[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozluzniłem uścisk i opuściłem je.Szczękaniemłyńskich kół natychmiast ustało.Usłyszałem głos Olejarza.Mówił coś oJunku.- Junek jest w szpitalu - bąknąłem.- W nocy się wplątał w jakąś bójkę.- Pan zwariował! - warknął pułkownik.- Nie słyszy pan, co mówię?Ktoś pana nabrał z tym szpitalem.Junek le\y w kału\y krwi w mieszkaniuBarnabasza.Ktoś przebił mu głowę od ucha do ucha zabytkowymsztyletem, który rzucił przy zwłokach.Poczułem \al.Nie z powodu Junka, ale z powodu siebie.Byłem pewien,\e jego śmierć przypiszą mnie, dodadzą do mojego, ju\ i tak dośćobcią\onego rachunku.W duchu \egnałem się z ich zaufaniem, którymcieszyłem się znowu od niedawna.Nie byłem w stanie przypomnieć sobienawet połowy cyfr z numeru rejestracyjnego białej skody, chocia\ godokładnie widziałem.Wystarczyłby tylko jeden telefon, by sprawdzić, \epolicja nie u\ywa tablic z numerami takiej serii.Jeszcze jedna z moichfatalnych pomyłek.Po południu wkroczył do akcji patolog Trug.Jak zawsze, kiedy nale\ałowykonać jakąś subtelną, ale szczególnie obrzydliwą pracę.GłowaBarnabasza poturlała się ulicą Ressla a\ na nabrze\e, gdzie jeden z filarówTańczącego Domu odbił ją jak piłkę w kierunku bramki, czyli balustradyprzy chodniku nad rzeką, gdzie się zaklinowała w \elaznych kwietnychsplotach.Trug wydostał ją stamtąd piłką chirurgiczną.Okrągły otwór wbalustradzie jest tam jeszcze do dziś.207Kiedy wieczorem znowu zostałem sam na zamkniętej ulicy Ressla,przypomniał mi się ruchomy dzwig, który rano widziałem pod kościołemZwiętego Wacława.Pomarańczowa tatra, model, który ju\ dawno wyszedłz u\ycia.Do czego drogowcom był potrzebny dzwig? Zbiegłem podkościół i przyjrzałem się maszynom budowlanym.Betoniarka, walecdrogowy, wóz z asfaltem.Dzwig zniknął.Teraz byłem pewien, \e to tasama maszyna, za pomocą której maniakalny zabójca umieścił nogiin\yniera Gregora na masztach koło Centrum Kongresowego i zdjąłkrólewską koronę ze szpica wie\y kościoła Zwiętego Szczepana, aby w niąwpleść ciało młodego wandala.Ale nie przyszło mi do głowy, \eby zawia-domić o tym Olejarza.Do hotelu Bouvines wróciłem wieczorem.Myślałem o tym, copowiedział mi pułkownik, kiedy po południu odje\d\ał z miejsca zbrodni.Podszedł do mnie na nabrze\u.W prawym uchu miał pełno tego swojegoświństwa i wyglądał tak, jakby jego te\ ktoś próbował zaasfaltować.Apowiedział mi coś takiego:- Co jest bardziej \ałosne od bodyguarda, który nie upilnował swojegoklienta? Bodyguard, który nie upilnował dwóch klientów.Pana chybadiabli nadali policji.Mo\e pan sobie tego nie uświadamia, mo\e pan zamy-ka na to oczy, a mo\e gra pan z nami w jakąś nieczystą grę, ale wygląda nato, \e wszystkie te morderstwa popełnione zostały na cześć jednego czło-wieka, choć nie mo\na tego racjonalnie wyjaśnić.Chce pan wiedzieć, okogo chodzi? Nie domyśla się pan? No, widzę, \e ju\ panu coś świta.Chodzi o najgorszego policjanta na świecie.Chodzi o pana.XXIIGniesz się błyskawicą, wieczyste rozdarcieaksamitnej, stromej czaszy czerni.Richard Weinerolicja pozostała wierna swoim sprawdzonym metodamiszybko znalazła głównego podejrzanego.Gdybym nie był wponurym nastroju, śmiałbym się do rozpuku, poniewa\ tympodejrzanym był.in\ynier Zahir.Początkowo odrzuciłem topodejrzenie jako czysty nonsens, ale potem musiałem przy-\e miało ono pewną miało ono logikę.Przypomniałem Przypomniałemznać, \e wątlutką pewną wątlutką logikę.sobie niedawnąrozmowę z Zahirem w Wacławskim Pasa\u.Przecie\ Zahir mówił mi oswojej rywalizacji z Barnabaszem.Mo\e komuś innemu powiedział zbytwiele? Ostatnio więcej pił i mógł się nie upilnować.Owszem, mogło takbyć.A je\eli podobnie jak Barnabasza nienawidził te\ Gregora iPendelmanowej? Mo\e zamordował całą trójkę, a okaleczona noga -rzeczywiście cię\ko zraniona, co przecie\ widziałem na własne oczy -zapewniała mu stuprocentowe alibi.Niedoszła ofiara morderstwa jestprzecie\ najmniej podejrzana! Mo\e Zahir okaleczył się sam.Jakofanatyczny sędzia własnych i cudzych grzechów byłby z pewnością do tegozdolny, a powieszenie się w dzwonnicy Zwiętego Apolinarego wymagałotylko odpowiedniej dawki nienawiści do samego siebie popartejzwinnością.Zahir akurat wyjechał słu\bowo do Lubiany.Tak bardzo lubił swójsamochód, \e zrezygnował z wygód samolotu.Miał wrócić za dziesięć dni.Dostaliśmy polecenie utrzymywania tego podejrzenia w tajemnicy.Zabroniono nam te\ poczynienia wstępnych kroków związanych z jegozatrzymaniem.Naczelnik uznał za bezsensowny pomysł zablokowania mukonta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]