[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chciałam gonienawidzić.- Och, Patrick.Nie możesz po prostu cieszyć się moimszczęściem, tak jak ja cieszyłam się twoim i Teddy'ego? Znów się wzdrygnął i spuścił wzrok.Poszurał czubkiem butapo betonie, znów włożył ręce do kieszeni i powiedział płaczbwiei jakby ze wstydem:- Rozstaliśmy się.- O, przykro mi.- Kiedyś bym go przytuliła, ale terazpierścionek na moim palcu sprawiał, że rękę miałam zbyt ciężką,że ją podnieść.- Dlaczego?Uśmiechnął się krzywo i jakby z pogardą.- Spieprzyłem sprawę, ot co.Zdradzałem go.Dowiedział się.Byłem już zmęczony kłamstwami.Byciem kłamcą.I byłempewien, że mi wybaczy, bo zawsze mi wybaczał.Nie byłam pewna, czy zasługuje na współczucie, aleznalazłam w sobie odrobinę litości.- Przykro mi.- Przykro ci.- Prychnął i kopnął w beton.- Słowo przykro wżaden sposób nie oddaje tego, jak się czuję.- Spojrzał na mniepustym wzrokiem.- A potem dowiedziałem się, że wychodziszza tego.Alexa Kennedy'ego.Och, Liv.Uwierz mi, on nie jest.- Zamknij się, Patrick - powiedziałam, tym razem trochędelikatniej, bez złości.- Kocham go.- Kiedyś kochałaś mnie - odparował.- Co się stało z tymuczuciem?Miałam nieodparte wrażenie, że jestem w ukrytej kamerze, itylko siłą woli powstrzymałam się od rozejrzenia się dookoła.- Wiesz, co się stało.- W sylwestra jeszcze mnie kochałaś.To było tylko kilkamiesięcy temu.Nie przestaje się kochać tak szybko, prawda? - Można przestać kochać w sekundę - powiedziałam.Opuścił ręce, ale wciąż stał za blisko.- Przepraszam, że cię skrzywdziłem, Liv.Naprawdę cięprzepraszam.Zrobię wszystko, żeby ci to wynagrodzić.Cofnęłam się i oparłam o chłodny metal.- Patrick, pogięło cię czy co?- Nie.- Potrząsnął głową.%7łal odcisnął się na każdej częścijego twarzy, przygniótł go całego.- Wiem, że wszystko spieprzyłem, i przykro mi.Położyłammu rękę na ramieniu.Położenie mujej na ustach byłoby zbyt intymne.- Zawsze będziesz mi bliski, Patrick.Wiesz o tym.Przykro miz powodu Teddy'ego i wiem, że cierpisz.A to, co było międzynami.to przeszłość.Nie czuję do ciebie urazy, okej?Przysunął się bliżej, gotów się przytulić.Nie chciałam tego,ale nagle zrozumiałam, że albo go przytulam, albo odpycham.Dotknęłam go tylko na chwilę.Chyba wyczuł moją niechęć, boszybko się odsunął.- Myślisz.że kiedyś mogłabyś.Wlepiłam w niego wzrok, a potem się zaśmiałam.To zabolałogo chyba mocniej niż wszystko, co powiedziałam.Poznałam topo opuszczonych kącikach ust i wydętych jak u małego chłopcawargach.- Przyjąć cię z powrotem? O to mnie pytasz? Naprawdę?- Teddy powiedział, że to przez ciebie.- Co? Teddy powiedział.- Zabolało mnie to.-%7łe to niby mojawina? - Nie wina.Ale że to wszystko przez ciebie.Przez to, co sięstało między nami, przez to, co się stało w sylwestra.Teddypowiedział, że bardzo mnie to zdenerwowało i dlatego robiłem tewszystkie głupoty.Przeszyłam palcem powietrze między nami.- Teddy się myli.Patrick wzruszył ramionami.- Dużo myślałem o tym, co powiedziałaś tamtego wieczoru,Liv.Myślałem o tym, jak się czułem, że byłem zazdrosny o to, codostał inny facet, a co ja mogłem dostać i nie wziąłem, kiedymiałem okazję.Podniosłam rękę, żeby zaprotestować.- Nie zamierzam bzyknąć się z tobą tylko dlatego, że podle sięczujesz.Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że jeszcze nie tak dawno,gdyby tylko poprosił, bez wahania poszłabym z nim do łóżka.Zagłuszyłabym głos rozsądku, żeby dostać to, co wydawało misię moim marzeniem.Nie mogłam uwierzyć, że zapytał mnie o toteraz, choć jeszcze niedawno by mnie to nie zdziwiło.- Nie jestem zainteresowany wyłącznie bzykaniem.Patrzyłam na niego długo i twardo.- A co, skończyłeś z chłopcami? Wróciłeś do kobiet? Czytylko do mnie?Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, a potem zamknął.Niemiał nic do powiedzenia albo uznał, że mądrzej będzie nic niemówić.Zwiesił głowę.Po raz pierwszy widziałam go takzawstydzonego.Czekałam, aż coś powie albo się odwróci iodejdzie bez słowa.Odezwał się. - Byłbym dla ciebie lepszy niż on.- A skąd wiesz?- Znamy się dłużej.Zaśmiałam się z ironią.- Czas trwania znajomości nie ma nic do rzeczy.W końcupozwolił sobie na to, żeby spojrzeć miw oczy.Wyglądał na zdeterminowanego.- Nie obchodzi mnie, czy nadal się z nim widujesz.Po prostumyślę, że powinniśmy spróbować jeszcze raz.Przyznaj, Liv, żezawsze będziesz się zastanawiać, jak by to mogło być.- Ty też się będziesz zastanawiał? - Zaśmiałam się zniedowierzaniem, zaskoczona jego tupetem.-Miałeś szansę,dawno temu.Wtedy nie skorzystałeś.Nie przekonasz mnie, żechcesz skorzystać teraz.- Po prostu nie mogę uwierzyć, że chcesz za niego wyjść.- Dlaczego?- Wiesz dlaczego - powiedział.Westchnęłam z rezygnacją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •