[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mosze pobladł,lecz wskazał zięciowi palcem krzesło. Siadaj.Spytam doktora, co się dzieje  rzekł i szybko zniknąłwewnątrz domu.Joseph ruszył za nim, ale po chwili zatrzymał się i zaczął po prostuchodzić w tę i z powrotem z dłońmi splecionymi tak mocno, że ażpobielały mu kostki.Nie było sensu spierać się z teściem.Nie po tym, cozdarzyło się wcześniej tego dnia.Kiedy Joseph czekał na powrót Mosze, doręczono mu telegram od ojca wParyżu.Przeczytał go, poruszając bezgłośnie wargami.PILNEDo Mosze Steina, Warszawa, PolskaDo wiadomości Josepha Gale'aJoseph, wyjeżdżaj natychmiast z Polskiobojętnie jaką trasą.Wojna jest nieuchronna!Beniamin Gale, Paryż, FrancjaJoseph zamknął na chwilę oczy, trzymając kartkę w dłoni.Mruknął cościcho, a potem zaklął: Do licha! Gdyby to tylko było możliwe! Przycisnął depeszę do piersi,marząc o tym, żeby być terazz Esterą w Paryżu.Po chwili znów zaczął chodzić w tę i z powrotem.Kiedy Mosze wrócił, podniósł pytająco brwi na widok telegramu.Ale Joseph najpierw chciał wiedzieć, co się dzieje z żoną. Estera? Doktor Szoham powtórzył to samo, co przed godziną, synu  odparł niewzruszenie Mosze. Długi poród to normalna rzeczprzy pierwszym dziecku.Joseph podszedł niecierpliwie do krzesła, na które opadł Mosze, i stanąłnad teściem.- Co dokładnie powiedział?Mosze wypuścił ciężko powietrze i spojrzał surowo na zięcia.Nigdy niewidział mężczyzny, który by się tak denerwował porodem.Parę godzinwcześniej Joseph omal nie poturbował doktora Szohama, domagając sięod niego, żeby biedak powstrzymał bóle Estery.I to natychmiast! Bogudzięki, że Abe Szoham jest przyjacielem rodziny, bo nie wiadomo, jak bysię lu skończyło.Mosze uśmiechnął się lekko i poklepał Josepha po plecach.Abe prosił,żebym trzymał cię z daleka od niego.Przepraszam  rzekł Joseph.Nie wiem, co we mnie wstąpiło.Ale Mosze wiedział.%7łałosne krzyki i jęki Estery były trudne dozniesienia.Mojej córce nic nie będzie  zapewnił zięcia, próbując takze uspokoić wten sposób samego siebie.Joseph przyglądał się teściowi, nie bardzo wiedząc, czy może muwierzyć.Wyraz twarzy Mosze niczego jednak nie zdradzał.Przechylił głowę, nasłuchując, ale nic nie usłyszał.Krzyki Estery stopniowo cichły i teraz jej postękiwania ledwo bylosłychać.Joseph bał się śmiertelnie o swoją młodą żonę, a teraz miałjeszcze dodatkowy kłopot, bo wyglądało na to, że cala niemiecka armiazwali im się na głowę.Podał teściowi telegram i zaczął szukać w kieszeni papierosa.Biorąc poduwagę, jak bardzo niepokoił się o żonę, miał zadziwiająco pewne dłonie.Zaciągnął się głęboko dymem i zerknął na teścia przyglądającego siędepeszy.Zirytowany Mosze powiedział podniesionym głosem: To zbytniebezpieczne.Estera nie może teraz podróżować.Wiem  odparłJoseph, biorąc od niego telegram i chowając go do kieszeni koszuli.Usiadł z papierosem i spojrzał jeszcze raz na teścia, który jakbyzapomniał o jego obecności.Twarz Mosze była ściągnięta i Josephowi zdawało się, że jego oczy zdradzają lęk.Pewnie każdy %7łyd wPolsce wygląda teraz tak samo, pomyślał.Jeśli Hitler wedrze się doPolski, w której mieszka trzy i pół miliona %7łydów, będzie jak lis wkurniku.Zbyt pochłonięty własnymi problemami, żeby dłużej zastanawiać się nadrozpaczliwym położeniem Polski, Joseph zmrużył oczy i zacząłgorączkowo myśleć.Jeszcze wczoraj był młodym mężczyzną nieznającym trosk, a dziś martwił się o Esterę i jej bezpieczeństwo wprzypadku wybuchu wojny.Zaciągnął się głęboko i wypuścił dymkącikiem ust.Zastanawiał się, co zrobi, jeśli Polska zostanie napadnięta.Gdyby był sam, mógłby to potraktować jako przygodę.Mógłbyprzyłączyć się do walczących Polaków albo uciec, wrócić do Francji iwstąpić do francuskiej armii, by walczyć z Niemcami na Zachodzie.Ale zżoną i nowo narodzonym dzieckiem walka ani ucieczka nie wchodziły wgrę.Przeklinał sam siebie za to, że wyjechał z Francji i wybrał się do Polski wsamym środku europejskiego kryzysu.Kiedy się słuchało płomiennychmów niemieckiego dyktatora, nie trzeba było być geniuszem, byprzewidzieć, że w końcu zaatakuje Polskę.Przypominał sobie przyczyny,dla których wyruszył w tę podróż: w Paryżu wojna zdawała się takodległa.zawsze dotrzymywał danego słowa.a Estera, obawiając siępierwszego porodu, rozpaczliwie pragnęła być z matką.Nie umiał jej niczego odmówić.Bóg pobłogosławił ich małżeństwo i z każdym dniem kochali się jeszczebardziej.Delikatnie naprowadzany przez Esterę, Joseph zaczął się interesowaćswoim żydowskim dziedzictwem.Natalie Gale robiła, co tylko mogła, byrozluznić związki dziewczyny z żydowską tradycją, ale przegrała.Josephzachichotał, przypominając sobie zdziwienie matki, gdy odkryła, żesynowa ma silniejszą osobowość od niej.Spokojne i łagodne zachowanieEstery sprawiało wrażenie, że można nią łatwo kierować, Natalie jednakprzekonała się rychło, że tak nie jest.Młoda kobieta odnosiła się doteściowej z szacunkiem i zawsze uważnie słuchała jej rad, potem jednakpostępowała zgodnie z własnym sumieniem, nie przejmując sięnaciskami Natalie.Pierw- szy raz w życiu ktoś ucierał matce Josepha nosa.ale odmowy Estery byłylak dyplomatyczne, że Natalie nie mogła się skarżyć, jeśli nie chciaławyjść na jeszcze większą wiedzmę, niż była.Joseph cieszył się, że Estera kieruje się swoim rozumem.Zanudziłby sięz kobietą, która potakiwałaby każdemu przy każdej okazji.W listopadzie, gdy nieśmiało wyznała mu, że jest w ciąży, niemal fruwałz radości.Porwał ją wtedy w ramiona, całował w usta, po szyi, brzuchu.Prawie się uśmiechnął na to szczęśliwe wspomnienie, zaraz jednakprzypomniał sobie o dylematach, które przed nim stoją, i twarz mu sięściągnęła.Lekkomyślnie ignorując ostrzegawcze sygnały, świadczące ozbliżaniu się wojny, wystawil Esterę i ich nienarodzone dziecko naprawdziwe niebezpieczeństwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •