[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Patrz pani - mówił do swojej gospodyni - jaki to postęp na tym świecie! Ot, takiksiądz proboszcz Kilder pod sutanną nosi same kąpielówki, a nie takie wełnianegacie jak to u nas.- Może sobie pani wyprać moje stare kalesony - dodał pochwili wspaniałomyślnie - należą się pani za wierną i oddaną służbę.- Bóg zapłać - odrzekła z umiarkowanym entuzjazmem gosposia - lepiej by ojciecprzestał oglądać te dyrdymały, bo to tylko ruja i zgorszenie, a tymczasem w gmi-nie nie za dobrze, ktoś nocą powypisywał na chałupach "Precz z kazaniami".70 - Mogą mi nadmuchać w konfesjonał - oświadczył beztrosko Chudzielak i zasiadłprzed telewizorem, aby obejrzeć kolejny odcinek.- O! O! - zawołał.- Co to jest, co on robi z tą panią?Bardziej nerwowo zareagował na żądanie Zielonych naczelnik gminy, SylwesterBalanga.- Musimy przechwycić inicjatywę - mówił do sekretarza - zwołamy sami naradę wsprawie skażeń i wznowimy działalność Ligi Ochrony Przyrody.Proszę jutrourządzić spotkanie z przedstawicielami środowiska.- Ale jakiego środowiska? - spytał roztropnie sekretarz.- Zrodowiska mamy różne:jest środowisko kryminogenne, środowisko artystyczne, inseminator ZrodowiskoTeofil i jeszcze parę innych.- Przecież chodzi o skażenie środowiska naturalnego, więc proszę o przedstawicie-li tego środowiska! - uciął sprawę Balanga.Pozostawiony sam sobie i skazany wyłącznie na własną wiedzę sekretarz gminydoszedł do wniosku, że środowisko naturalne to ogólnie biorąc przyroda.W rezul-tacie tych przemyśleń nazajutrz w sali obrad zasiedli następujący przedstawicieleśrodowiska naturalnego: pani od przyrody z podstawówki, organista ze swym ko-tem, słynnym od czasu procesu starego Kociorupy, oraz leśniczy Dwurura z oswo-jonym lisem Medardem.Z własnej inicjatywy przybłąkały się dwie okoliczne kuryi przygłup Kwasimorda.- Obywatele.- zaczął naczelnik, niepewny czy to określenie przysługuje wszyst-kim obecnym - zebraliśmy się tutaj, aby reaktywować naszą, podupadłą coś jakbyostatnio Ligę Ochrony Przyrody.Czy one muszą się akurat tutaj ryćkać? - spytał,wskazując głową lisa, który usiłował skrzyżować się z kotem.- Muszą- wyjaśnił Dwurura - one zawsze to robią, jak się spotkają, ale spokojna71 głowa, oba samce, więc niekompatybilne.- To w porządku - uspokoił się Balanga i kontynuował referat: - Przede wszystkimsprawy formalne.Czy wszyscy tu obecni są członkami Ligi? Bo jeżeli nie, to pro-ponuję żeby się od razu zapisali.Ten ostatni postulat nie spotkał się z dobrym przyjęciem.- Każdy już gdzieś należy - tłumaczył organista - ja na przy kład jestem członkiemnielegalnego Związku Zawodowego Organistów Kościelnych, Księżych Gospodyńi Grabarzy, i to mi zupełnie wystarczy.Jakby wszyscy do wszystkiego się nawzajem pozapisywali, to by znowu się po-wtórzyła taka afera jak na ostatnim spotkaniu PRON-u z OPZZ-em, kiedy to całyOPZZ wstąpił do PRON-u, a PRON do OPZZ-u, a nawet zdaje się Miodowiczwstąpił do Dobraczyńskiego, czy też odwrotnie i teraz nic już nie wiadomo.- Może stworzymy grupę nieformalną - zaproponował sekretarz - to teraz bardzomodne.W ten sposób w gminie powstała Nieformalna Grupa Miłośników Przyrody, któranatychmiast wystąpiła z inicjatywą budowy Oczyszczalni Zcieków im.tow.Au-giasza.W atmosferze ogólnego zadowolenia nikt nie zauważył, że lis do spółki zkotem zeżarli tymczasem obie kury.I tak to u nas jest, prawie ze wszystkim.Docent Basset - 29.Wiosenne podwyżki cen przeszły prawie nie zauważone, gdyż społeczeństwo za-jęte było w tym czasie wybieraniem Miss Gminy.Na pierwsze wezwanie zgłosiły się wszystkie baby, nie wyłączając konającej wła-śnie babci Pimpusiowej.Ten gremialny akces przeraził jurorów, którzy dopiero te-raz rzucili się do studiowania nadesłanego ze stolicy regulaminu wyborów.Wy-72 szło, że pretendentka musi być po pierwsze dziewicą, po drugie posiadaczką nie-skazitelnej opinii i po trzecie mieć ukończoną co najmniej podstawówkę.Już samo kryterium dziewictwa zdyskwalifikowało wszystkie kandydatury z wy-jątkiem centryfugi z GS-u i koszmarnie brzydkiej trzyletniej córeczki mecenasaFizdonia.- Nie możemy tego traktować dosłownie - tłumaczył przewodniczący jury, prof.Różopolański - regulamin zapewne układał jakiś polonista, a w dawnej polszczyz-nie "dziewica" znaczyło panna.Na przykład, w balladzie Mickiewicza znajdujemypytanie: "Jakiż to chłopiec piękny i młody, jakaż to obok dziewica?" i zaraz potemdomniemanie: "Pewnie kochankiem jest tej dziewczyny, pewnie to jego kochan-ka".Umówmy się panowie, jeżeli kochanka, to nie dziewica.- Ale oni mogli się tylko macać.- zauważył subtelnie sierżant Miziak, powołanyrównież do jury jako od niedawna gminny ombudsman, czyli Strażnik Praw Oby-watelskich.Po krótkiej dyskusji postanowiono dopuścić do konkursu wszystkie niewiastyniezamężne, co obniżyło ilość kandydatek o trzy czwarte, ale za to podniosło śred-nią wieku do czterdziestu ośmiu lat, gdyż wobec głodu kobiet w tym rolniczymregionie, zwłaszcza przy niedostatku koni roboczych, w stanie wolnym pozostałyprzeważnie osobniki płci żeńskiej, stwierdzające swym wyglądem geniusz Darwi-na.Dopiero propozycja prokuratora Pytona Siemiradzkiego, aby organizacje społecz-ne wytypowały swoje przedstawicielki do konkursu, rozwiązała sprawę i ograni-czyła ją do czterech reprezentantek uderzającej kobiecej urody.I tak licencjono-wana organizacja młodzieżowa wysunęła swą aktywistkę Simonę Basset, PRONdesygnował Kaśkę Pyzdrę, parafianie księżą gospodynię, zaś struktury podziemne73 opowiedziały się za mgr Barbarą Felgą.- Ale czy te wszystkie panie mają na pewno nieskazitelną opinię? - zainteresowałsię prof.Różopolański.- Nieskazitelną! - potwierdził ombudsman Miziak.- %7ładna z nich w trudnej sytuacji nie odmówiła dupy nikomu, choćby to był nawetprzygłup Kwasimorda.Nie mówię o księżej gospodyni - zastrzegł się - bo to niemoja działka.Tymczasem kandydatki, przebrane w kostiumy kąpielowe, dygotały z zimna wprzybudówce do remizy, rozgrzewając się bimbrem przyniesionym przez KaśkęPyzdrzankę.- Pani gospodyni na wybieg! - zawołał dr Wysłodek, uczestniczący w jury jakokonsultant do spraw anatomii.- Proszę przejść po desce poruszając biodrami - zarządził prof.Różopolański, któ-ry widział już takie imprezy w telewizorze.- Całkiem niezłe piersi.- zauważył krótkowzroczny prokurator Pyton Siemiradz-ki.- To są policzki - objaśnił Różopolański - piersi może pan obserwować na pozio-mie kolan.- No i co - zwrócił się do kandydatki, aby ją ośmielić.- Ma pani dużą tremę? Czyojciec Chudzielak wlał pani trochę otuchy?- Coś mi tam wlał.- odparła skromnie, starając się nie spaść z deski.Jako druga eksponowała się mgr Barbara Felga w kostiumie bikini.- O, klasyczne zapalenie stawów! - ucieszył się dr Wysłodek i postawił przy jejnazwisku duży plus, w jego pojęciu słusznie się należący za tak widoczne scho-rzenie.74 Do póznej nocy trwały te zmagania, przeplatane występami artystycznymi presti-digitatora, przerzynającego swą partnerkę piłą w drewnianej skrzyni, gdy zaśuprzątnięto trociny i zmyto krew, przewodniczący jury ogłosił, że w wyborachMiss Polonii gminę reprezentować będzie Simona Basset.- Nic dziwnego - powiedziała z dumą na wieść o tym sukcesie jej matka, pięknapani Jolanta - kto rano wstaje, ten dwa razy szybko daje! Przysłowie było jak zwy-kle przekręcone, ale ogólnie rzecz biorąc trafne.Docent Basset - 30 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •