[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak to ona, zupełnie bez sensu.- Rozumiem.Cierpię męki na łożu boleści, a tyopiekujesz się mną czule.- A skąd! Twoje pogruchotane ciało rzuciłam sępom napożarcie i ktoś inny kończy remont.Lucas zaśmiał się krótko i ruszył do kuchni, Kathrynpowlokła się za nim, pełna niesmaku, że stać ją na takiegłupawe, niewybredne dowcipy.- Chyba plotę dziś androny - powiedziała z bladymuśmiechem, patrząc, jak Lucas nalewa sobie kawy.- Ale wtym tygodniu dużo zrobiliśmy, prawda?Lucas w milczeniu pokiwał głową, a Kathryn poczuła sięjeszcze bardziej nieswojo.- Masz jakieś wieści o babci? - spytał w końcu.Naprawdępolubił tę staruszkę.- W przyszłym tygodniu wychodzi ze szpitala.Fizjoterapeuta będzie do niej przyjeżdżał dwa razy wtygodniu.Lucas, zdążymy z tym remontem?- Zdążymy.Jeśli nie będziesz mi przeszkadzać - odparł, aw kącikach jego ust pojawiły się pierwsze zmarszczki,zapowiedz szerokiego uśmiechu.- Nie rozumiem. - Będziesz trzymać się ode mnie z daleka.Tylko wtedymogę się skoncentrować.- Tak - bąknęła, choć właściwie nie do końca rozumiała, oco mu chodzi.- Zwietnie - powiedział Lucas pogodnie i odstawiwszykubek, wyszedł z kuchni.Znów powlokła się za nim.Donowej łazienki babci, gdzie czekały już puszki z farbą.Piękna,morska zieleń, doskonale pasująca do liliowych tapet, któreKathryn udało się kupić dopiero w trzecim z kolei sklepie.Bobabcia Brighton kochała kolor lila.Lucas otworzył puszki, zamieszał farbę drewnianympatykiem i ostry, gryzący zapach wypełnił całą łazienkę.- Włącz koniecznie wentylator, Kat.I wyszedł.Dobrze, niech idzie, byle był jak najdalej odniej.Kathryn porozkładała gazety, włączyła wentylator ichwyciła za pędzel.Nie ma co narzekać, remont zbliża się kukońcowi.A ona teraz w tej łazieneczce pomaluje piękniewszystkie framugi, listwy i wieszaki.Morska zieleń ożywibiałe ściany.A potem powiesi się ręczniki, zielone i fioletowe.Babcia będzie zachwycona.Zaczęła od framugi.Malowała z zapałem, nasłuchującodgłosów dobiegających ze stanowiska pracy Lucasa.Aomot,czyli przesuwa drabinę.Syk odwijanej taśmy, potem chwilaciszy, czyli Lucas przykleja taśmę.Znów łomot.Pracowałjak maszyna.Skończyła malowanie, cofnęła się o krok i z dumąspojrzała na swe dzieło.- Całkiem niezle, panno Palmer - stwierdziła głośno z nieukrywanym zadowoleniem.- Może nie wypada tak sięchwalić.- Ale fakty mówią za siebie - dokończył wesoły głos.- Lucas! - krzyknęła zaskoczona, odwracając się szybko ipatrząc z przerażeniem na piękny pasek w kolorze morskiej zieleni, przecinający biały T - shirt Lucasa.- Ojej, ja niechciałam.- Nie szkodzi, dobrze, że ożywiłaś tę biel - powiedziałwesoło.Ich oczy się spotkały.I natychmiast Kathryn znalazłasię w jego ramionach.- Lucas, zawarliśmy umowę.- Jasne.To tylko taki przyjacielski uścisk.Przyjacielski.Słyszała jego przyspieszony oddech, a jej ramiona i nogidrżały jak w febrze.Trzeba to natychmiast przerwać.Kathryn spojrzała w dół, na piękny zielony wzorek, jakiodcisnął pędzel na jej żółtym topie.Uśmiechnęła się, ręka zpędzlem powolutku zaczęła się unosić.- O, nie, panno Palmer! Teraz trzeba ożywić pani bladeoblicze!Chwycił rękę z pędzlem i skierował do twarzy Kathryn.Na policzku i czubku nosa Kathryn pojawiły się efektowne,zielone plamki.Błyskawicznie wyrwała rękę i po chwili Lucasmógł się poszczycić bardzo ładną, zieloną bródką.- W zielonym bardzo panu do twarzy.- Pani również.Pochylił głowę, a Kathryn wstrzymała oddech.Pocałowałją.Owszem.Ale jak?! Jak Eskimos, pocierając swój nochal ojej zgrabny nosek.Też mi pieszczota, spodziewała się czegoświęcej.W akcie zemsty namalowała Lucasowi wielką kropkęna czole.- Maluj, ile chcesz.To lateks, świetnie zmywa się zwykłąwodą.Woda, prysznic, Lucas.Wyobraznia natychmiastpodsunęła Kathryn nowy obraz, bardzo śmiały.Co znowu,dość tych nierealnych marzeń! ROZDZIAA DZIEWITYLucas, spowity w obłoki pary, szorował się zawzięcie.Znadzieją, że zmyje nie tylko farbę, ale i całe napięcie.Niestety, jedynie farba okazała się uległa, bo jego zmysły niechciały się uspokoić.Jak długo zdoła utrzymać swoje emocjena wodzy? Przechodził nieludzkie męczarnie.W pustymdomu, sam na sam z Kathryn, o której wiedział jużwystarczająco dużo.%7łe mogłaby być najsłodszą kochanką inajwierniejszą przyjaciółką.I najcudowniejszą.żoną.Ożenić się.Zwykle już sam ten wyraz wzbudzał w nimodruch niechęci.Ale teraz zabrzmiało to jakoś inaczej.Ożenićsię.Hm.Ożenić się z Kathryn Palmer, czasami twardą jakskała, a czasami bezbronną i delikatną jak motyl.Z Kathryn,spragnioną miłości, ale lękającą się śmiało wyciągnąć po niąręce.Zakręcił wodę i spojrzał w pokryte parą lustro.Zobaczyłzamgloną postać.Czyżby takie było jego dotychczasoweżycie? Zaledwie mglisty zarys, zamiast prawdziwych emocji?Szybko starł ręcznikiem parę.Teraz zobaczył wyraznie.LucasTanner, syn Jamesa Tannera.Syn, który nie pójdzie w śladyojca.Lucas Tanner chce być wzorowym mężem i ojcem.Włożył czyste ubranie, poplamiony farbą T - shirt i dżinsywrzucił do torby i na bosaka zszedł na dół.Smakowitezapachy zwabiły go do kuchni.- Panno Palmer - zwrócił się uroczyście do Kathryn.-Pragnę złożyć serdeczne podziękowanie za udostępnienieprywatnego prysznica.- Drobiazg - odparła Kathryn, obdarowując go ślicznymuśmiechem.Ubrana była w jasnoniebieskie szorty i top, wilgotnewłosy zebrała z tyłu głowy i spięła niebieską spinką.Czylicała niebieska i zimna, ale i tak niezmiernie pociągająca.- Znajdę tylko buty i lecę do domu. Mięso i cebula pachniały smakowicie, a on był głodny jakwilk.- A może zjesz ze mną? - spytała Kathryn, wpatrzona wpatelnię.- Tyle tego zrobiłam.Co prawda, to nicnadzwyczajnego, tylko spaghetti.Kiedy jestem z tobą, wszystko jest nadzwyczajne.Jegomózg natychmiast wyprodukował tę błyskotliwą ripostę,Lucas jednak milczał.Dość już dziś narozrabiał, przytulającKat.A teraz, owszem, ssie go w żołądku, ale zostanie tylkodlatego, aby udowodnić, że on jest w stanie uszanować ichumowę.- Dzięki, przepadam za spaghetti - oświadczył, stawiająctorbę na ziemi.- Może ci w czymś pomóc?- Jak sobie radzisz z sałatkami?- Chodzi o jedzenie czy przyrządzanie?- Jeść potrafisz, to widziałam.A czy umiesz zrobićsałatkę?- W tej dyscyplinie jestem prawdziwym mistrzem.Pracowali w milczeniu.Kathryn ugotowała spaghetti i zrobiłasos, Lucas zajął się sałatką.Opłukał zieloną sałatę, porwał jąna kawałki, pokroił pomidory i paprykę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •