[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niezale\nie od tego, czym jest ten proces, u ciebie musi pokonać mnóstwoprzeciwności.Biorąc pod uwagę twój styl \ycia, jesteś w wyjątkowej formie.Ka\dy inny,pomimo najdoskonalszej opieki medycznej, byłby ju\ dawno trupem. Chciałbym ci wierzyć, ale jedyne, z czym się mogę zgodzić, to fakt, \e mam silnyorganizm. Twoja skłonność do ognia, zdolność gromadzenia bogactw. Zwariowałeś? Ka\dy lubi forsę.To niczego nie dowodzi.A co do ognia. zaciągnąłsię cygarem i wypuścił wielką chmurę dymu małe dziwactwo.To przez to, \e ja te\ mammałe luki w pamięci. Kim był twój ojciec?Chadwick wzruszył ramionami. Bo ja wiem? Pamiętam, \e mieszkałem w gospodzie. Koło wjazdu na Drogę? A czego to dowodzi? Mój ojciec prawdopodobnie był człowiekiem z Drogi.Musiałemodziedziczyć to po nim.Ale to nie znaczy, \e był kimś takim, jak ty.Zamilkł na chwilę. No nie.Nie chcesz mi chyba powiedzieć, \e jesteś moim ojcem? Nigdy tego nie mówiłem.Ani nie myślałem.Ale. To jakieś twoje wymysły.Wszystko jest przypadkowe.Za du\o tu przypuszczeńopartych na dziwacznych przesłankach. Ja mówię to samo wtrąciła się Fleurs. Dobrze by było, gdybyś go zamknął gdzieś,gdzie zająłby się nim dobry terapeuta. Ona ma rację powiedział Chadwick. Wyciągasz zbyt wiele wniosków opierając sięna zgadywankach i zawodnej pamięci.Red \uł cygaro spoglądając przez okno. No, dobra powiedział w końcu. Mo\e i tak.W takim razie powiedz mi, dlaczegoodwołałeś dziesiątkę i zgodziłeś się jechać ze mną?Chadwick zabębnił palcami po desce rozdzielczej. Częściowo dlatego, \e powiedziałeś, i\ wkrótce umrzesz bardzo szczególną śmiercią izaciekawiłeś mnie.Częściowo \e po tym, jak usłyszałem te wszystkie brednie, którepozwoliłem ci wprowadzić do Sfinksa chcę zobaczyć, co z tego wyniknie.Częściowo zaśdlatego, \e chciałem się szybko stamtąd ulotnić..A w mojej długiej i barwnej karierze widziałem ju\ dziwniejsze rzeczy. Właśnie.Dlaczego więc mi nie wierzycie? Nie masz \adnych argumentów.Nawet, gdybyś miał rację, to ja, nie wierząc bezdowodów, mam ją równie\.Red, gdybym wiedział, w jakim jesteś stanie, nie zaczynałbym tejgry.Nie było warto. Dosyć!Red odwrócił się. A więc sam masz wątpliwości.To dobry znak, jak sądzę. Nie wierzysz w nic, co powiedziałem? Wierzę, \e jesteś głupcem nie wiadomo skąd, który prawdopodobnie dą\y do własnejzguby. Mo\e ktoś wreszcie wło\y mi tę taśmę? odezwała się Fleurs. Chwilę potrwa, zanimsprawdzę, czy nie ka\ecie mi znalezć morza w Czechach. Proszę powiedział Chadwick podając wydruk.Red wsunął go w szczelinę. Ju\ teraz mogę stwierdzić, \e to niezła przeja\d\ka stwierdziła Fleurs. To śmieszne powiedział Chadwick odkładając cygaro i krzy\ując ramiona. Czy ci się to podoba, czy nie pomagasz mi.Red tak\e poło\ył cygaro w popielniczce. Daleko, Fleurs? Tak. W takim razie uśpij nas.Nie mam ochoty z nim rozmawiać. I wzajemnie stwierdził Chadwick.Rozległ się cichy syk. Powinnam was zagazować na amen i zostać Latającą Holenderką, tak jak ten samochódjadący przez stulecia z dwójką szkieletów w środku.Słyszałam o nim ostatnio. Bardzo śmieszne powiedział Red.Chadwick ziewnął. Cała ta historia. zaczął.DWARandy wymienił sześć opon, sprawdził chłodnicę, akumulator i wymienił pasek klinowy.Kiedy zakładali nowe okładziny hamulcowe, wyregulował te\ zapłon.Leaves radośnieobcią\yła tym wszystko konto Reda.Ile ju\ benzyny wypalili na jego rachunek, Randy niepotrafił określić.Pojechali dalej. Gdzie? powtórzył Randy. Kiedy? Będę wiedziała, gdy to zobaczę odparła Leila. W takim razie dojedziemy do epoki lodowcowej. Nie sądzę, \eby a\ tak daleko. On tam będzie? Jesteś pewna? Niestety tak.Szybciej. Chcesz go uchronić przed śmiercią, której jak mówisz pragnie? Ju\ to przerabialiśmy..bo sądzi, \e dokona się wtedy jakaś przemiana? Dlatego się mnie pozbył wtrąciła Leaves. Wyczułam to pragnienie śmierci, zanimgotów był się do tego przyznać. Widać z tego, \e \adna z was mu nie wierzy. Wierzę moim widzeniom powiedział Leila. Jeśli tam umrze, to tam umrze i kropka.Randy potarł kilkudniową brodę i pokręcił głową. Nie wiem, czy będę go powstrzymywał przed czymś, czego tak bardzo pragnie,niezale\nie od tego, czy przyniosłoby to jakiś skutek.Chcę go tylko spotkać.Nawet niejestem pewien, co mam wtedy powiedzieć. Ju\ go spotkałeś. Co to znaczy? Ci staruszkowie w zepsutym samochodzie.To byliśmy my Reyd i ja dawno temu,zanim odmłodnieliśmy.To ciebie spotkaliśmy.Nie pamiętałam o tym, zanim to się nic stało. Cholera! Co to było? Co? Coś wielkiego jak samolot przeleciało nad nami. Nie zauwa\yłam. Z tyłu.Widziałem to we wstecznym lusterku.Leila potrząsnęła głową. Niemo\liwe.Poruszając się w czasie nie mo\emy dostrzec niczego takiego.Cokolwiekby to było, byłoby widoczne przez tak krótki ułamek sekundy, \e nie odebrałbyś nawetbodzca podprogowego.Leaves, wykryłaś coś? Nie. No widzisz.Podniósł rękę. Tam, w górze! Wróciło!Leila pochyliła się gwałtownie do przodu, łamiąc cygaro na przedniej szybie. Cholera! powiedziała. Wygląda jak.Znowu znikło. Smok dokończył Randy. Jak w ksią\kach z bajkami.Leila opadła na fotel. Szybciej powiedziała. Szybciej się nie da.Dziwny cień ju\ się nie pojawił.Po kwadransie minęli zjazd.Leila uniosła rękę. Co? spytał dotykając hamulca. To tutaj? Nie.Przez chwilę tak mi się zdawało, ale to nie tu.Jedz dalej.Czuję, \e jesteśmy blisko.W ciągu następnej godziny minęli kilka zjazdów oznakowanych obrazkami.Dalej byłdługi odcinek prostej drogi.Wreszcie w oddali ukazał się kolejny zjazd.Leila, wpatrując sięw niego, pochyliła się do przodu. To tutaj powiedziała. Zjedz i zatrzymaj się.Błękitny ziggurat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]