest niczym i conajbardziej kusi.Co i tak będzie niczym, o czym ja dobrze wiem, chociaż ta wiedza ciąglezawodzi.To są zawsze niewypały, chłopcze& próbował perswazji potem człowiek tylkodziwi się, jak to mogło być.Trzeba wytrzymać.Głupstwa robi się z niewytrzymałości& Otworzył oczy i ujrzał Ewę.Ewa wyszła z bocznej furty kaplicznej, prowadzącej na cmentarz.Odstąpiła parę krokówi przypatrywała się z uwagą budowli, nie dostrzegając Nowaka.Stała tak, z rękamiw kieszeniach płaszcza, w postawie kobiety pewnej, że nie jest obserwowana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]