[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawodem Gordona było tłumienie narodowych powstań w krajach Azji i Afryki.Warmii brytyjskiej nadano mu przydomek  Chińczyka , gdy\ swoją karierę kolonizatorarozpoczął od krwawego zduszenia powstania chińskich chłopów (Taipingów), buntującychsię przeciwko okrucieństwom swoich mandarynów i wyzyskowi europejskich kupców.Po opuszczeniu Chin zaciągnął się w słu\bę egipskiego kedywa.Mianowany przezniego gubernatorem generalnym Sudanu, umacniał tam przez kilka lat władzę kolonizatorów.Potem tłumił powstania narodowe i zaprowadzał europejskie porządki w Palestynie, w22Pałac gubernatorski. Indiach i w Afryce Południowej.Gdziekolwiek istniało zagro\enie dla handlu i wpływówbrytyjskich - tam wszędzie posyłano Gordona.Prasa europejska wynosiła pod niebiosy jegozasługi cywilizacyjne.Uciśnione ludy Azji i Afryki nienawidziły go.Kiedy wybuchło w Sudanie powstanie Mahdiego, wysłano Gordona do Chartumu poraz drugi.Rząd angielski polecił mu przeprowadzić ewakuację załóg egipskich i europejskiejludności.Ale tak skromna misja nie odpowiadała naturze osławionego zdobywcy.Gordonpostanowił na własną rękę bronić Sudanu przed Sudańczykami.Wierzył bowiem głęboko, \eprawdziwe szczęście Sudan mo\e osiągnąć tylko pod rządami europejskich kolonizatorów.W czasie pierwszego pobytu Gordona w Sudanie prasa europejska rozpisywała sięszeroko na temat jego walki z sudańskimi handlarzami niewolników.Za drugim pobytemGordona w Chartumie pomijano te sprawy wstydliwym milczeniem.Bo bohaterski obrońcaChartumu, przyparty do muru przez powstańców, nie przebierał ju\ w środkach.Starał sięsprzymierzyć przeciwko Mahdiemu właśnie z handlarzami niewolników - dla ich pozyskaniaogłosił ze swej twierdzy zniesienie zakazu niewolnictwa.Ponadto domagał się od egipskiegokedywa uwolnienia z kairskiego aresztu osławionego króla niewolników Zobeira-paszy, jako jedynego człowieka, którego mo\na przeciwstawić Mahdiemu.W styczniu 1885 roku Gordon wiedział, \e Chartum musi paść.Kedyw nie przysyłałZobeira-paszy, Londyn zwlekał z wysłaniem korpusu ekspedycyjnego.Niezwycię\onemudotychczas kolonizatorowi pozostała ju\ tylko jedna broń przeciwko mahdystom - własnaśmierć.Gordon postanowił umrzeć w Chartumie, gdy\ wierzył, \e Anglia - mszcząc się zajego śmierć - pokona powstańców i opanuje Sudan.W nocy z 24 na 25 stycznia wojska emira Negurui wtargnęły do miasta.Jeden zoddziałów powstańczych podsunął się ostro\nie pod bramę mudirii.Pałac gubernatorski byłpogrą\ony w ciemnościach i jakby wymarły.Ale któryś z powstańców dostrzegł w mrokusamotnego mę\czyznę, stojącego na szczycie pałacowych schodów.Niewiele myśląc,wycelował do niego i wystrzelił.Trafiony upadł i stoczył się ze schodów.W godzinę pózniej, kiedy zrobiło się jaśniej, powstańcy przekroczyli bramę pałacu.Ustóp schodów znalezli zabitego Europejczyka w czarnym ubraniu i w czerwonym tarbuszu.Kilku go rozpoznało, poczęli wołać: ,,To pasza Gordon.Wtedy jeden z wojowników, dzikijezdziec z plemienia Tawalów - Babikr Koko, odciął mieczem głowę gubernatora, przytroczyłją do siodła i powiózł do Orndurmanu, \eby rzucić do stóp Mahdiego.- Tak zginął pasza Gordon, a dziadek mego ojca patrzał na to własnymi oczami -mówił kierowca.- Nasz Mahdi nie chciał jego śmierci, panie.W czasie oblę\enia pisał doniego listy, obiecywał mu \ycie i wolność.A kiedy przywieziono do Omdurmanu odciętą głowę paszy, Mahdi tak się zmartwił, \e przez cały dzień modlił się w namiocie i nikomu niepozwalał na siebie patrzeć.Ale Gordon-pasza nie chciał pokoju z Mahdim, panie.Gordon-pasza chciał, \eby za jego krew spadła na Sudan zemsta Anglii.A potem przyszedł generałKitchener ze swoim wojskiem, rozbił mahdystów w bitwie pod Omdurmanem, zajął całySudan i postawił ten pomnik na naszą hańbę.I ojciec mojego ojca, panie, musiał pomagaćprzy budowaniu tego pomnika.Staraj się to zrozumieć, panie.Syn zdobywcy Chartumumusiał budować pomnik na pamiątkę zwycięstwa Anglii.Cię\ka sprawa, panie.Podniosłem oczy na Gordona.Brązowa twarz gubernatora jaśniała w słońcu.Tak, tobył pomnik zwycięstwa.Zamiar jego twórcy był zupełnie jasny.Trzymany krótko na wodzywielbłąd wyobra\ał ujarzmiony Sudan.Wyniosły jezdziec - zwycięską potęgę kolonialnegoImperium.Dla tego pomnika nie było miejsca w niepodległym Sudanie.W obecnej sytuacjinie miał ju\ \adnego sensu.Podniosłem się z ziemi, otrzepałem spodnie z piasku i wyplułem pestkę ostatniegodaktyla.Była godzina piąta.Chartum ju\ się ocknął z poobiedniej drzemki.Na ulicachprzylegających do pałacyku kręciło się sporo ludzi.- Dziękuję panu - powiedziałem do Sudańczyka - opowiedział mi pan bardzo ciekawerzeczy.- W Sudanie du\o ciekawych rzeczy, panie - uśmiechnął się kierowca.- GróbMahdiego w Omdurman te\ bardzo ciekawa rzecz, panie.Ja mogę zawiezć, panie.Moje taksidobre.Droga niedaleka.Mo\e być jutro, mo\e być w ka\dy inny dzień.- Doskonale, na pewno pojadę! - ucieszyłem się.- Tylko dnia jeszcze nie mogę ustalić,bo muszę się przedtem naradzić z kolegą.Ale gdzie ja pózniej pana odnajdę?- Przyjdziesz na ten postój, panie.A jak mnie nie będzie, to pytaj tylko, gdzie Idrys.Tu ci zawsze powiedzą.Było to tak nieoczekiwane, \e zupełnie zgłupiałem.- Jak to Idrys? - wyjąkałem.- Pan chyba \artuje, to przecie\ niemo\liwe.- Idrys to moje imię, panie.U Arabów du\o Idrysów.Król Libii te\ Idrys, panie.KingIdris the First!Nie, stanowczo za wiele tych cudownych zbiegów okoliczności jak na pierwszy dzieńmego pobytu w Chartumie.Kontyngent moich zdumień był ju\ całkiem wyczerpany igdybym się jeszcze dowiedział na przykład, \e brat kierowcy Idrysa ma na imię Gebhr -musiałbym uznać to wszystko za wierutną lipę.Z obawy, aby do tego nie doszło, czym prędzej po\egnałem się z Idrysem i ruszyłemdo dzielnicy handlowej na spotkanie z Pawłem. Jak słusznie przewidział mój przyjaciel, grecki sklep Morghika odnalazłem bez\adnych trudności.Morghika znali w Chartumie wszyscy i wszyscy się tam spotykali.Przedsiębiorstwo to było czymś w rodzaju naszego Pedetu  lecz z dodatkiem: kawiarni,zimnego bufetu i.apteki.Zacząłem oczywiście od apteki, gdzie zaopatrzyłem się w taką ilość pastylek solnych,\e ju\ do końca pobytu mogłem się bez obawy pocić na cały regulator.Potem rozsiadłem sięw  zimnym bufecie i sącząc przez słomkę lodowaty lemon-sguash soda, zająłem sięspokojnym prze\uwaniem moich dotychczasowych wra\eń sudańskich.Punktualnie o szóstej przyszedł Paweł w towarzystwie jakiegoś barczystegojegomościa z rudą brodą.Był to, jak się okazało, pan Harrison, angielski pośrednik handlowy,stale mieszkający w Chartumie.Pomagał on memu koledze w nawiązywaniu stosunków zmiejscowym kupiectwem.Paweł był w wyśmienitym humorze i na powitanie tak mnie walnął w ramię, \e omało nie wysypałem całego zapasu pastylek solnych.- No, opowiadaj, chłopie, gdzieś był przez całe popołudnie.Co robiłeś i co oglądałeś?- E.nic takiego - mruknąłem niedbale, rozcierając ramię - tylko spotkałem Idrysa.- Jak to Idrysa? Nie wygłupiaj się, chłopie! Jakiego znowu Idrysa?- No, tego kierowcę co nas wiózł z lotniska do hotelu.A tyś myślał, \e jakiego,Pawełku?  uśmiechnąłem się rozkosznie.- U Arabów Idrys to bardzo częste imię.Nawetkról Libii ma na imię Idrys.Wiesz: Idris the First, king of Libia.- Oh, yes! - ucieszył się niespodzianie pan Harrison - Idris the First, king of Libia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •