[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. No dobrze, jeśli tak się sprawy mają, powiemy ci, co jest co. Nestor uśmiechnął się, jakbyzdjęto mu z pleców wielki ciężar. Eligio nie umarł. Więc gdzie jest teraz?  spytałem.Znowu spojrzeli po sobie.Miałem wrażenie, że z całych sił próbują powstrzymać głośny śmiech.Powiedziałem im, że o Eligiu wiem tylko to, co przekazała mi dona Soledad.Według niej Eligioodszedł do innego świata, żeby połączyć się z Nagualem i Genarem.Dla mnie brzmiało to tak, jakbywszyscy trzej umarli. Dlaczego tak mówisz, Mistrzu?  zapytał Nestor zakłopotany. Nawet Pablito tak nie mówi.Myślałem, że Pablito zaprotestuje.Zrobił ruch, jakby chciał wstać, ale zmienił zdanie. Tak, to prawda  powiedział. Nawet ja tak nie mówię. Jeśli więc Eligio nie umarł, gdzie jest teraz?  spytałem. Soledad już ci to powiedziała  odparł spokojnie Nestor. Eligio dołączył do Naguala i Genara.Zdecydowałem, że lepiej będzie nie zadawać więcej pytań.Nie chciałem, by moje sondowaniezostało odebrane jako agresywne, a często do tego dochodziło.Poza tym odnosiłem wrażenie, żewiedzą niewiele więcej niż ja.Nestor wstał nagle i zaczął chodzić po pokoju.W końcu, łapiąc mnie pod pachami, odciągnął odstołu.Nie chciał, bym pisał.Spytał, czy rzeczywiście zemdlałem w chwili skoku, tak jak Pablito, i nicnie pamiętam.Powiedziałem mu, że miałem całą serię wyrazistych snów czy wizji, których nie byłemw stanie wytłumaczyć, i że przyjechałem do nich, chcąc je wyjaśnić.Chcieli, żebym im o wszystkimopowiedział.Wysłuchawszy mojej historii, Nestor stwierdził, że te wizje następują po sobie w bardzo dziwnejkolejności i że tylko pierwsze dwie dotyczą tego świata i mają jakiekolwiek znaczenie, pozostałeprzedstawiają światy obce.Wyjaśnił, że pierwsza wizja ma szczególną wartość, bo to jest prawdziwyznak.Powiedział, że czarownicy zawsze biorą pierwsze zdarzenie z serii jako plan czy mapę tego, cobędzie się działo dalej.W tej właśnie wizji patrzyłem na nieznany świat.Na wprost moich oczu znajdowała się ogromnarozpołowiona skała.Przez wielką szparę widziałem bezkresną fosforyzującą równinę, jakby dolinęskąpaną w zielonkawo-żółtym świetle.Po prawej stronie stała, częściowo zasłonięta przez skałę,gigantyczna kopuła.Była ciemnobrunatna jak węgiel drzewny.Jeśli moja wielkość nie uległa zmianie ibyłem taki, jak w codziennym życiu, kopuła musiała mieć pięćdziesiąt tysięcy stóp wysokości i wielemil szerokości.Oszołomił mnie jej ogrom.Odczuwałem zawroty głowy i uległem dezintegracji.Kiedy ponownie uzyskałem formę, znalazłem się na nierównej, a jednak płaskiej powierzchni.Byłato błyszcząca bezgraniczna równina, którą widziałem wcześniej.Jak okiem sięgnąć, nie widać było jejkresu.Niebawem zdałem sobie sprawę, że mogę zwrócić głowę w każdym kierunku w płaszczyzniepoziomej, ale nie mogę spojrzeć w dół ani do tyłu.Byłem w stanie zbadać okolicę, obracając głowę zlewej na prawą i z powrotem, niemniej jednak, gdy chciałem spojrzeć za siebie, nie mogłem sięporuszyć.Równina ciągnęła się monotonnie po obu stronach.W polu widzenia nie było nic pozanieskończoną białawą poświatą.Chciałem spojrzeć na ziemię pod nogami, ale nie mogłem spuścićoczu.Uniosłem głowę, by popatrzeć w niebo  zobaczyłem jedynie następną niczym nie ograniczonąbiaławą powierzchnię.Wydawała się połączona z tą, na której stałem.W pewnym momenciezrozumiałem, że za chwilę coś zostanie mi wyjaśnione, jednak moje postrzeganie przerwałaniespodziewana dezintegracja.Jakaś siła pociągnęła mnie w dół.Było to tak, jakby białawapowierzchnia mnie połknęła.Nestor powiedział, że wizja kopuły miała ogromne znaczenie, bo ten właśnie kształt zostałwyszczególniony przez Naguala i Genara jako wizja miejsca, w którym pewnego dnia mieliśmy ichspotkać. W tym miejscu Benigno odezwał się do mnie, mówiąc, że słyszał, jak kazano Eligiowi szukaćwłaśnie tej kopuły.Mówił, że Nagual i Genaro powtarzali to kilka razy, żeby Eligio dokładnie wszystkozrozumiał.Zawsze uważali Eligia za najlepszego, tak więc nakazali mu ją odnalezć i wielokrotniewchodzić w jej białawe sklepienie.Pablito powiedział, że wszyscy trzej mieli znalezć tę kopułę, gdyby to było możliwe, ale nikomu sięnie udało.Tonem skargi oznajmiłem, że ani don Genaro, ani don Juan nigdy nic mi na ten temat niepowiedzieli.Nie dostałem żadnych wskazówek w sprawie kopuły.Siedzący przy stole naprzeciw mnie Benigno wstał nagle i podszedł do mnie.Wyjaśnił szeptem, żeprawdopodobnie obaj mówili mi o tym, ale ja nic nie pamiętam, albo też nic o tym nie mówili z tegowzględu, bym nie interesował się kopułą  na wypadek, gdybym ją odnalazł. Dlaczego kopuła jest tak ważna?  spytałem Nestora. Bo tam są teraz Nagual i Genaro  odpowiedział. A gdzie jest ta kopuła? Gdzieś na tym świecie.Wyjaśniłem im, iż niemożliwe jest, by na ziemi istniała tak wielka konstrukcja.Powiedziałem, żemoja wizja była raczej snem i że budowle takiej wielkości istnieją tylko w wyobrazni.Zmiali się i klepalimnie lekko, jakby chcieli udobruchać rozkapryszone dziecko. Chcesz wiedzieć, gdzie jest Eligio  powiedział nagle Nestor. Znajduje się pod sklepieniem tejkopuły, razem z Nagualem i Genarem. Ale ta kopuła była tylko wizją  zaprotestowałem. Więc Eligio znajduje się w wizji  powiedział Nestor. Pamiętaj, co Benigno właśnie cipowiedział.Nagual i Genaro nie mówili, żebyś odnalazł tę kopułę i ciągle do niej wracał.Gdyby ci topowiedzieli, nie byłoby cię tutaj.Tak jak Eligio, znajdowałbyś się w kopule z wizji.Jak więc widzisz,Eligio nie umarł jak zwykły człowiek umierający na ulicy.On po prostu nie powrócił ze swego skoku.Byłem skonsternowany.Nie potrafiłem wymazać z pamięci żywości wizji, ale z jakichś niejasnychpowodów chciałem dyskutować.Nestor, nie dając mi czasu na zastanowienie, poszedł ze swąargumentacją krok dalej.Przypomniał mi jeszcze jedną wizję  tę, która nastąpiła po pierwszej.Byłanajbardziej koszmarna ze wszystkich.Gonił mnie jakiś niewidzialny potwór.Wiedziałem, że tam jest,ale nie mogłem go zobaczyć, nie dlatego, że był niewidoczny, ale dlatego, że świat, w którym sięznajdowałem, był tak dziwny, iż nie potrafiłem powiedzieć, co jest czym.Emocjonalne wyczerpanie,jakiego doświadczyłem po zgubieniu się w tamtym miejscu, było nie do zniesienia.W pewnej chwilipowierzchnia, na której stałem, zaczęła drżeć.Czułem, że zapada się pod moimi stopami, więcuczepiłem się czegoś, co przypominało gałąz wiszącego nade mną poziomo drzewa.Gdy tylkodotknąłem tej niby-gałęzi, oplotła mi nadgarstek, jakby posiadała nerwy i wszystko odczuwała.Czułem, że wyniesiono mnie na ogromną wysokość.Spojrzałem w dół i ujrzałem nieprawdopodobnezwierzę  wiedziałem, że jest nim to niewidzialne stworzenie, które mnie goniło.Wychodziło zpowierzchni wyglądającej jak gleba.Widziałem rozdziawioną paszczę, głęboką jak jaskinia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •