[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zatrzymując samochód przed domem Amy, postanowił, że nie wezmie udziału w tymniesmacznym przedstawieniu, które Bernard zaplanował. Chodz  powiedział Bernard do Jima. Co za kretyńskie ograniczenie nałożone nawolność jednostki  stwierdził, wyplątując się z pasów. Głowa do góry i za mną.Jim niechętnie ruszył za nim.Bernard przemierzył chodnik i jednym pchnięciem otworzył drzwi. Nigdy ich nie zamyka.Głuptas, wreszcie się doczeka, że ją obrabują. Wdrapawszy siępo schodach, uchylił drzwi do sypialni Amy.Jim usłyszał słaby okrzyk i głos Bernarda: Ten dupek mi powiedział, że umarłaś.Kupiłem ci róże.Tylko mi nie mów, że miałaśatak serca. Nie tylko Louisa ma słabe serce  dobiegł go rześki głos Amy. Po tylu latach nadal zazdrosna  wykrzyknął zadziornie. Niech na ciebie popatrzę.Nawet niezle wyglądasz.Daj buziaka  powiedział i głośniejdodał:  Jim, wejdz do nas.Jim wszedł do pokoju.Amy leżała, obejmując bukiet róż.Wolną ręką trzymała starczą dłońBernarda.Uśmiechnęła się do Jima. Myślałeś, że umarłam, co? Gdzie jest pies? Przybłęda  Jim poczuł się ogromnie zakłopotany. Bardzo przepraszam, że takwszedłem do pani domu.Chciałem. Siadajcie, obaj  wskazała im krzesła.Bernard usiadł, trzymając jej dłoń.Jim niepewniezajął miejsce przy oknie. Przyszedłeś obejrzeć moje przyciski  zwróciła się do niego.Teraz mam prawdziwe kwiaty  mocniej zacisnęła palce wokół celofanu. To, że sądziłem, że umarłaś, niczego nie zmienia  głośno oświadczył Bernard. Ani nie umarłam, ani nie jestem głucha  powiedziała gniewnie. Nigdy niezakładałam, że się zmienisz.Jim miał wrażenie, że wracają do starej kłótni.* franc.: słodkich liścików (przyp.tłum.).  Nie dostaniesz przycisków.Zostawiam je Hebe. Nie chcę twoich przycisków!  zawołał Bernard łamiącym się głosem. To dlaczego tu przyszedłeś?  spytała obserwując go uważnie.Jim wyczuł w jej głosiewrogość. Czy twoje serce wytrzyma tę nowinę?  Bernard wpatrywał się w jej twarz. Oczywiście.Wyrzuć to z siebie  Amy wzięła nad nim górę w tej odwiecznej sprzeczce. Zaskoczyć cię?  dopytywał się coraz głośniej. No, dalej. Jim, mój przyjaciel, ma podstawy sądzić, że jest ojcem Silasa  wpatrywał się w nią zlekko otwartymi ustami, jakby sam był zaskoczony tą wiadomością. Z wyglądu są bardzo podobni  powiedziała Amy nie okazując zdumienia. Takiesame nosy.Zanim posiwiałeś, miałeś chyba kasztanowe włosy  zwróciła się do Jima.Chociaż Silas oczy ma Hebe. Niech cię, Amy, musisz być taka spokojna?  zawołał Bernard. Lekarz zabronił mi się denerwować. Całymi latami jej szukał. I chce się z nią ożenić? Chcesz się z nią ożenić?  próbowała zobaczyć twarz Jima,który siedział tyłem do okna. Ja  zaczął  ja. Jest w niej zakochany  ochoczo wyjaśnił Bernard. Ha! Miłość!  wtrąciła Amy. Ty jesteś zakochany we mnie  usłyszała jak Bernardprychnął. I w Louisie.Była też mowa o miłości do Lucy, a nawet do Eileen.To babcia Hebe zwróciła się do Jima. I do wielu innych.Zabierał nas wszystkie do tego samego hotelu wParyżu.Mówić o miłości to nic nie znaczy. Bzdury!  zawył Bernard. Przecież jestem tutaj z różami! Przyszedłeś się upewnić, że umarłam i podwędzić moje przyciski. Nieprawda!  wrzasnął Bernard. Przyszedłem, bo cię kocham. Też coś.Zapadła cisza.Jim wstał, skrępowany groteskowym zachowaniem staruszków. Nadal utrzymujesz kontakt z Louisą  powiedziała oskarżycielskim tonem. Dzwonię do niej  przyznał Bernard. Czasami. Dlaczego nie  Amy okazała się wspaniałomyślna. Ale nie pozwalasz jej sięzobaczyć, biedny trzęsący się staruszeńku. Nie  powiedział Bernard przymykając oczy. Nie pozwalam. Nie chciał się ożenić z żadną z nas  Amy przeniosła swą uwagę na Jima. Teraz to itak bez znaczenia.Czy chcesz się ożenić z Hebe? Ja. Jim czuł się oszołomiony.Jakim prawem ta starucha go odpytuje? To zależy od Hebe, prawda?Bernard otworzył oczy. Tylko od Hebe?  zapytał. Dla mnie tylko ona jest ważna  Amy przenosiła wzrok od jednego mężczyzny dodrugiego. A dla Hebe wyłącznie Silas.On jest dla niej najważniejszy.Gdzieś zniknął.Niewiadomo, gdzie się podział. Silas  odparł gładko Bernard  jest u mnie w domu, a Hebe razem z nim.Dlatego Jimprzyszedł tu ze mną.Z wielkim taktem usunąłem go stamtąd, żeby hipotetyczny ojciec nie plątałsię im pod nogami, co pozwoli Silasowi wyjaśnić, dlaczego uciekł z wysp. Sądziłam, że przyjechałeś odwiedzić zmarłą.Czy Silas dobrze się czuje?  Doskonale.Zabawialiśmy go, jak ja  tu ścisnął jej dłoń .bawiłem ciebie.Amy wybuchnęła serdecznym śmiechem. Uważaj na serce. Prawdę mówiąc, już mi lepiej. Bo mnie zobaczyłaś  dodał przebiegłe. Ci przebrzydli staruszkowie flirtują  pomyślał Jim.Ciekawe, czy zauważyliby, gdybymsię wymknął? Nie potrzebują audytorium przy spotkaniu po latach. W zasadzie tak  Amy wydawała się rozbawiona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •