[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aż pewnego dnia, gdySylwka nie było przez tydzień szkole, wśród kolegówrozeszła się wiadomość, że chłopak jest w poprawczaku, a jego ojciec w areszcie.Uprasowali sąsiadażelazkiem.Wciągnęli do domu, przywiązali do stołui prasowali.Poszło o klucz do piwnicy, którego sąsiadnie chciał przekazać ojcu Sylwka, tylko zaniósł do-zorczyni.Feralny incydent prawdopodobnie ustawiłmu resztę życia, które chłopak spędził w zakładachkarnych całej Polski.Sylwek od stóp do głów był ubrany na sportowo.Jak na ostatnie upały, miał bardzo bladą cerę.- Co u ciebie, Sylwek? - zapytał.- Jeszcze pcham swoją kulę gnojową - odpowiedział, wyciągając z kieszeni papierosa.Zapalił i powiedział:- Pamiętasz, jak w sali od plastyki ktoś napisałsmołą na szybie, że dyrektorka to.No, wiesz co?- Pamiętam.- To nie ja.- A kto?- Jej córka - Sylwek zaciągnął się tak, jakby był nainhalacji.- Wszyscy myśleli, że to ja.Różne rzeczyw życiu robiłem, ale chamem nie jestem i nigdy niebyłem.- Wiesz, już wtedy mi to jakoś do ciebie nie pasowało.Sylwek uśmiechnął się.Damski zobaczył, że niema z przodu jednego zęba.- Rozwiodłeś się? - zapytał Sylwek.- Jeszcze się nie ożeniłem.- Wyglądasz mi na takiego, co baby nie może znalezć.- Ty lepiej sobie z nimi radzisz?- Zaglądam do jednej.Jej ma dożywocie.Onamnie trochę karmi, ja się nią opiekuję.- Też poznałem ostatnio taką jedną - powiedział,wahając się, czy poruszać ten temat.- No to sam wiesz, jak jest.Damski wyobraził sobie, że Sara go karmi, a on sięnią opiekuję.Nic lepszego nie mogłoby się zdarzyć.Ale po tym, co się stało w hotelu, lepiej, żeby już więcej o tym nie myślał.- Chyba nic z tego nie będzie.Za ostry byłem- rzekł.- Lubisz przylać, co? Wyglądasz mi na takiego, cobije.Ale baby nie można tłuc.Ja swojej nawet chle-bem nie tknę.- Nie chodzi o bicie.- To jeszcze wszystko się ułoży - rzekł Sylwek.Zaciągnął się i dodał: - Edi, potrzebuję stówkę, oddamza parę dni.- Nie zarabiam ostatnio, mam zaległy czynsz.- Oddam.Sięgnął do portfela i dał koledze sto złotych.Niewiedział, dlaczego tak łatwo ustąpił.- Muszę iść, wiesz, gdzie mieszkam - powiedziałDamski.- Jak babcia? Robi jeszcze te placki z jabłkami?- zawołał Sylwek, gdy Damski był już na klatce scho-dowej.- Dla ciebie zrobi.Czekając na windę, wychylił głowę na podwórko.Sylwek wciąż tam siedział.Większość gości parape-tówki przeniosła się do mieszkania.Na balkonie zostały tylko dwie osoby.- Niech babcia zgadnie, kogo przed chwilą spotkałem - powiedział, wchodząc do kuchni.Jadwiga kroiła jabłko i po kawałku wsadzała doust.- Bracia wrócili? - zainteresowała się babcia.- Nie, u braci jest dziś parapetówka.Ale chyba niezostali zaproszeni.Przysunął krzesło do stołu i usiadł.- Spotkałem Sylwka.Tego z podstawówki, co donas przychodził.- Pamiętam, biedny dzieciak.Co on teraz robi?- Chyba nic.Wygląda nieciekawie.- Wszystko wina ojca.To był mądry, inteligentnychłopak.Czekał tu na kogoś?- Nie sądzę, zawołał mnie, pogadaliśmy.- Chciał pożyczyć pieniądze?Jadwiga odłożyła nóż.- Tak, stówę.- Dałeś mu?- Nie.- Tylko tego by brakowało.Ja już listonoszowinie otwieram, więc gdybyś ty mu teraz pożyczył.A propos, kiedy będą pieniądze od dziewczyny, bona tego ryja to już chyba nie ma co liczyć?Ugryzł połówkę jabłka, którą Jadwiga przygotowała sobie do krojenia.- Na razie jej nie pomogłem, nic nie wyjaśniłem.- Jak to, a film? A chłopak, który groził Kanadyjczykowi - oburzyła się Jadwiga.- Rozmawiałem z szefem klubu.Chłopak był dokońca na innej sali, pogodzili się z dziewczyną i wyszli razem.- A ta gosposia? Wiadomo już, co robiła w klubie?- Prawdopodobnie zaprosił ją Kanadyjczyk.- Sam mówiłeś, że ona tam nie pasowała - rzekłababcia, wyrzucając ogryzek do kosza.- Prawda, nie pasowała.To tak, jakbym poszedłna występ Mazowsza.- Mógłbyś pójść i mnie zabrać ze sobą - ucieszyłasię Jadwiga.- Sarze też się ta Olga nie spodobała.Wstał, by pomóc wyjąć z szafki maszynkę do mięsa, z którą babcia siłowała się, stając na palcach.- Kupiłam kilo wołowego, będę robić mielone- powiedziała Jadwiga, podłączając urządzenie dokontaktu.- Edgarku, mnie wciąż nie pasuje, że Franciszek nie przyjechał, gdy dowiedział się o śmierci bratanka.Człowiek z mojego pokolenia, a on doniego należy, nie wykręca się w takiej sprawie pigułą.Nawet jeśli to jest szwajcarska piguła.- Też o tym myślałem.Więc zakładając, że Kanadyjczyk nie załatwił się sam, mamy na razie dwa tropy: Olga, która była na koncercie, choć to zupełnienie jej bajka i Franciszek, który dziwnie zareagowałna śmierć bratanka - mówił podniesionym głosem,bo Jadwiga uruchomiła maszynkę i przepuszczałaprzez nią kawałki mięsa.- Nie można wykluczyć,że Olga słucha takiej muzyki i po prostu skorzystała z zaproszenia.Nie znamy jej przecież.Jeśli nie, tomoże poszła na koncert z ciekawości.To nie jej klimat, ale dostała zaproszenie, chciała się gdzieś wyrwać z domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]