[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nazwisko - pomyślała Katherine - posiada dzwięk, któryznika, a teraz ma również fizyczną formę, kształt na skórze.Jest zjawą".- Na brzuchu mojego nazwiska jest pole - tłumaczył,rysując kratkę podobną do okna podzielonego na cztery małeszybki. Jak dziwnie Chińczycy rysują okna" - pomyślała.Najpierw trzy boki ramy, potem dwie kreski w środku idopiero na końcu parapet, jak gdyby domknięcie figury niebyło takie ważne. Nie, to pole - pomyślała znowu.- Nie oknona przyszłość, ale coś bardziej ziemskiego".Teraz dwie kreskina dole, niczym krótkie tańczące nogi przytwierdzające jegonazwisko do świata.Patrzyła, jak mężczyzna pisze swoje imię (tylko dlaczegobyło na końcu?).- Chung - powiedział.Pogubiła się gdzieś po symbolu oznaczającym Chiny,środek wszechrzeczy, po trzech kreskach bijącego serca(Pierwszy człon imienia, chiński znak zhong (kant.chung)- oznaczający wierność, lojalność, składa się z dwóch znakówprostych:  środek", zhong - (u góry) oraz  serce", xin -(u dołu).Chińskie słowo oznaczające Chiny (Zhongguo - ,dosł.Kraj Zrodka) składa się z dwóch znaków: zhong - iguo - (kraj).Drugi człon imienia, yong - (kant.yung) -oznacza odwagę.).- Wierny - ciągnął.- Lojalny.A ona pomyślała o wierze, o lojalności i prawdzie.- Yung.Odważny. A ona pomyślała o odwadze, o tym, czego zawsze bała sięzrobić, kim zawsze bała się być.Zastanawiała się nad kolejnością jego nazwiska i imienia(Chińskie nazwiska składają się z nazwiska rodowego (zwyklejednosylabowego) i następującego po nim imienia (jedno - lubdwusylabowego).W tym przypadku Wong to nazwiskorodowe, a Chung - yung to imię.).Rodzina na pierwszymmiejscu.W jej przypadku najpierw było imię - Katherine.Nienazwisko McKechnie, które miała po mężu; nawet nieLachlan, nazwisko jej ojca.Tylko właśnie imię: Katherine.Mogła liczyć tylko na siebie.Patrzyła, jak jego palec sunie poskórze - cóż za szczególna intymność języka - i niewielemyśląc, poprosiła o chińskie imię dla siebie, bramę do jegojęzyka, okno na jego świat. DUCHY I SNYByło wpół do piątej, kiedy wstąpiła do sklepu w drodze zpracy.Powiedziała, że wygląda na zmęczonego.Pamiętał, żeuśmiechnął się lekko.Wstał o szóstej rano, żeby pójść na targ.Cały dzień spędził, rozładowując wózek, myjąc i przycinającwarzywa.Miał przed sobą kolejne sześć godzin wnoszeniakalafiorów, kapusty, cebuli i sprzątania sklepu po zamknięciu.Zdziwiła się.Czy on zawsze musi pracować tak długo? Ajego brat? Oczywiście pracują na zmianę: on kończywcześniej w poniedziałki, czwartki i soboty, około siódmej, wporze kolacji, i przekazuje robotę bratu.I co wtedy robi?Odparł chyba, że chodzi na Tongyangai i spotyka się zprzyjaciółmi, na przykład z Fong - manem, czasami grywa wdomino albo w karty, przeważnie pije herbatę i dyskutuje opolityce.Ale potem popatrzył na nią znowu i przypomniałsobie, że po angielsku  Haining Street" to przekleństwo, cośjak  bękart" albo  dziwka", miejsce, którym gueilo straszą wnocy dzieci.Przypomniał sobie, że ona nie wie nic o Chinach,o Sun Jat - senie czy rewolucji i być może - prawdopodobnie -nic jej to nie obchodzi.Poczuł, jak w gardle wzbiera munerwowy śmiech.- Robi pan na drutach? - spytała.- Słyszałam, żekapitanowie na statkach lubią robić na drutach.Podobno todobre zajęcie, gdy nie ma się nic do roboty.- Na dłutach?Wykonała kilka gestów, ale nie zrozumiał.- Nieważne.To był taki dowcip.- Zauważyła jegozdumienie.- %7łartowałam.Tylko żartowałam.Widział błysk w jej oczach.Nadal chciał się dowiedzieć, ojakie dłuta jej chodziło i co oznaczało drugie słowo:  dowcip"- ale nie zapytał.Czasem za bardzo rozpraszał ją pytaniami i zapominali, o czym wcześniej rozmawiali, a czasem był poprostu zbyt zmęczony.- Co pan robi po pracy? - zagadnęła.- Chodzę - odrzekł.Zapomniał nowych słów.Pochłonęła go noc.Poczułnaprzemienne kołysanie stóp, wszędzie zaległy cienie i zapadłpółmrok, zalśniły: księżyc, gwiazdy, światło lamp ulicznych.Objawiły się ulice bez ludzi, ale pełne duchów, snów idziwnych możliwości.- Ja też lubię spacerować - oznajmiła, a on poczułzmieszanie, bo nie wiedział już, co wyznał na głos, a co tylkopomyślał.A przecież między obrazami w głowie a słowami,którymi próbowało się je opisać, istniała ogromna różnica,szczególnie gdy mówiło się w obcym języku - Można wtedyspokojnie pomyśleć.Podniósł wzrok znad kalafiora, który wybrał dla niej, bobył najświeższy, największy i najbielszy ze wszystkich, izapytał ją, dokąd lubi chodzić.- Czasami wybieram się na Oriental Parade, a nawet naplażę w Island Bay.To znaczy wtedy, kiedy jest ładna pogoda.Dzieci lubią się pluskać w wodzie.Robbie kopie piłkę, a jeślisą tam.inni chłopcy, to gra z nimi w krykieta.Edie budujeogromne.duże zamki z piasku.A czasami chodzimy poprostu na Basin, bo jest dużo bliżej.- Westchnęła.- Niekiedymyślę, że potrzebuję czasu tylko dla siebie, z dala od paniNewman, która mówi mi, co mam robić, z dala od dzieci.-Uśmiechnęła się.Przytaknął.On też potrzebował tych chwil spędzanych zdala od sklepu i brata, ale być może miał ich zbyt dużo.Samotnych.Zapadła cisza, przerywana tylko szelestem gazet.Kiedypodawał pani McKechnie zapakowany kalafior i małą torbę brukselek, opowiedział jej o drzewach kordyliny na Basin,pod którymi lubił leżeć, myśleć i patrzeć w nocne niebo.Następnego wieczoru, we czwartek, nie poszedł naHaining ani na Frederick, ani na Taranaki.Tylko na Basin.Pod świerkami i kordylinami nie było żywej duszy.Zrobiłobchód, raz i drugi, potem trzeci.Wreszcie położył się poddrzewem i wpatrzył w bezksiężycowe niebo, w gwiazdylśniące w ciemności.Tu było inaczej niż w kraju.Gwiazdy przedstawiałynierozpoznawalne obrazy, opowiadały inne historie.Czuł wilgoć trawy pod sobą i powietrza wokół.Matka bygo skarciła, że ryzykuje przeziębienie:  Ty, wiadro ryżu!(Chińskie wyzwisko oznaczające kogoś głupiego,bezużytecznego (przyp.tłum.).).Tylko tyle potrafisz? Jeść ryżi nic więcej? Twój brat nie umie czytać, ale czy on jest takigłupi?".Yung roześmiał się i spojrzał w gwiazdy.Zwieciłymocniej, w jego krótkowzrocznych oczach były cudowniezamazane.Pomyślał, jak daleko się znajdują [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •