[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właściwie przyszedłem podziękować ci za to, żeprzygotowałaś mi kolację, powiedział.Och, machnęła ręką, niepotrzebnie.Wiem,że Marianna ma dyżur, więc nie chciałam, abyś siedział głodny.Marianna często madyżury i nigdy nie robi mi kolacji.Ciągnął rozmowę jak koń usiłujący przywyknąć do wędzidła.Potrafię sam,zapewnił, naprawdę.Jestem samodzielnym, wyemancypowanym facetem.Mojeuznanie, skwitowała.O wszystkim mówiła tak prosto.Aż denerwującozwyczajnie.Inaczej niż kobiety, z którymi obcował z racji zawodu, zwłaszczastudentki.Bywało, że kokietowały go w klasyczny sposób, jaki uważa się zaskuteczny w stosunku do starszych wykładowców.Uśmiechami, katalogiemspojrzeń, eksponowaniem kolan lub dekoltu.Najczęściej uważał to za zabawne,jednak zupełny brak kokieterii u Julii, zjawisko prawie nieznane, trochę go irytował.Uznał go za taki sam podstęp, on, który był przekonany o nieistnieniu kobietnierobiących użytku z własnego wdzięku.Poza tym myślałem już o tym, by gdzieśwyjść coś zjeść, i chciałem cię poprosić o towarzystwo.Julia bez uśmiechu, niepokojąca, odgarnęła grzywkę nieco podenerwowanymruchem dłoni.Jest już pózno, powiedziała.To prawda, zgodził się, może trochę zbytszybko.W każdym razie pamiętaj: dla mnie nigdy nie musisz nic robić, sam o siebiezadbam.Jak chcesz.Dla mnie to żaden kłopot.Zawsze wyobrażałam sobie, że robiękolację tacie.Naprawdę wolałby, by była trochę mniej bezpośrednia, jednak mimo to niedopuścił do siebie irytacji.Zrobił już krok w stronę drzwi, jednak zmienił zdanie,zatrzymany widokiem jej swetra, nieporządnie rzuconego na oparcie fotela.A mniełka nigdy, powiedział prawie wesoło.To znaczy, może wyobrażała sobie, ale nigdynie wprowadziła tego w czyn.Chyba coś zaniedbaliśmy w jej wychowaniu.Alepowiedz, Julio, czy ty już coś jadłaś? Powinien czuć się zażenowany, jednak nierezygnował - facet, który idzie w zaparte.Tak, dziękuję, odpowiedziała.Cóż, Damian zdecydował się na ostatnią, absolutnie końcową próbę, to możechociaż napiłabyś się ze mną piwa? Nie piję piwa,37 odpowiedziała Julia.Jednak natychmiast, jakby z jednej strony uderzyło ją echojego determinacji, natomiast z drugiej odpuściła sobie wszystko, co choć z dalekaprzypomina nakazy i zakazy, skwapliwie dopowiedziała: Ale chętnie wypiję z tobąherbatę.Albo obojętnie co.Jemu wydało się, że jej głos brzmiał przy tym tak jak zawsze.Wzbudziło to wnim pewien rodzaj szacunku, a może był po prostu rozczarowany.Uniósł lekkopodbródek i jak po prostu uprzejmy gospodarz zadał kolejne standardowe pytanie:Kieliszek wina? Chętnie.Jakby na poparcie zadeklarowanej ochoty Julia uniosła sięz kanapy.Poprawiła obcisłą bluzkę.Poczekaj, zatrzymał ją.Przyniosę.Spojrzała naniego, niezdecydowanie zakłopotana.Myślałam, że w salonie.Wolisz?Ależ nie.Kiedy wrócił, siedziała w tym samym miejscu kanapy, a jednak zdało mu się, żepoprawiła włosy.I że jej wyraziste brwi mocniej kontrastują z jasną cerą.Oraz - tegobył całkowicie pewien - po-perfumowała się w czasie, w którym on w piwnicywybierał wino, a pózniej pełen obaw wyjmował kieliszki z przepełnionej szkłem iporcelaną szafy.Zdziwił się więc, pamiętając słowa Marianny o Juliinieprzywiązującej wagi do zapachów, tej dziewczynie, która w ogóle nie używaperfum.Siedziała na kanapie ze skrzyżowanymi nogami.Jak łka, kiedy byłanastolatką i nie nosiła jeszcze swoich krótkich, eleganckich spódnic czydopasowanych spodni.Pomyślał, że Julia nawet przypomina z sylwetki Ikę wczasach, kiedy wypełniała swoją obecnością cały dom.Jego córkę, energicznąi powszechnie lubianą, odwiedzaną przez tabuny koleżanek oraz jednegokolegę, który szybko został sam na placu boju i, wypłoszywszy koleżanki, zabrał imw końcu Ikę.Przy jego pomocy historia dowiodła, że lubi się powtarzać, kiedy łka,wzorem swojej matki, wyszła za mąż za kolegę z licealnej klasy.Bardzo ci jej brakuje, powiedziała Julia.To prawda, przyznał szczerze, jakbychciał przejąć jej ton.Nie mogę się do tej nieobecności przyzwyczaić.Nieprzeszkadza ci, że mieszkam tu zamiast niej? Przypomniał sobie swoje głosowanieprzeciw jej przybyciu do38 domu i zawstydził się, jakby rzeczywiście było czymś, co obciąża sumienie.Nie, zaprzeczył zbyt pośpiesznie.Spróbował zatrzeć złe wrażenie: Dlaczego o cośtakiego pytasz? Piła wino, nie zwracając uwagi na jego smak, aż miał wrażenie, żewcale jej nie odpowiada.Jestem tu, powiedziała, jem z wami przy stole, suszę włosyjej suszarką, wyprowadzam jej psa i czasem nawet wkładam jej kalosze.Siłąrzeczy musisz nas porównywać.Hmm.Wprowadziłaś tu może inny zapach.Toperfumy Marianny, wyjaśniła natychmiast.Podarowała mi je.Teraz ona byłaspeszona, co zauważył, i choć nie było jego zamiarem testowanie jej pewnościsiebie, poczuł się silniejszy.Mam na myśli twój zapach, nie zapach perfum.Juliaopróżniła kieliszek z ostatnich kropli wina zbyt szybko, by mógł mieć jeszczewątpliwości co do tego, że rzeczywiście jest zdenerwowana.Z jego powodu.Uśmiechnął się do niej, wcale nie po to, by ją uspokoić, raczej dlatego, że on samczuł się coraz lepiej.Marianna mówiła mi, że zapachy są dla ciebie niesamowicie ważne, powiedziałapo chwili.Opuścił okulary o centymetr, niby żartobliwie, odgrywając pastiszspojrzenia uwodziciela, lecz była to podwójna gra.W rzeczywistości chciał na niąspojrzeć w taki właśnie sposób.To typowe dla krótkowidzów, oświadczył niskimgłosem.Nie uśmiechnęła się i nie zaśmiała.Zamiast tego zapytała: Jak wyglądaszbez okularów? Dolał jej wina do pustego kieliszka, który wciąż trzymała w dłoni.Marianna mówi, że bezbronnie, odrzekł niemal automatycznie.Pokaż! Tak właśniepowiedziała: Pokaż! - jakby wcale nie była zdenerwowana, jakby pomylił się co dojej nieśmiałości, jakby ani przez chwilę nie była nieśmiała.Jej słowa brzmią jak rozkaz i Damian tak właśnie je odbiera: Julia każe mu zdjąćokulary, jemu, który z zasady nie wykonuje poleceń.Po co? Pyta niechętnie, wsposób, który wydaje mu się głupi.Ma wrażenie, że dobry humor odpływa z niego wkierunku szafy i drzwi wiodących na korytarz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •