[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłem ciekaw,czy zacytuje swój ulubiony prywatny kalambur, którym od lat \egnał odchodzącychszmirusów:  Przeniósł się do Krainy Wiecznych Chałtur.Cześć jego pamięci&wypłaci ZAiKS.Ale \aden z tych bon motów nie padł. Jesteś osobą znaną i bardzo zapracowaną, Andrzeju.Ale na pewno niewywiadowcą  kontynuowała Amanda. Tym większy mam dla ciebie podziw, \epostanowiłeś sam jeden zmierzyć się z szóstką potę\nych przeciwników.Nie chcącprostować opinii na swój temat, odwdzięczyłem się pytaniem: Skąd przyszła ci do głowy myśl o jakiejś szóstce moich rzekomych wrogów?Zrobiła przepraszającą minkę: Pewnie się na mnie pogniewasz, ale nie mam zamiaru cię oszukiwać.Kiedyle\ałeś w gorączce, przetrząsnęłam twoje kieszenie.Znalazłam tę kartkę z sześciomanazwiskami.Poznałam, \e nie jest to twój charakter pisma.Więc musisz mi wszystkopowiedzieć. Głowa mnie boli i chyba znowu gorączka rośnie  jęknąłem, zapadając się wpoduszki.Amanda, naprawdę zaniepokojona, pobiegła zaparzyć mi herbaty.Tak, rzeczywiście miałem problem.I musiałem go jakoś rozwiązać. 11.Czy istnieją szulerzy specjalizujący sięw grze w otwarte karty? Istnieją, alezajmują się raczej polityką.Z pewnością mój postępek wobec panny Reger nie nale\ał do najuczciwszych.Uwa\am jednak, \e nie mogłem postąpić inaczej.Poniewa\ postanowiłem niemieszać się do rozgrywek między Dobrem i Złem, tym bardziej nie zamierzałempozwolić na to Amandzie.Zarazem nie miałem najmniejszej ochoty wyznać wprost,\e nie zamierzam zrealizować testamentu ciotki, bo się boję.Chciałem wyplątać ją ztego jak najbardziej bezboleśnie.W tym celu wykonałem dość paskudny, a co gorszastarannie zaplanowany numer.Znajdowaliśmy się ju\ w hali odlotówMiędzynarodowego Lotniska w Toronto i do startu pozostawała niecała godzina, gdyznienacka spytałem: Wzięłaś mój paszport?Zdziwiła się: Ja? Przecie\ ty go brałeś. Ale nie mam  nerwowo przetrząsałem kieszenie. Ani biletów, anipaszportu.Cholera, chyba zostawiłem wszystko w twoim samochodzie w skrytce& Czekaj tu na mnie, zaraz wrócę  zawołała. Nie zdą\ysz! Zdą\ę, w najgorszym razie polecimy jutro. To mo\e lepiej ja pójdę& Daj spokój, ledwie trzymasz się na nogach. Jak strzała pobiegła w stronęparkingów.Na to czekałem.Podskoczyłem do automatu telefonicznego i wykręciłemnumer ochrony lotniska. Słuchajcie, niewierni!  rzuciłem z wyraznym akcentem arabskim. Wgara\u na poziomie trzecim jest bomba, samochód mini morris&  Podałemrejestrację z Thunder Bay i rozłączyłem się.Potem podbiegłem do stanowiska Lotu. Jest pan spózniony, panie Byrnes  powiedziała stewardesa. Ale za to nie mam \adnego baga\u oprócz podręcznego.Dziesięć minut pózniej znajdowałem się ju\ wewnątrz maszyny tętniącejznajomym polskim gwarem.Znając procedury, wiedziałem, \e nawet jeśli Amandawytłumaczy pomyłkę, nie ma szans zdą\yć na samolot.Zresztą ja miałem jej bilet.Wiedziałem te\, \e nie zaryzykuje wyznania prawdy, bo wówczas musiałabyopowiedzieć o fałszywym paszporcie pana Byrnesa.Jednak naprawdę dobrzepoczułem się, kiedy miejsce 22B obok mnie pozostało puste, a dziób boeinga uniósłsię nad krańcem pasa startowego i wykonawszy szeroką rundę nad lotniskiem,skierował na wschód.śegnaj, piękna Kanadyjko! Nigdy się ju\ nie zobaczymy.*Czy dziewięć godzin lotu to wystarczający czas dla obmyślenia planów na resztę\ycia? W ka\dym razie, wysiadając na Okęciu w d\d\ysty póznopazdziernikowyporanek, czułem się jak rekonwalescent.Fizyczny i psychiczny! Parę rzeczy miałem zgrubsza przemyślanych.Wiedziałem, \e nie wolno mi, przynajmniej przez najbli\szyrok, wrócić do swojej postaci.Andrzej Aański powinien przez jakiś czas być nadaluznawany za zmarłego.Wykluczało to powrót do dotychczasowego \ycia, do starego mieszkania, do zawodu.Musiałem zmienić wszystko&Niewiele brakowało, aby cały ten plan runął, kiedy w hali przylotów z impetemwpadłem na Grzesia Myszkowskiego.Po tournee australijskim najwyrazniej zajrzałna parę dni do Kanady i musiał wracać tym samym samolotem co ja. Sorry  burknąłem, opuszczając głowę i pragnąc jak najszybciej zapaść się podziemię.Ale Grześ, z którym ponad dziesięć lat szlifowałem deski scen i estrad, mnienie poznał.Cud? Kiedy przejrzałem się w lustrze, uznałem, \e faktycznie nie miałprawa mnie poznać.W ciągu całej eskapady schudłem blisko dziesięć kilogramów ikompletnie posiwiałem, twarz mi zszarzała, a na dobitkę pokrywał ją parodniowyzarost [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  
    include("menu4/20.php") ?>