[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zawahałem się przezmoment.Dużo ryzykowałem, zjawiając się tutaj, jednak życie mojejukochanej było teraz najważniejsze.Nie miałem czasu nawątpliwości. Poza tym prosiłbym cię o dyskrecję.Jeśli mój ojciecsię o tym dowie, powiedz, że zakazałem ci komukolwiek o tymmówić, grożąc, że cię za to zabiję. Oczywiście, paniczu. Moja odpowiedz, nie wiedzieć czemu,bardzo go rozbawiła. To o co chodzi? Chodz ze mną.Pokażę ci. ROZDZIAA 7PomocWeszliśmy pośpiesznie na górę, gdzie czekała już na mnie bardzoniemiła niespodzianka.W całym tym zamieszaniu zapomniałemo Kreonie, który z pewnością wyczuł mój powrót do zamkui przybiegł czym prędzej do mojego pokoju niczym wierny piesekchcący powitać swojego pana.Kiedy go dostrzegłem stojącegonaprzeciwko Katherine, wyglądał na szczerze zdziwionegowidokiem ludzkiej dziewczyny leżącej w moim łóżku.Jednakżeszybko zauważył zaskoczenie i gniew na mojej twarzy, co pozwoliłomu zrozumieć, o co chodzi  przynajmniej częściowo.Od razudomyślił się, że nie znalazła się tutaj przypadkiem.Uśmiechnął sięuradowany, że zdołał mnie na czymś takim przyłapać. Czy twój ojciec wie, że sprowadziłeś śmiertelniczkę donaszego świata?  zapytał, udając, że nie zna odpowiedzi. Lepiej dla ciebie, byś nie pisnął mu o tym ani słowa.Twoimzadaniem było przecież pilnowanie mnie przed samym sobą.Raczejnie będzie zadowolony z tego, że nie podołałeś zadaniu, nie sądzisz? Spróbowałem go podejść.Niestety, nie nabrał się na to. Och, z pewnością wybaczy mi ten drobiazg, gdy powiadomięgo o twojej małej tajemnicy.Wyszedł, ciągle się szczerząc.Wiedziałem, że pójdzie prosto dogabinetu mojego ojca, by niby w trosce o mnie przekazać muniezręczną prawdę.Jasne! Po prostu zrobi wszystko, by mi dopieci sprawić, aby ojciec był na mnie wściekły.Mniejsza z tym.Niezdołałbym go powstrzymać w żaden sposób.No, chyba żebym gozabił, ale z tego musiałbym się jeszcze bardziej tłumaczyć niż z powodu, który sprawił, że sprowadziłem tu ludzką kobietę.Przynajmniej nie wiedział, że Kathie jest w ciąży.Istniał cień szansy,że ojciec też się o tym nie dowie.Zamknąłem drzwi i pokazałemMeronowi gestem na Katherine. Pomóż jej  rozkazałem.Spojrzał na mnie, następnie na niemal nieprzytomną Kathie, poczym znowu jego wzrok wrócił do mnie. Paniczu, to jest śmiertelniczka. Wiem o tym.Pomóż jej. Wytrzymałem jego spojrzenie,przybierając lodowaty wyraz twarzy.Powolnym krokiem podszedł do łóżka i zdjął okład z jej czoła.Następnie przyłożył w to miejsce swoją dłoń, chcąc przy użyciuswojej mocy wybadać, co jej dolega i jak ma jej pomóc.Gdy tylkojego skóra zetknęła się z jej i zrozumiał, dlaczego go wezwałem,obrócił się gwałtownie w moją stronę, otwierając szeroko ustaz zaskoczenia. Tak  powiedziałem, uprzedzając jego pytanie.Wyczuł, żeKathie jest w ciąży, i wiedział, że jest to tylko częściowo ludzkiedziecko.Zawahał się jednak, jakby nie dowierzał swoim zmysłomalbo miał nadzieję, że się myli. Jej organizm wybrał walkę.Musiszcoś zrobić, by się z tym pogodził. Ale& przykro mi, paniczu Loganie.Nic nie mogę zrobić.Westchnął zrezygnowany i z powrotem umieścił okład na jej czole. Jak to nic nie możesz zrobić?!  warknąłem i złapałem go zagardło, ściskając tak, że nie mógł złapać powietrza. A może poprostu nie chcesz?! Yyyyy  stękał.Zwolniłem nieco ucisk, by mógł odpowiedzieć. Oczywiście, że nie mogę! Nie jestem w stanie, to zbyt dużaingerencja w jej organizm.Moja moc i zapewne wszystkichz naszego świata jest zbyt słaba, by tego dokonać.Ponadto wieszdoskonale, paniczu, że nasze moce nad śmiertelnikami są ograniczone& Nie!  przerwałem mu i jednocześnie całkowicie puściłem jegoszyję. Dość!To niemożliwe.Nigdy w to nie uwierzę.Przecież musi istniećjakiś sposób, by ją uratować.Nie mogę tak po prostu pozwolić jejumrzeć.Nie mogę i nie chcę! Kocham ją i prędzej sam umrę, niżdopuszczę do jej śmierci. Może jednak znajdzie się dość silna istota, która byłabyw stanie to zrobić  zaczął powoli, ostrożnie dobierając każdesłowo. Kto?!  zapytałem, ale w tym samym momencie uświadomiłemsobie, kogo miał na myśli. Nie, On z pewnością pozwoli jejumrzeć.Nawet jeśli dowie się, że&  W porę się powstrzymałem.Kathie nie wiedziała jeszcze o tym, że jest ze mną w ciąży, a niebyłem pewny, czy nie słyszy wszystkiego, o czym rozmawiamy,pomimo swojego aktualnego stanu.Jakby wyczuwając, że o nim mówimy, w drzwiach mego pokoju,które otworzyły się z hukiem, stanął mój ojciec rozwścieczonyniczym rój os.Meron wstał jak oparzony i odsunął się od łóżkanajdalej, jak tylko się dało. Coś ty zrobił?!!!  krzyknął przybyły, podchodząc do mniei uderzając mnie w twarz tak mocno, że poleciałem na przeciwległąścianę.Krzyk obudził Katherine i teraz wystraszona próbowała usiąść,patrząc to na mnie, to na mego ojca.Przerażenie to za małopowiedziane, by określić emocje, które ją ogarnęły, gdy zobaczyłazaistniałą scenę.Nie chciałem jednak zbyt długo na nią patrzeć, byojciec nie zwrócił się w jej stronę.Lepiej, aby najpierw wyładowałswój gniew na mnie, a nie od razu zabił moją ukochaną i megopotomka.W drzwiach pojawiła się znajoma twarz, która teraz uśmiechała się zwycięsko, obserwując całą scenę.Kreon.Napawał się tym, cosam umyślnie sprowokował, opierając się niedbale o framugęz założonymi na piersi rękoma.Szybko wróciłem do obserwowania ojca, który właśnie przeniósłswoje spojrzenie ze mnie na stojącego pod ścianą kompletniebladego Merona.Wyglądał, jakby chciał dosłownie wtopić się w tłoi stać się niewidzialny.Nie dziwię mu się  gniew mojego ojca dośćczęsto bywa zabójczy. Wynocha! Pózniej się z tobą rozprawię. Zmusiłem go, by tu przyszedł, więc rozpraw się tylko ze mną! krzyknąłem w jego obronie.Nie mogłem pozwolić, by oberwał zacoś, czemu nie był winny.Meron wyszedł, ale wcześniej posłał mi jeszcze pełenwdzięczności uśmiech.Zaskoczyło mnie to, ponieważ większośćmoich pobratymców nie doceniłaby mojego wstawiennictwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •