[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Julianne znała Desdemonę.Pamiętała każdą kwestię.W czasach swojej kariery aktorskiej, kiedy niemiała akurat próby spektaklu, uczyła się wymarzonych ról.Wówczas to na scenie toczyło się jej życie.Było piękne.Stanowiło jedyną prawdę w morzu kłamstw i zatopiła się w nim bez ograniczeń.Ale wtedy nie znała Jacoba Prestona.Aż się wzdrygnęła, gdy zdała sobie z tego sprawę, jak bardzo stałsię dla niej.niezbędny.Jęknęła bezgłośnie.Nie.Nie może sobie pozwolić na taką słabość.Jej zależność od Jacoba potrwa doczasu.Kiedy tylko zdobędzie sztylet i sprzeda cały zestaw, zapłaci Prestonowi za jego usługi i zerwie tęznajomość.Nie będzie mu nic winna. - A może myślisz o innej roli? - Lily puściła do niej oko.- Na przykład o roli pani Preston? To pewnieprzystojny mężczyzna z pełną kiesą.- Nie, Lily.- Ton Julianne był zdecydowany.- Pan Preston to miły towarzysz, ale nie mam zamiaru jużnigdy wychodzić za mąż.Mężczyzni sprawiają, że kobiety są.- Szczęśliwe? - Lily weszła jej w słowo.- Słabe - poprawiła ją Julianne.Złożyła sobie obietnicę, że już nigdy nie będzie słaba.Ponure rozmyślania przypomniały jej o czymś, o czym Jacob mówił podczas ich pierwszej rozmowy.Nachyliła się i ściszonym głosem - tak by nikt niepowołany jej nie usłyszał - spytała:- Lily, pamiętasz, jak opowiadałaś mi o swojej wizycie w podwojach Hell Fire?Kobieta zaśmiała się skrzekliwie.- Trudno o czymś takim zapomnieć, prawda? Rany, co za wspomnienia.Mówiłam ci, że czcigodnyCharles Fox też tam był? Miał na mnie chrapkę, tyle ci powiem.Powinnaś była go widzieć, kiedy.- Oszczędz mi szczegółów - przerwała Julianne.Para siedząca przy stoliku obok po raz trzeci spojrzałana Lily.Julianne dalej mówiła szeptem, mając nadzieję, że przyjaciółka wezmie z niej przykład.Czułaby się zażenowana, gdyby poproszono ją o opuszczenie lokalu, ponieważ jej towarzyszce brakujetaktu.- Ciekawi mnie, czy podobne przybytki wciąż istnieją w Londynie?Lily uniosła brwi.- Hell Fire już nie ma, ale ludzie plotkują o nowym klubie - odparła cicho.- Do mnie dotarły tylkostrzępki informacji.Takiej staruchy jak ja nikt by tam przecież nie chciał.- Co słyszałaś?- W Hell Fire ludzie robili to, co naturalne.Niektórzy mieli jakieś dziwne skłonności, ale wszystkimchodziło o dobrą zabawę.No i byli tacy, którzy lubili klapsy.Niemniej wszystko odbywało się zaogólnym przyzwoleniem i nikt niczego nie robił wbrew sobie.Ale jedna z dziewczyn z chóru, Mina Pitt,poszła do tego nowego klubu i wyznała mi.- Lily mówiła teraz tak cicho, że Julianne musiała się doniej nachylić.- Im bardziej się angażujesz, tym jest dziwniej.Używają pejczy i łańcuchów i jakieśrytualne hokus-pokus przeważa nad niegroznymi przyjemnościami.Jedno wiem na pewno: to nie mojabajka.Ale mają ponoćswoich zwolenników.Lily przechyliła filiżankę i opróżniła ją, aż na dnie pozostał tylko mętny osad.- Ale wierz mi, kochanieńka.Nie chcesz mieć z tymi nowymi nic do czynienia - rzekła, wycierając ustarękawem.- Mina poszła do tego klubu drugi raz i już nie wróciła do teatru.Nigdy więcej jej niewidziałam.Julianne zostawiła hojny napiwek, by pokryć koszty łyżeczki zabranej przez Lily, i wróciła do ZłotegoKogucika.Dała sobie mnóstwo czasu na przygotowanie przed wieczorkiem u lorda Digory ego.Zaniewielką opłatą zapewniono jej pokojówkę, która miała jej pomóc w wyszykowaniu się.Nowa sukniaopinała ją niczym druga skóra i sama nie dałaby rady zasznurować gorsetu dość ciasno, by się w niązmieścić. Wybrała Złotego Kogucika ze względu na dodatkowe usługi, a także reputację: wyższe sfery chętnie siętu pojawiały.Po tym okropnym artykule w  London Crier zdała sobie sprawę, że niepotrzebnie sięstarała.Nigdy jej nie zaakceptują i nie miało znaczenia, co zrobi ani gdzie się zatrzyma.Długie lata z trudem wiązała koniec z końcem, więc potrafiła rozsądnie wydawać pieniądze.Ekstrawagancja luksusowego noclegu ciążyła teraz jej oszczędnej duszy.Szczególnie że aby go opłacić,musiała zastawić piękny rubinowy pierścionek, który dostała od Algernona.Kiedy weszła do eleganckiego lobby, ze zdumieniem spostrzegła Jacoba.Rozsiadł się w jednym zwygodnych foteli przed kominkiem.Skrzyżował długie nogi i, ku jej niezadowoleniu, popijając herbatę,czytał najnowszy numer gazety.- Przyjechałeś zbyt wcześnie - rzekła, zastanawiając się, czy trafił już na artykuł o nich dwojgu.- Pomyślałem, że możesz potrzebować mojej pomocy - odparł, przerzucając stronę.- Dziękuję, ale nie - odparła lekko zażenowana.W duchu wyrzucała sobie jednak koniecznośćwynajęcia służącej.- Zaangażowałam już na dzisiejszy wieczór pomocnicę.Jacob ostrożnie złożył gazetę i wstając, wsunął ją sobie pod ramię.- Nie przyszedłem pomóc z toaletą, choć to doprawdy uroczy pomysł.%7łałuję, że sam o tym niepomyślałem.Czuła, jak na twarzy wykwita jej rumieniec.Miała ochotę ugryzć się w język.Ten mężczyzna sprawiał,że nie zastanawiała się nad tym, co mówiła.- Zmiem twierdzić, że pomijając ułożenie fryzury, stanowiłbym dla ciebie nieocenioną pomoc - dodał zszelmowskim uśmiechem.- Niestety, jestem tu tylko po to, aby odprowadzić cię do pokoju.Zamrugała z niedowierzaniem.- To nie jest konieczne.Nie wspomnę, jak wielce to niestosowne.- Być może niestosowne, ale jak najbardziej konieczne.- Wziął ją pod ramię i poprowadził w kierunkuschodów.- Jeden z moich chłopców doniósł, że ktoś się tu kręci.- Jeden z twoich chłopców?- Opłacam kilku, aby byli moimi oczami i uszami.Jednemu z nich poleciłem pilnowanie cię, kiedy niejesteśmy razem.Być może dlatego czuła mrowienie, ilekroć wychodziła na miasto.- Powinieneś był mnie uprzedzić.- To mogłoby wpłynąć na twoje zachowanie.Niestety, okazuje się, że nie jestem jedynymzainteresowanym twoimi posunięciami.Ten łobuziak Gil mówi, że mężczyzna, który cię obserwował,wślizgnął się dziś po południu do hotelu.Oceniając po odzieniu, Gil jest pewien, że nie jest on jednym ztutejszych gości.- Jacob zatrzymał się na półpiętrze.- Jeśli nadal jest w twojej komnacie, wolałbym,byś nie spotkała się z nim sam na sam. W MOJEJ KOMNACIE?.Julianne uniosła spódnicę i pobiegła do pokoju.Wstrzymała oddech, kiedy ujrzała uchylone drzwi.Jużniemal chwyciła gałkę, kiedy Jacob ją odciągnął i przyłożył palec do ust, nakazując zachowanie ciszy. - Zostań z tyłu - szepnął.Potem kopnął drzwi i wpadł do komnaty, trzymając swoją laskę niczymmaczugę.- W porządku - rzekł po kilku chwilach.- Nikogo tu nie ma.Ale wcześniej niewątpliwie był.Wszystkie szuflady w komodzie stały otwarte, a koronkowa bieliznaJulianne leżała rozwleczona po całym pokoju.Pościel zrzucono na podłogę.Ktoś nie oszczędził nawetmateraca - jego połowa zwisała teraz nad ramą łóżka.Jedną z poduszek rozerwano i wszędzie fruwałopierze.- Zabrali twoją biżuterię? - spytał Jacob.- Mniejsza o biżuterię - rzuciła i podbiegła do swojego podróżnego kufra.Wieko było otwarte i ktośdokładnie przeszukał wszystkie przegródki, ale wyglądało na to, że nic nie zginęło.Szafiry oprawionew srebro, szmaragdowa kolia i imponujący rubinowy wisior leżały tam, gdzie je zostawiła.Z ulgąwyciągnęła też kameę z kości słoniowej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •