[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był wiecznie wspaniały, a od wspaniałościpotraw kręciła się łza w oku.Od cen również.213RLT  Twoja mama ma się już lepiej, prawda?  Dylan usiłował poprawićsytuację, powracając do pierwotnego tematu. Lepiej" było pojęciem względnym, a poza tym niezbyt precyzyjnym, ależeby usatysfakcjonować Dylana, Ashling pokiwała głową. Tak, ma się lepiej  odparła. Zwietna z ciebie dziewczyna, Ashling  powiedział Dylan napożegnanie.To prawda, pomyślała z przekąsem Ashling.23Dziesięć minut drogi dalej Lisa i Jasper Ffrench, słynny szef kuchni, jedliposiłek w hotelu Clarence.Jasper zażądał, żeby przyszli właśnie tutaj, bochciał powydziwiać, że jedzenie nie jest nawet w ćwierci tak dobre jak toserwowane w jego restauracji.Był przystojny, niemiły, manifestował wszemwobec, że jest geniuszem, a względem konkurencji odczuwał jedynie zazdrość. Amatorzy!  grzmiał, wymachując szóstym kieliszkiem wina. Samiamatorzy i dyletanci.Marco Pierre White  amator! Alasdair Little  amator!Jezu Chryste, ale z ciebie upierdliwiec, myślała Lisa, kiwając głową zuprzejmym uśmiechem.Dobrze, że potrafiła sobie radzić z trudnymimężczyznami. Właśnie dlatego wybraliśmy ciebie, byś razem z nami cieszył sięsukcesem  Irlandki", Jasperze.Nie do końca była to prawda.Jasper został wybrany po tym, jak ConradGallagher odrzucił ofertę Lisy, wykręcając się nadmiarem pracy.Gdy Jasper osuszał drugą butelkę wina, Lisa mamiła go perspektywąrozwoju kariery.Bez żadnych konkretnych obietnic zasugerowała mu, że stały214RLT felieton w  Irlandce" może przerodzić się w autorski program na Kanale 9,stacji telewizyjnej należącej do Randolph Media. Biorę to!  postanowił Jasper. Wyślij mi rano umowę. Tak się składa, że mam ją przy sobie. Lisa postanowiła kuć żelazo,póki gorące.Jasper nabazgrał swój podpis, i to w doskonałej chwili, bo właśniepodszedł kelner, by zabrać talerz Lisy.Jak zwykle tylko przesuwała jedzeniepo talerzu, ale niemal nic nie zjadła. Czy coś pani nie smakowało?  spytał kelner. Nie.Było pyszne, ale. Lisa uświadomiła sobie, że Jasper piorunujeją wzrokiem, więc szybko zmieniła werdykt na bardziej neutralny. Było wporządku. Jeśli dostała coś równie obrzydliwego, jak moja potrawa, to nicdziwnego, że nie jadła  oświadczył wyzywającym tonem Jasper. Bliny zczarnym puddingiem? To już nawet nie banał.To jakiś dowcip! Przykro mi to słyszeć, proszę pana. Kelner beznamiętnie wpatrywałsię w Jaspera i jego pusty talerz. Mają państwo ochotę na deser? Nie, nie mamy ochoty  oświadczył Jasper z naciskiem, ku żalowi Lisy.W tym tygodniu była na diecie deserowej.Rzecz jasna, chodziło o lżejszedesery  świeże owoce, sorbety, musy owocowe.Już od ponad dekady jej ustanie zaznały bliskości czekoladowej śmierci.No cóż, to bez znaczenia.Zapłaciła rachunek i oboje wstali, żeby wyjść,jedno nieco mniej pewnie niż drugie.Przy drzwiach uścisnęli sobie ręce, poczym Jasper zatoczył się lubieżnie na Lisę, która taktownie się odchyliła.Wszystko jedno, umowę już miała.215RLT Przygnębiony Jasper chwiejnym krokiem ruszył ulicą, a w chwili, gdyLisa znów została sama, powróciła depresja.Dlaczego? Dlaczego wszystkotutaj było takie trudne? W Londynie czuła się dobrze.Nawet po odejściuOlivera jakoś sobie radziła.Parła do przodu, realizowała swoją wizję, działała,pewna, że czeka ją za to nagroda.Nagroda jednak trafiła do kogoś innego, aona sama znalazła się w Irlandii i najwyrazniej jej mechanizmy przetrwaniatutaj nie działały.Wczoraj nie zadzwoniła do mamy, chociaż była niedziela.Czuła się zbytprzygnębiona.Ubrała się tylko po to, żeby pójść do obskurnego sklepiku narogu po lody i pięć gazet, a gdy tylko wróciła do domu, otuliła się kocem iprzez cały dzień tkwiła w chmurze papierosowego dymu.Jej jedynymłącznikiem z ludzkością były miejscowe ośmiolatki grające w piłkę poddrzwiami Lisy.Zanim zatrzymała taksówkę, wpadła do sklepiku po papierosy i zrobiłosię jej lżej na sercu, gdy ujrzała, że nowy  Irish Tatler" już wyszedł. IrishTatler" był jednym z rywali  Irlandki" i poddawanie go dekonstrukcjizajmowało akurat cały wieczór.Dom już nie wydawał się taki ohydny. Cześć, Liiiiiisa!  wrzasnęło do niej stadko dziewczynek bawiących sięna jezdni, gdy wysiadła z taksówki. Masz seksowną sukienkę. Dziękuję. Jaki rozmiar butów nosisz? Szóstkę.Nastąpiła pośpieszna narada.Ile to szóstka? Za dużo, doszły w końcu downiosku.216RLT Weszła do środka, rzuciła torebkę na podłogę, włączyła elektrycznyczajnik i zerknęła na sekretarkę.%7ładnych wiadomości, co specjalnie jej niezdziwiło, gdyż nikt nie znał tego numeru.Mimo to poczuła się jak nieudacznik.Zciągnęła swoje piękne buty, rzuciła sukienkę na krzesło, po czymprzebrała się w spodnie z gumką i krótki podkoszulek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •