[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przepraszam - mówi bezgłośnie do pana Durbina i przemykana swoje miejsce na tyłach klasy.Pozostali już pracują, fanie przepisuje równania z tablicy.Wciąż nie może wyjść ze zdumienia,jak dobrze teraz widzi.Pochyla się nad stołem i gryzmoli na kawałku kartki z notesu,raz po raz sprawdzając obliczenia.Pan Durbin przechadza się poklasie, podpowiadając i jak zwykle żartując z uczniami.Od czasu do czasu Janie podnosi wzrok, żeby sprawdzić, gdziejest, obserwuje język jego ciała, gdy rozmawia z uczniami.Od czasutamtego drobnego incydentu kilka tygodni temu nie powiedział ani niezrobił niczego niestosownego i Janie zaczyna się zastanawiać, czy sięnie pomyliła.Czy to wydarzyło się naprawdę? Czy może tamtego dniamiała tak podły nastrój, że sobie to wyobraziła?Durbin jest naprawdę świetnym nauczycielem.Chwilę pózniej przystaje nad jej stołem i sprawdza, jak jej idzie.- Piękny widok, Hannagan - mówi cicho.Ale nie patrzy naroztwór bulgoczący wesoło nad palnikiem.Patrzy w dekolt jej bluzki, gdy Janie się pochyła.Po lekcji zatrzymuje ją w drodze do drzwi.- Masz dla mnie karteczkę? Janie nie wie, o co mu chodzi.- Karteczkę?- Usprawiedliwienie,- Czego?- Spózniłaś się.Janie uderza się dłonią w czoło.- Ach tak! Hm.nie, nie mam, ale pan Wang zatrzymał mnie poostatniej lekcji.Poręczy za mnie.- Pan Wang, co?- Tak.- Zaczekaj tu, zadzwonię do niego.- Ale.- Napiszę ci usprawiedliwienie na następną lekcję, nic martw się.- Podnosi słuchawkę i wykręca numer gabinetu pana Wanga.Pan Wang najwyrazniej potwierdza, że zatrzymał Janie po lekcji.Dzwoni dzwonek.Wang mówi coś jeszcze i Durbin chichocze.- Doprawdy - Znów słucha.- Racja.- Zerka na Janie z ukosa.Jego wzrok zatrzymuje się na jej biuście, gdy odkłada słuchawkę.- Dobrze, jesteś w porządku - stwierdza z uśmiechem.- A więc,kto jest tatusiem twojego dziecka? Janie uśmiecha się zażenowana.- To był taki żarcik - wyjaśnia, oblizując wargi.- Dziękuję.Może mi pan wypisać to usprawiedliwienie?- Oczywiście - odpowiada leniwie Durbin.Sięga po pióro i piszecoś na kwadratowym kawałku papieru z makulatury.Wyciąga rękę ześwistkiem, tak żeby Janie musiała do niego podejść.- Jak to brzmi? -Uśmiecha się szeroko.Janie bierze świstek.- Mam to przeczytać? - pyta.Durbin kiwa głową i gryzmoli coś na następnej kartce.- A to dla twojego następnego nauczyciela.Janie wyciąga rękę.- Aha - mówi. Yy&- Na pierwszej kartce masz informacje o przyjęciu, któreurządzam co semestr u siebie w domu, tylko dla uczestników zajęć zchemii.Przygotowałabyś dla mnie ulotki, które mógłbym wszystkimrozdać?Janie patrzy na kartkę.- Oczywiście.Z przyjemnością.- Wyglądasz na osobę znającą się na grafice komputerowej -ciągnie Durbin.- Wiesz, co mam na myśli.- Przebiera palcami.- Zelektroniką za pan brat.- To pewnie przez te kujońskie okulary - odpowiada gładkoJanie.- Masz bardzo ładne okulary, Janie.Lepiej w nich widzisz?- Tak, świetnie.Dziękuję, że pan pyta.- Uśmiecha się.-chybapowinnam.iść na następną lekcję.Nie ma pan zajęć na tej godzinie?- Nie.Mam teraz wolne.- O, super.Chciałam pana już wcześniej o to zapytać: czyprzygotowuje pan uczniów na jakiś kiermasz albo olimpiadęchemiczną?Pan Durbin puka się z namysłem w brodę.- W tym roku nie planowałem, bo kiermasz odbywa się naMTU3 ale jesteś już trzecią osobą, która mnie o to pyta.Jesteśzainteresowana zebraniem zespołu? Musimy się pospieszyć.To już wprzyszłym miesiącu.3MTU - Michigan Technological University. Janie błyszczą oczy.- O tak - mówi.- Bardzo bym chciała pojechać!- To kawał drogi.Będziemy musieli zarezerwować hotel.Czyto.wykonalne? Chyba nie ma żadnych pieniędzy na ten cel.Janie się uśmiecha.- Mogę wydać kilkaset dolców.Pan Durbin przygląda się jejuważnie.- Myślę, że to może być wspaniałe przeżycie - mówi powoliniskim głosem.Janie kiwa głową.- Super! Proszę dać mi znać.Wkrótce dostarczę panu t( ulotki.Dziesięć kopii?- Nie ma pośpiechu.Impreza odbędzie się dopiero w pierwszymtygodniu marca.Dziesięć kopii będzie w sam raz.Na wszelkiwypadek zrób dwanaście, Finch zawsze wszystko gubi.Dziękuję,Janie.- Zawsze do usług - mówi Janie i się rumieni.- To znaczy.no,wie pan.- Wybucha śmiechem i kręci głową, jakby była zawstydzona.- Nieważne,Durbin uśmiecha się do jej biustu.- Do zobaczenia jutro.Godzina 14.05Janie siada przy stoliku i ukradkiem wyjmuje komórkę z plecaka.Włączają.Wysyła Cabelowi SMS-a. Dasz radę zdobyć listy uczniówchemii z poprzednich lat?Chwilę pózniej dostaje odpowiedz. Spoko.O 4?"Janie pochyla się do przodu i go zauważa.Cabel mruga, Janieuśmiecha się i kiwa głową.Godzina 15.15 Janie dzwoni do pani Kapitan- Chyba udało mi się namówić Durbina, żeby zabrał grupęuczniów na kiermasz chemiczny.Odbywa się w przyszłym miesiącu.Aż w Houghton.- Doskonała robota, Janie.Będzie musiał wziąć ze sobąprzyzwoitkę.Nic ci nie grozi.- Urządza też przyjęcie dla uczestników zajęć z chemii.Chybaurządza je co roku, w marcu i listopadzie.Kapitan milczy.Przygląda notatki.- Bingo.Pierwszy telefon nagrano piątego marca.Drugi napoczątku listopada.Chyba wpadliśmy na trop, Janie.Dobra robota.Janie rozłącza się, czując nerwowe podniecenie.To zbytpokręcone, myśli.Godzina 16.00U Cabela Janie odtwarza z pamięci rozmowę z Durbinem, choć zarazpo przyjściu na następną lekcję zrobiła notatki.Cabel nie świruje, takjak obiecał.Zdobył listę uczniów z poprzedniego semestru, a także z ubiegłejwiosny.- Sprytne, Cabe.- Jutro poszukam dziewczyn, które Durbin kiedyś uczył, isprawdzę, na jakie zajęcia chodzą teraz.- Super - mówi Janie.Skleca naprędce ulotkę informującą o przyjęciu.Ma się odbyć wsobotni wieczór, czwartego marca.Drukuje piętnaście kopii.Dwiewręcza Cabelowi.- Jedna dla ciebie, jedna dla Kapitan.- Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym tam być.- Będziesz przecież w pobliżu?- No, raczej.Janie wstaje i go obejmuje.- Muszę lecieć.Cabel patrzy na nią tęsknie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •